poniedziałek, 19 września 2016

Zmiany są wybaczalne .

“Żaden dzień się nie powtórzy, nie ma dwóch podobnych nocy, dwóch tych samych pocałunków, dwóch jednakich spojrzeń w oczy.”

 

Spojrzał w jej oczy , widział jej strach , zawahanie , postawił krok w przód , natychmiast jakby coś ją cofnęło , zaczęła iść do tyłu , jednak zatrzymała ją ściana . Spojrzał na nią z żalem w oczach , próbował ją przytulić , jednak ona zaczęła się wyrywać , spojrzał na nią wściekle , chociaż nic nie zrobiła i próbował ją przytulić ponownie , wyrywała się próbując znaleźć drogę ucieczki , rozglądała się wokół szukając wyjścia , spojrzała na drzwi , a później na niego , spojrzała błagalnie w jego oczy , cicho jąkając , żeby dał jej odejść .
- Kocham cię , nie chciałem cię skrzywdzić - tyle jedynie rzekł na jej błagania , chciał ją pocałować , jednak ta zwróciła głowę w innym kierunku , błagając w duszy , by ten koszmar się już skończył .
- Jeden pocałunek - odparł twardo , nie dając jej innego wyjścia . Zbliżył się do niej , łapiąc jej podbródek i całując , czuła obrzydzenie , odepchnęła go od siebie i pobiegła do drzwi nerwowo chwytając za klamkę , przekręciła kluczyk i chwilę później biegła co sił w nogach do swojego domu .


 " Mijają tygodnie , jednego dnia jest lepiej, innego gorzej . Jakoś się plecie , nie najlepiej , ale jakoś . Tylko niczego nie da się zapomnieć .Po prostu nie da . "

  

Patrzysz na świat jakby czegoś w nim brakowało , zastanawiasz się co odeszło , może słońce na niebie nie świeci tak mocno , jak wtedy  . Może księżyc nie oświetla ziemi , tak mocno jak wcześniej . Może moje serce nie kocha już tak mocno jak przed tym . Marzysz , by było jak przedtem , ale mimo , że wmówisz sobie ,że jest dobrze , wybaczysz , to nadal będziesz wiedziała , że cię zranił , a twoja podświadomość będzie wymyślać kolejne historie , nawet jeśli przypomnisz sobie , że go kochasz , nie zapomnisz , zawsze będziesz wracać do chwil , w których zostałaś najbardziej zraniona .  

 

 " Pokochałam go bezmyślnie , i naiwnie . Pokochałam go zachłannie i bezwstydnie . Za ten uśmiech zdziwionego światem chłopca . Za te iskry roztańczone w jego oczach . "  

 

Oparłam głowę o jego ramię , rozkoszując się chwilą . Objął mnie ramieniem , jakby chciał mnie obronić przed czymś . Szkoda , że nie mógł mnie obronić , przed sobą . Spojrzał w moje oczy i pocałował mnie w czoło . Lekko podniosłam się na łokciach muskając jego usta . 

- Kocham cię - wyszeptał w moje usta , lekko je ze sobą stykając . Czułam się z nim jak księżniczka , na początku , traktował mnie jakbym była z porcelany . Kochał , szanował ,  był wierny . Co się później zmieniło . 

- Ja ciebie też - wyszeptałam z uśmiechem .

- Ty mnie też co ? - zapytał roześmiany , podnosząc jedną brew do góry . 

- Ja ciebie też kocham - zaśmiałam się i pocałowałam go . 


" Najciężej jest ruszyć . Nie dojść , ale ruszyć . Ten pierwszy krok nie jest krokiem nóg , lecz serca . To serce najpierw rusza , a dopiero nogi za nim zaczynają iść " 

 

Bolało ją to , że ją zranił . Podniósł na nią rękę . Zawiódł jej zaufanie . Pragnęła zapomnieć , jednak czy da się zapomnieć , kogoś kto dał jej tyle szczęścia i miłości i kogoś kto zranił ją w najmniej odpowiednim czasie . Pragnęła zapomnieć i żyć dalej , ale ktoś kto zawiódł jej zaufanie nigdy go nie odzyska , przynajmniej nie po tym wszystkim . 

" I chyba lepiej mi było , żyć w momencie , gdy nie miałam o kim myśleć . Byłam tylko ja i cholera było mi z tym dobrze . "  

Myśli powracają w miejsca , które były ważne przedtem . Chciała żyć przyszłością , ale nie uporządkowała przeszłości , ani nie przeżyła teraźniejszości .Przeszłość powracała z zawrotną prędkością . Jakby coś pchało ją do tyłu , zamiast do przodu . Gdy zamknęła oczy wszystkie ich spędzone chwilę razem , przewijały się niczym pokaz slajdów w jej głowie . Nie mogła zmrużyć oka nie myśląc o przeszłości . 

" Wszystko w życiu ma swój sens .. rzeczy , które się zdarzają , zdarzają się w jakimś celu . "

Spóźniona szybkim krokiem szła do pracy , trzymając w rękach plik kartek , próbowała wyjąć z torby telefon , który natarczywie dzwonił i  nie patrząc na połączenie odebrała . 
D. Violu - odezwał się głos w telefonie , a ona zamarła. - wiem , że mnie słyszysz , chcę ci powiedzieć , że przepraszam , za wszystko co zrobiłem , nie byłem sobą , kochałem cię i nadal cię kocham . Nie chcę się usprawiedliwiać , bo wiem , że cię zraniłem . Żałuję , jak cholera i proszę ci o to byś mi wybaczyła , proszę cię , zrób to ze względu na to co nas łączyło , proszę . Violu ?
V. Diego ... nie mogę ci tego wybaczyć . - tyle tylko wydusiłam z siebie .
D. Błagam , wybacz mi . - jęknął , jakby miał się rozpłakać , zresztą nie tylko on . - Pamiętasz jak sie poznaliśmy , byłaś uśmiechnięta , twoje oczy świeciły w blasku słońca , ja byłem zdenerwowany , bo dowiedziałem się , że moja narzeczona mnie zdradziła , po nieprzespanej nocy  śpieszyłem się do pracy , wpadłem na ciebie , a kawa , którą trzymałaś w ręce wylądowała na mojej koszulce , już miałem zacząć się drzeć , gdy zobaczyłem ciebie , twoje czekoladowe oczy , w których utonąłem . Przeprosiłaś mnie za koszulę i zaproponowałaś , że ją odkupisz . Wyciągnąłem rękę i się przedstawiłem , już wiedziałem , że cię kocham . To była miłość od pierwszego wejrzenia . Nie możemy tego popsuć . Kocham cię i nigdy nie przestanę .  - zakończył płacząc , ja tylko przetarłam oczy ręką . 
V.  My , Diego ? Przypominam ,że to ty to popsułeś . Swoimi słowami i czynami , nie mamy o niczym rozmawiać . Żegnaj Diego . - odparłam i się rozłączyłam rzucając telefonem o chodnik  . 
- Co ci zrobił ten telefon ? -zapytał chłopak i podniósł telefon z chodnika podając mi go .
- Nie ważne ,  dziękuję . - odparłam i dopiero teraz spojrzałam  w jego czekoladowe oczy .

" Życie ma 3 słowa : wybór , szansa , zmiana . 
Musisz dokonać wyboru . skorzystać z szansy jeśli chcesz coś zmienić . "

- Jestem Leon - odparł podając dłoń  . 
- Violetta - odparłam ściskając jego dłoń. 

" Możliwe, że zaczęła się nowa historia jej życia , szansa , którą dostała może uratować ją i jej serce " .

************** 
Hej kochani powracam , bo dawno 
niczego tu nie było , będę się starała 
przeżyć ten rok szkolny , dodawając 
1 notatkę na 2 tygodnie , wiem , że to mało , 
ale jest mi trudno utrzymać , 3 blogi , usunęłam
już tego ze stylizacjami i Alex&Co zastał zawieszony <33 
Więc został mi ten blog z one shotami , opowiadaniem i 
założyłam nowego , na którym pojawił się już prolog , ale 
sprawy takie jak założenie kart i te wszystkie .. nie są jeszcze 
skończone <333 Więc zapraszam na tego bloga : 
I'm Katherine Pierce . I'm survived .
I zapraszam też do współpracy ze mną , ponieważ nabór 

jest otwarty <33

poniedziałek, 29 sierpnia 2016

One shot - Listy

Drogi Jacobie !          10.10.2011
Tęsknie , wiem , że ta sytuacja Cię przerasta , rozumiem .
Wiem , że Cię wykorzystałam i boli Cię to co zobiłam .
Nie powinnam mieszać Ci w głowie , wiedząc ,że mnie kochasz .
Powinnam postawić granicę .
Nie zrobiłam tego , bo nie chciałam Cię stracić , coś nie wyszło .
Było to egoistyczne z mojej strony .
Proszę odezwij się , napisz co o mnie myślisz , zasłużyłam .
Wiedź , że jesteś bardzo ważną osobą  w moim życiu .
Jesteś kimś więcej niż przyjacielem .
Daj jakiś znak , że wszystko z Tobą w porządku .
Tęsknie , Bella .

Droga Bello !         30.10.2011
Nie wiem , czy powinienem pisać do Ciebie .
No cóż , długo się wahałem .
Nie chcę dawać  Sobie żadnej nadzieji ,
proszę ty też tego nie rób .
Pozwól Mi zniknąć z Twojego życia i nie komplikuj
tego co teraz sie dzieję , tłumaczeniami , że tęsknisz .
Naprawdę skończ to robić .
Nawet jeśli , nadal Cię kocham i za Tobą tęsknie , to nic
nie zmienia .
Żegnaj Bello .
Jacob.

Drogi Jacobie !      01.11.2011
Chcę się  z Tobą spotkać .
Jak przyjaciele , pamiętasz jak się świetnie bawiliśmy ?
Proszę !
Nie chcę Cię ranić , to nie jest w moich intencjach .
Wiem , że powinnam dać Ci odejść .
Mam Edwarda i kocham go , ale wiesz ,
że zajmujesz bardzo ważne miejsce w moim sercu .
Jesteś moim przyjacielem .
Wspierałeś mnie , gdy Edward wyjechał , wiem , że Cię bolało
to jak o nim mówiłam i jak do niego po tym wszystkim wróciłam .
Ty nigdy mnie nie zostawiłęś .
Chciałes  być blisko , a ja się odsuwałam , przepraszam .
Proszę Cię o jedno spotkanie , chcę to wszystko wyjaśnić .
Zachowywałam się jak idiotka i o tym wiem . Ale każdy zasługuje
na drugą szanse .
Kocham i tęsknie , Bella .

Droga Bello !       23.12.1011
Nie rozumiesz , że to nie ma sensu . Moja miłość do ciebie ,
twoja do niego . Wszystko było skomplikowane , jednak teraz
trzeba postawić wszystko na jedną kartę . Nie ma sensu ciągnąć
tej znajomości , bo po co . Jeśli ona ma dalej tak wyglądać to się
wypisuję . Jednak chcę zakończyc tę znajomość podsumowując wszystko .
Gdy zobaczyłem list miałem na niego nie odpisywać . Jednak o czym mamy
rozmawiać ,tłumaczyłaś mi niejdnokrotnie , że nic do mnie nie czujesz .
Nie zważałaś na to jak się czuję i ja też tak zrobię . Jesteś okropną
egoistką ! Nigy nie spodziewałem się tego po tobie . Nie dostaniesz odemnie
drugiej szansy , ponieważ ją wykorzystałaś . Nie muszę przypominać Ci o tym
co mi zrobiłaś . Chyba wszystko jasne .  Nie wytrzymuję tej całej sytuacji .
Zostaw mnie w spokoju  . Proszę .
Jacob .

Drogi Jacobie !
Przepraszam za to jak cię zwodziłam , ale temu już koniec kocham Cię .
Nie potrafię temu zaprzestać ,wierzę w to , że mi wybaczysz i będziemy
szczęśliwi razem . Tylko to dla nas przewiduję .
Kocham Cię ,
Bella.

Droga Bello !
Przykro mi , ale Jacob wyjechał z Leah .
Seth .

Te słowa przekreśliły moje istnienie .


************
Hej Kochani !
Powracam z wakacji , wiem , że
w te wakacje wogóle się nie postarałam , ale
możecie winić też siebie za to , że nie mam odpowiedniej
motywacji , czekam na to , aż znajdą się zamówienia ,
w przeznaczonych do tego zakładkach .
Czekam na was , bo ja powiedzmy , że wróciłam wypoczęta i
gotowa do pracy . 
No , więc tyle mam wam do przekazania.
buziaak , Wikaa ;*

czwartek, 11 sierpnia 2016

" Odliczam dni " - zamówienie dla Dolor

1. Niech to będzie... Leon i Camila ^^ Łuhu! I jeszcze Abraham <3 <3 <3
2. Dramat, romans, psychologiczny ^^
3. Dla mnie! *-*
4. Sad End Forever <3 :3



Pierwszego dnia , zobaczyła go , kolejnego ucznia z wymiany , często się przewijali przez mury szkoły , przedstawił się całej klasie , nie usłyszała jego imienia , ale jakoś nie chciała się go poznać , szkoda ,że wtedy nie wiedziała , że to imię dużo wniesie do jej życia .

Drugiego dnia , kompletnie nic się nie zdarzyło , siedziała w domu , bo zachorowała.

Trzeciego dnia weszła do szkoły , kompletnie zaspana , wpadła na niego , pomógł jej pozbierać książki , które wypadły jej z rąk , podziękowała mu i przeprosiła , on jedynie uśmiechnął się do niej , ona odwzajemniła uśmiech  i poszła do klasy .

Czwartego dnia , był piątek , po skończeniu lekcji miała iść do domu , ale zapomniała z szafki telefonu , Usłyszała zza szafek kłótnie , wychyliła głowę by sprawdzić co się dzieję , był tam on i szkolna piękność , razem , Violetta odrzuciła swoje włosy do tyłu i zostawiła go samego . Wtedy ją zobaczył , nie wiedziała co zrobić , jedynie uśmiechnęła się pocieszająco i szybkim krokiem dotarła do swojej szafki , wzięła telefon , zamknęła szafkę i poszła do domu .

Piątego dnia poszła na ognisko , na którym było on , ich wspólny kolega ich  sobie przedstawił . Wiedziała już jak ma na imię ... Leon .. czyż to nie piękne imię .

" Miłość to ściema . 
Miłości nie ma ." 

Szóstego dnia nic się nie zdarzyło .

Siódmego dnia przywitał się z nią w szkole .

Ósmego dnia zaprosił ją na kawę . Zgodziła się i po szkole , siedzieli w ich od tego dnia ulubionej kawiarni .

Dziewiątego i dziesiątego dnia widzieli się przelotnie mówiąc sobie zwykłe cześć .

Jedenastego dnia spotkali się na imprezie zatańczyli razem dwie piosenki nic więcej i nic mniej .

Dwunastego dnia spotkali się na wspólnych zajęciach , ale już  nie byli sobie tak kompletnie obcy jak za pierwszym razem .

Trzynastego dnia  napisał do niej . Nie ważne , że to było zwykłe " Cześć ", uśmiechała się do telefonu przez większą połowę dnia .

Szesnastego dnia zaprosił ją do kina , wyznał też , że od pewnego czasu mu się podoba , pocałował ją w policzek na pożegnanie .

" Pierwsza zasada życia . 
Rób rzeczy , których się boisz . "  

Dwudziestego siódmego dnia pierwszy raz ją pocałował .

Trzydziestego dnia wyznał jej miłość .

" Z nikim nie czuła się tak dobrze jak  nim . "
Trzydziestego trzeciego dnia zostali oficjalnie parą .

Pięćdziesiątego dnia  nastąpił koniec roku , koniec liceum , do ich odpowiedzialności należał wybór studiów  .

Pięćdziesiątego czwartego dnia przedstawiła go swoim rodzicom . 

Sześćdziesiątego dnia przeżyła z nim swój pierwszy raz . 

 Sześćdziesiątego ósmego dnia poczuł , że chce czegoś więcej . Chcę w życiu być kimś .

Osiemdziesiątego trzeciego dnia oznajmił jej , że nie jest gotowy na związek . A następnie wyjechał bez pożegnania .

" To właśnie czas pokazuję nam 
kim dla kogoś jesteśmy i ile znaczymy .. " 
Dziewięćdziesiątego dziewiątego dnia nie mogła wytrzymać tego , że nie ma go przy niej napisała , że tęskni .

Sto trzydziestego dnia pierwszy raz od wyjazdu pomyślał o niej , o smaku jej malinowych ust , o jej cudownym wpływie na niego . Pierwszy raz chciał wrócić .

Sto czterdziestego drugiego dnia w jej życiu pojawił się nowy chłopak , który mógł zapełnić pustkę po Leonie . Abraham był jej wybawieniem , oświetlał jej drogę gdy ciemność ją dopadła .

Sto pięćdziesiątego dnia podjął decyzje i wrócił do niej . Stanął przed jej drzwiami i się oświadczył . Powiedział jej , że ciągle o niej myślał i jest dla niego najważniejsza , nadal go kochała , więc bez niczego przyjęła oświadczyny .

" Nie dawaj nadzieji , 
jeśli masz zranić . 
Nie obiecuj gdy wiesz ,
że i tak nie dotrzymasz słowa . "  

Dwieście osiemdziesiątego dnia postanowili razem zamieszkać .

Trzysta sześćdziesiątego piątego dnia obchodzili razem rocznice swojego poznania . Byli szczęśliwi , poszli na romantyczną kolację przy świecach , uśmiech nie schodził  z jej twarzy .

Czterysta trzydziestego pierwszego dnia spotkał kolegę , który był o dwa lata straszy i chodził do tej samej szkoły w Meksyku co on . Chwilę pogadali , jego kolega , pogratulował mu zaręczyn i powiedział , ze smutno było bez niego , odparł też , że kolega , z jego studiów jest teraz dyrektorem jednej z największych firm prawniczych w Meksyku . W tej chwili przypomniał sobie , że on też pragnął tego , poczuł , że będąc tu nic nie osiągnie .

Pięćset pierwszego dnia postanowił , że opuszcza Argentynę i Camille , tylko po to by dalej studiować w Meksyku . Chciał, żeby żyli w związku na odległość . Zgodziła się nie chciała go tracił.

" Zależy mi na tym by został . Ale już nie walczę . 
Dlaczego ? 
Bo już przegrałam .. "
Pięćset czterdziestego trzeciego dnia chodziła zdenerwowana , ponieważ nie odbierał myślała , że coś się stało jej wyobraźnia pisała w jej głowie mnóstwo scenariuszy , że ktoś go porwał , coś mu się stało . Po jakimś czasie odebrała jakaś dziewczyna , mówiąc , że Leon się kąpie . Rozłączyła się . Wiedziała co właśnie się stało . Zdradził ją . Nie mogła tego trzymać w sobie , powiedziała koleżance , która kazała jej to skończyć , wmawiała , że to nie ma sensu , jednak go kochała , więc robiła wszystko by byli razem , by zatrzymać go przy swoim boku miało sensu . Musiała zadzwonić do swojego przyjaciela , nie chciała go obrzucać swoimi problemami w związku , który nie wiedziała czy jeszcze istnieje . Mimo wszystko wysłuchał jej i kazał z nim porozmawiać , powiedzieć jak się czuję . Posłuchała go , a Leon wyjaśnił jej , że to dziewczyna jego współlokatora i po prostu poprosił , żeby odebrała , bo on nie mógł . Wszystko było w porządku , uwierzyła mu . Cieszyła się , że ma Abrahama , który nie zmuszał jej do zakończenia związku z Leonem , tylko kazał jej z nim porozmawiać .

Pięćset siedemdziesiątego dnia nie dzwonił do niej od czasu ostatniej kłótni , jednak wieczorem zadzwonił do niej i powiedział ,że to nie ma sensu , że związek na odległość się nie sprawdza . Zerwał zaręczyny . Dla niego to było trudne , to co ona musiała czuć , skoro ciągle obawiała się , że go straci i tak się stało .  

" To smutne zdając sobie 
sprawę , jak wielką część 
mojego życia stanowiłeś , 
a teraz po prostu cię nie ma ."


Pięćset dziewięćdziesiątego dnia przypadkiem dowiedziała się , że on ją zdradzał . Świadomość tego ją niszczyła . 

" Gdyby wrócił byłaby w stanie wybaczyć 
zdradę . Bo jej zależało . Bo nie chciała go 
tracić . Ale świadomości i cichych szeptów 
swojej podświadomości w kółko powtarzającej 
 Ci , że .. dotykał jej dokładnie tak samo jak ciebie 
nie uciszysz . " 

Sześćsetnego dnia postanowiła iść dalej , Abraham zaprosił ją na randkę , zgodziła się . 

Sześćset piętnastego dnia myślał o swojej przyszłości , wrócił na studia , ale czy czuł się usatysfakcjonowany z tego co teraz robi ? Wszystko jest świetne , ale czy cena ich miłości jest tego warta . 

Sześćset dwudziestego siódmego dnia Abraham ją pocałował . 

Sześćset trzydziestego dnia Abraham wyznał jej miłość . 

Sześćset trzydziestego trzeciego dnia stali się oficjalnie parą . Prawie nie myślała o osobie , która miała czelność nazywać się miłością jej życia . 

Sześćset pięćdziesiątego czwartego dnia przedstawiła Abrahama swoim rodzicom . 

Sześćset siedemdziesiątego dnia poznał dziewczynę , zniewalająco podobną do niej . Ale czy istniała na świecie tak kochająca , cudowna , odważna dziewczyna jak jego Camilla . 

Sześćset osiemdziesiątego dnia postanowili razem zamieszkać . 

Siedemset dwudziestego piątego dnia pomyślał jak cudownie byłoby zobaczyć ją i przytulić . 

Siedemset pięćdziesiątego dnia spędzali razem wspólnie dzień , kiedy on pojawił się pod ich drzwiami , jednak ku zaskoczeniu Leona to Abraham otworzył drzwi . Camilla spojrzała jedynie smutno na niego . Chciał z nią porozmawiać , był nieugięty . Abraham zostawił ich na jej prośbę samych , chciał ją przeprosić , prosił , żeby do niego wróciła , ale ona nie mogła mu już zaufać , może bała się jego kolejnej nieprzemyślanej decyzji , nie ważne . Ważne ,że zakończyła już ten rozdział . Kochała go i dlatego pozwoliła mu wtedy odejść . Nie chcę , by to wracało jak bumerang . 

" Ona rozpoczęła nowy rozdział , 
on starego nie mógł  zamknąć . " 

Siedemset siedemdziesiątego dnia próbował pozwolić jej odejść , bo ją kochał , ale to bolało , widział ten blask w oku , który kiedyś miała tylko przy nim . Stracił swoją szansę . 

" Nienawidzę tego poczucia bezsilności , 
gdy nie zostaje nic innego jak zamilknąć , 
odejść i rozpłakać się w samotności , 
bo wiesz , że nie możesz nic zrobić . " 

Osiemsetnego dnia pojawił się ponownie pod jej drzwiami w ręce trzymając różę  , tym razem otworzyła Camilla we własnej osobie , poprosił ją by wyszła z nim . Zaprowadził ją do ich kawiarni , gdzie zaczął swój monolog :
" 26 dnia pierwszy raz cię pocałowałem , 30 dnia pierwszy raz wyznałem ci miłość , 33 dnia zostaliśmy parą , 83 dnia zraniłem cię , nawet nie wiesz , jak pragnę to naprawić , 150 dnia wróciłem , wybaczyłaś mi , byłem najszczęśliwszą osobą na świecie , 501 dnia znów wyjechałem , nawet nie wiesz , jaki błąd popełniłem , 570 dnia postawiłem wielką kreskę na naszym związku , a teraz wróciłem i nie zamierzam cię już nigdy zranić , tylko wybacz mi . "
Spojrzała na niego niepewnie , a po chwili powiedziała , że :
" Za pierwszym razem wybaczyłam ci to , że mnie opuściłeś , za drugim razem wybaczyłam ci to , że zerwałeś zaręczyny , za trzecim wybaczyłam ci to , że po raz drugi mnie opuściłeś , wiesz czego nie jestem ci w stanie wybaczyć , dnia 590 , to wtedy dowiedziałam sie, że mnie zdradziłeś , więc odpuść , idź dalej ."
 Kazała mu odpuścić i dać sobie z tym spokój , zostawiła go , jednak ta podróż emocjonalna jej też dała siwe znaki . Mimo wszystko , dał sobie spokój i wrócił do Meksyku . Udawała , że to nie boli , to , że kolejny raz ją opuścił , chociaż to było za jej prośbą , bolało . 

" I wmawiała sobie , że nic nie czuje , 
że go nie kocha , że nie chcę go znać , 
że dobrze jej bez niego . Ale oczy mówiły
zupełnie co innego . " 

Osiemset dziesiątego dnia postanowiła opuścić Argentynę i Abrahama , zacząć od nowa , poskładać swoje serce do kupy . Nie miała z nim kontaktu i to chyba bolało ją najbardziej , świadomość , że to było ich ostatnie spotkanie , to bolało . Tak naprawdę  .
" Powiem , że zaczynam nowy 
rozdział w moim życiu . 
Brzmi lepiej , niż przyznanie się , 
że po prostu uciekam przed starym . " 

***************
Hej kochani ! <3 
U góry widzicie moje wypociny , które 
nie powiem tym razem mi się spodobały . 
Od dawna już miałam w głowie coś takiego , 
tylko potrzebowałam mocnego kopa i masy 
wolnego czasu , więc siadłam przez laptopa ,
założyłam na uszy słuchawki i włączyłam moją 
najsmutniejszą playlistę i tak powstał , one shot , a 
zarazem zmówienie dla Dolor . 

--- Przepraszam , że to nie przypomina , za bardzo 
dramatu ,  romansu psychologicznego , mimo wszystko mam 
nadzieję , że się podoba --- 

Buziaki , 
Wiki ;*




niedziela, 10 lipca 2016

Miłość zamknięta w chorobie - Zamówienie dla Dolor .

1. Hmm... Fedeletta! Łuhu ^^ (A postać drugoplanowa to Abraham Mateo <3)
2. Romans, dramat ^^
3. Dla mnie! :3
4. Chciałabym, żeby zamówienie napisała Dodo Comello! Niech skończy się Sad End'em ^^

********

Zamknięta w tym okropnym miejscu wokół ludzi chorych , nie dopuszczając do siebie myśli , że praktycznie niczym nie różni się od nich . Wieczorami , jej ulubioną porą , przechadzała się korytarzem psychiatryka , zaglądając do sal , widząc furię osób , trzęsących się z gniewu .
Ja też taka jestem ?
Pełna gniewu , żalu do innych . Ze strachem wymalowanym na twarzy zsunęłam się po ścianie dając upust łzom , ta samotność mnie dobijała . Przez mokre powieki mignęło mi coś przed oczami , podniosłam się gwałtownie z ziemi , przetarłam oczy i spojrzałam tak jeszcze raz , biała postać błąkała się w ciemności wołając czyjeś imię . Wystraszona pobiegłam w stronę sali trzaskając drzwiami , przeciągnęłam szafkę nocną koło drzwi zauważyłam , że ta postać przybiegła za mną chcę mnie dopaść . Zgarnęłam szklany talerzyk z szafeczki i weszłam pod szpitalne łóżko , zjawa weszła do soli szukając mnie , wystraszona próbowałam nie dawać oznak życia , ale gdy zorientowałam się , że wie gdzie jestem rzuciłam  w niego talerzem , który rozbił się o jej głowę na miliony kawałeczków , zjawa wyjęła coś ze swojej szaty i spokojnie do mnie podchodziła , próbowałam uciec , ale złapała mnie w swoje szpony , płakałam , próbowałam się wyrywać , ale nic to nie skutkowało ... Po chwili przybiegły jeszcze inne zjawi i wszczyknęły mi białą substancję , czułam jak się rozchodzi po moich żyłach , moje powieki stawały się ciężkie ,  a po chwili odpłynęłam ...
**********
Obudziłam się w " moim " łóżku , z okropnym bólem głowy , przetarłam ręką moje skronie , skierowałam swój wzrok w stronę drzwi , w których stał Abraham i lekarz . Szybko podniosłam się do pozycji siedzącej i wstałam z łóżka , jednak od razu na nie wróciłam z powodu braku czucia w nogach . Podjęłam kolejną próbę i na chwiejnych nogach stanęłam koło drzwi , by podsłuchać o czym rozmawiają .
- Panie Abrahamie , rozumiem , że to dla pana trudne , ta decyzja , ale pani Violetta zaatakowała wczoraj lekarza , była groźna , dla innych i dla siebie , izolatka to przejściowy proces , musimy zwiększyć dawkę leków , a nie wiadomo jak będzie na to reagowała - odparł lekarz do mojego brata , mój brat po krótkim zastanowieniu , chciał coś powiedzieć , ale im przerwałam wychodząc zza drzwi .
- Abraham nie pozwolisz im na to ? Przecież nie jestem wariatką ! Nie możecie mnie odizolować !! Abraham nie możesz na to pozwolić ! - darłam się na cały szpital ..
- Spokojnie Violu nie podjąłem jeszcze decyzji - powiedział uspakajając mnie
- Dlaczego nawet się nad tym zastanawiasz ! Jestem dla ciebie problemem ? Dlatego mnie tu wysłałeś ! Chciałeś się mnie pozbyć ! No to proszę ułatwię ci ! - wydarłam sie i pobiegłam po schodach na górę w stronę dachu , za mną w bieg popędzili lekarz i Abraham , wyszłam na dach i z gołymi stopami ruszyłam bliżej krawędzi . Abi wbiegł zaraz z mną , w ostatniej chwili chwytając mnie za rękę i ciągnąc do siebie w ramiona .
- Violu , kocham cie , nie mógłbym i nie chciałbym się ciebie pozbyć , proszę obiecaj , że to co teraz się stało , to był ostatni raz ? - powiedział stanowczo . Przytaknęłam jedyni wtulając się w niego jeszcze mocniej . Wziął mnie na ręcę i odprowadził w stronę sali .
- Zdecydował pan ? - zapytał lekarz
- Tak - oznajmił  z łzami w oczach Abi - zgadzam się na izolatkę - odparł smutny i odszedł w stronę drzwi . Zawiodłam go . On stracił nadzieję , na moje uzdrowienie .
* W tym samym czasie *
- Jest pan tego pewien panie Pasquelli , pani Castillo  jest bardzo trudną pacjentką , szansa , że jej się poprawi jest naprawdę mała . Jest pan pewien , że podejmie się się tego wyzwania , wolontariat na tym oddziale , jest naprawdę zawyżonego ryzyka . - doktor próbował odwieść mnie od pracy na akurat ty oddziale .
- Niech pana , mój młody wiek ,  nie zmyli . - odparłem z wyczuwalną odwagą .
- Dobrze niech pan się zastanowi jeszcze i od jutra od 8.00 witamy na oddziale . - powiedział z uśmiechem lekarz i odszedł od mnie . Wróciłem do domu i zacząłem się przygotowywać na najgorsze .
**************
Obudziłam się w jakiejś sali , już nie w tej co ostatnio , podniosłam się do pozycji siedzącej , pomieszczenie , w którym się znajdowałam było w kolorze bladego  beżu . Na przeciwko łóżka szpitalnego , na którym właśnie siedziałam znajdowała się ciemna szafa , która ładnie kontrastowała z kolorami ścian . Gdy oglądałam tak ten pokój , wszedł do niego jakiś chłopak . Był wysoki z podniesioną do góry grzywką , co dodawało mu uroku i centymetrów .
- Cześć , jestem Federico . Będę się tobą opiekować , więc jeśli chcesz jestem do twojej dyspozycji - odparł z uśmiechem .
- Jestem Violetta - odparłam cicho i  wstałam z łóżka z ledwością .
- Pomóc ci ? - zapytał nie wiedząc jak się zachować
- Zaprowadziłbyś mnie do łazienki  ? - zapytałam
- Jasne - powiedział i wziął mnie pod ramię i zaprowadził do łazienki - jak coś to wołaj - dodał i opuścił łazienkę ..  Przebrałam się , wróciłam do łóżka i przez połowę dnia oglądałam jakieś durne czasopisma , które Abi podawał mi przez lekarza , albo Federico .
*************
Już siedzę w tym miejscu przez miesiąc , jestem wykończoną tą beznadziejną nicością . Budzę się i wyglądam na świat zza okna i krat . Czuję się samotnie , nikt nie rozumie moich potrzeb twierdząc , że robią to dla mojego dobra .. Przetrzymywanie mnie tu jak przestępce , nic im nie da .
A może jestem przestępcą ?
W sumie jak ostatnio Federico przyniósł gazetę była na okładce podobna dziewczyna do mnie ... Muszę się  zapytać Federico czy to ja to zrobiłam ... Jestem przestępcą , nie przecież , nieeeeeee ..
Ja nie chcę . Czemu ja ?? Przebiegłam wzdłuż  pokoju , próbując przeciągnąć szafkę do drzwi . Muszę się zabarykadować , nikt nie może się tu dostać . Muszę jakoś stąd uciec , tylko jak ?
**************
Dzisiaj nadarzyła się okazja do świętowania , doktor pozwolił iść mi z Violą na miasto . W ostatnim czasie nie było sytuacji , które prowokowałaby zagrożenie własne jej życiu .. Pchnąłem drzwi , poprzednio otwierając Je kluczem , ale nie mogłem ich otworzyć . Pchnąłem je mocniej lekko się poruszały , wiedziałem,  że to Violetta .
- Hej Violetta , mogę wejść , mam dobre wieści.  - Nie usłyszałem niczego za drzwiami - możemy iść razem na miasto , wiesz do kina , Abraham też idzie - dodałem zachęcając . Usłyszałem szloch . - Otwórz drzwi Violu , jak tego nie zrobisz będę musiał iść po lekarza dyżurujacego , ale wtedy nie wyjdziesz już na świeże powietrze - odparłem zgodnie z prawdą.  Chciałem dać jej szansę i dobrze zrobiłem ponieważ lekko uchyliła drzwi . Usiadła na łóżku zapłakana . Przytuliłem ją do siebie .
- Co się stało ?  - zapytałem delikatnie
- Czy to jest więzienie,  czy ja coś zrobiłam ? - zapytała , pytanie trochę zabiło mnie z tropu .
- Nie to nie jest więzienie,  to jest ośrodek w którym pomagają z problemami - odparłem nie chcąc jej robić przykrości , no bo co mam powiedzieć " siedzisz w szpitalu psychiatrycznym ,Bo wpakował Cię tu twój własny brat " , żal mi tej małej osóbki , to dla niej za dużo .
- A ja dlaczego tu jestem ? - wiedziałem , ze to pytanie padnie z jej ust .
- Jesteś tu głównie po to , żebyś była zdrowa , nie ważne z jakim problemem , a teraz przebieraj się idziemy spędzić dzień marzeń - odparłem i rzuciłem w nią pierwszymi lepszymi ciuchami , a ona z uśmiechem , poszła do łazienki się przebrać . Po chwili wyszła wyglądała cudownie . Nie wiedziałem , ze jestem tak dobrym stylistą .
- Ślicznie wyglądasz - odparłem z uśmiechem .
- Tak myślisz ? - zapytała , ja podszedłem do niej i zapytałem
- Czy mogę panią prosić ?
- Oczywiście , Panie przystojny - zaśmiała się , chwytając mnie pod rękę . Wyszliśmy z pokoju , poszliśmy powiedzieć lekarzowi Vilu , ze wychodzimy i opóścilismy szpital . Zabrałem ja w odludnione miejsce w parku gdzie przygotowany był wcześniej przeze mnie piknik , siedlismy na kocu i zaczęliśmy kosztować wszystkie pyszności , które zrobiła moja siostra z pomocą mamy .
- Kto tak cudownie piecze , ten sernik to niebo w gębie ? - zapytała Violetta ,  A ja się zaśmiałem .
- To na pewno nie ja - odparłem
- zauważyłam - zaczęła się śmiać , a ja ją zacząłem łaskotać .
- Nie wierzysz , ze ugotowałbym to lepiej - zaśmiałem się , łaskocząc ją dalej .
- Po pierwsze placka się nie gotuję tylko piecze , a po drugie nie , nie wierzę - zaśmiała się jeszcze bardziej .
- O właśnie , chce ci kogoś przedstawić . - odparłem wstajac i podając mojej towarzyszce rękę .
- I przypomniałeś to sobie łaskocząc mnie i wychwalajac siebie ? - zapytałam że śmiechem
- A cicho tam - odparłem z uśmiechem ciągnąć ja za rękę .
- Gdzie idziemy ? - zapytała
- Do mnie - odparł
- Mieszkasz z rodzicami ? - zapytała - Nie mieszkam sam , ale dzisiaj spotykam się z siostrą - odparłem .
- A to nie lepiej zostawić mnie u Abiego i rodziców  ? - zapytałam
- Abraham i twoi rodzice są  w pracy , spotkasz się z nim później - odparłem zniechęcony .
- Ale coś się stało , dziwnie wyglądasz ? - zapytałam wymachując naszymi  rękami w górę i  dół  .
- Nic , się nie stało - odparłem uśmiechając się w jej stronę . W tej chwili Viola upadła na ziemię ciągnąć mnie za sobą , upadłem na nią , jednak szybko podparłem się na rekach nie chcąc jej zgnieść . Spojrzałem jej w oczy , a ona w moje i nie wiem jak to się stało nasze usta złączyły się w pocałunku . Po chwili oprzytomniałem podniosłem się i  pomogłem wstać Violi . Nic nie mówiąc doszedłem do naszego domu , otwarłem drzwi .
- Hej mamo - odparłem witając się z nią na ganku - Naty hej - odparłem przytulając moja siostrę . Spojrzałem w stronę zawstydzonej Violi .
- Mamo , Naty to jest Violetta - odparłem przedstawiając jej sobie .
- Violetto  to moja mama - Lydia i moja siostra - Naty . - powiedziałem
Moja siostra przytuliła Viole mówiąc ' miło mi Cię poznać ' , a moja mama powiedziała coś w stylu ' Federico ciągle o tobie mówi .
- Mamo - odparłem
- No co taka prawda - zaśmiała się .
- Chodź na górę Violu - odparła Naty ciągnąć ja za rękę do swojego pokoju , chciałem wejść z nimi , jednak siostra mi Zagrodziła drogę
- A ty gdzie ? - I zatrzasnała mi drzwi przed nosem .
**************
- Tak , więc Violu ty jesteś przyjaciółką Federico ? - zapytała jego siostra
- Tak - odparłam z zawahaniem , nie wiem czy pocałunek jest przyjacielski . - Mam prośbę , Federico ci mówił coś o mnie powiedz mi wszystko co wiesz - dodałam .
- Nie wiem czy Fede mówił mi coś istotnego - odparła kłamiąc .
- Mów prawdę Naty , proszę - odparłam przekonywująco .
- No więc jesteś Violetta Castillo masz 19 lat , twoi rodzice zginęli w wypadku rok temu , a twój brat zostawił Cię z ośrodku psychiatrycznym i wyjechał z Buenos Aires - odparła smutno przytulając mnie
- Jak to moi rodzice nie żyją , Abraham mnie zostawił czemu ? - zapytałam
- I tak za dużo ci powiedziałam będę miała kłopoty - odparłam
- Proszę , dotychczas nic o sobie nie wiedziałam , chce znać prawdę . - odparłam .
- Jesteś w zaawansowanym stadium choroby , lekarze nie mogą zrobić , nic innego tylko czekać na ustąpienie choroby - odparła smutno - nawet nie wiesz jak mi przykro - dodała
- Mi też - odparłam - nie mów Federico o naszej rozmowie - odparłam przytuliłam ja i wyszłam .
- Fede pójdziemy do Ciebie do mieszkania ? - zapytałam
- Tak , coś się stało ? - przytaknął i zapytał
- Nie nic , chodźmy - pożegnaliśmy się z jego mama i wyszliśmy idąc do jego domu . Chciałam to zrobić pierwszy i ostatni raz z nim , a później zniknąć , chciałam , żeby o mnie Nie zapomniał , gdy odejdę .
Weszliśmy do jego domu , a ja rzuciłam się na niego i zaczęłam co całować , na początku był zdziwiony jednak odbierał wszystkie moje pocałunki , byliśmy jednością . Jednak oderwał się ode mnie i powiedział , ze nie powinniśmy , ja odparłam , ze chce spędzić mój pierwszy raz z nim , pocałowałam go ponownie przenieśliśmy się do sypialni i spędziliśmy najlepszą noc mojego życia .
******
Przebudziłem się rano , chcąc pocałować Vilu , na dzień dobry , jednak jedyne z czym się styknąłem to była bielutka poduszka . Myślałem , ze Violetta wstała i poszła coś zjeść , jednak w kuchni też jej nie było . Zestresowany przebiegiem cały dom , aby jej poszukać w korytarzu natchnąłem się na listy ,  dwa jeden zaadresowany do mnie , a drugi do Abrahama .. Wystraszony przecierając oczy , otwarłem list należący do mnie .
" Kochany Federico ,
Dziękuję za wszystko co dla mnie zrobiłeś ,  Dziękuję , ze przy mnie byłeś , wspierałeś mnie .. Gdy to czytasz pewnie już nie ma mnie na tym świecie , przepraszam , ze to zrobiłam .. Dowiedziałam się , ze całe moje życie to kłamstwo . Moi rodzice nie żyją , brat mnie nienawidzi , dodatkowo jestem nieuleczalnie chora .. Wiem , ze ty mógłbyś być dla mnie moim opiekunem , przyjacielem i miłością , jednak nie chce psuć ci życia , jestem nieobliczalna . Wybryk natury , jestem świadoma , ze natura zadrwiła ze mnie w ten sposób . Wiedz , ze nie żałuję tego , ze tam trafiłam , przecież poznałam Ciebie , lepiej nie mogłam  trafić . Dziękuję , ze przy mnie byłeś wspierałeś mnie i pomagałeś mi wstać gdy upadałam ( dosłownie ) . Spędziłam z tobą najlepsze dni mojego życia , pokochałam Cię , dlatego daje ci odejść , żyj jakby mnie nie było , miałam misję, pojawiłam się w twoim życiu pokazałam , ze liczy się to co w środku , moja misja dobiegła końca . Szybko się uczysz trochę za szybko . Cieszę się , ze mimo wszystko razem sobie pomogliśmy , wskazaliśmy drogę .. Mam nadzieję , ze nie masz mi za złe tego , ze Cię oposcilam ..
Chcę , żebyś mnie zobaczył ten ostatni raz , tam gdzie powinno Na samym pocztą skończyć się moje życie .. Będę w ośrodku na dachu  , a może już na dole , by ułatwić ci sprawę . Będę czekała na Ciebie , zrób coś dla mnie znajdź sobie żonę i miej z nia dzieci , bądź szczęśliwy , a gdy dozyjesz starości , będę już stała przy twoim boku i czekała , aż w końcu się spotkamy .
Kocham Cię , Twoja Vilu . "
Przymknąłem list i przyłożylem ręce do twarzy ocierając ja . Pierwsze Co mi przyszło do głowy , to pobiegnie tam zanim będzie za późno .
*****
Stałam Na krawędzi życia i śmierci . Dzień był wręcz cudowny na śmierć, niebo było w pięknym odcieniu błękitu , a słońce lśniło jak nigdy . Piękny zapach swieżo skoszonej trawy unosił się w powietrzu . Chciałam już ruszyć , ale nie mogłam coś mnie blokowało . Czy ja bałam się stracić to co dostałam od życia ?
Mimo , ze moje życie było do bani , to poznałam człowieka , który mnie tu trzyma . Jednak mój strach napełnił się gdy zobaczyłam Federico zmierzającego do budynku . Teraz byłam w sytuacji bez wyjścia , lekarze zorientowali się , ze stoję na dachu i wezwali służby , nie wiedziałam czy chce skończyć tak wcześnie .. Strach przed stratą był silny .. Ale wiedziałam , ze zaraz i tak ze sobą skończę - nieumyślnie. 
Federico zaczął powoli do mnie zmierzać , a ja kazałam mu podejść . Pobiegł do mnie i przytulił , ja co pocałowałam .
- Kocham Cię - odparł
- Ja Ciebie też kocham - powiedziałam - Ale Federico ja tak nie potrafię , nie wiem co będzie jutro , nie wiem co będzie ze mną później , komu głupiemu idę chce żyć z osoba chorą . - powiedziałam z żalem .
- Mi , ja chce żyć z tobą , dożyć starości , mieć z tobą dzieci - odparł łapiąc moje ręce w żelaznym uścisku .
- Ja też bym tego chciała , ale życie nie jest tak kolorowe , a ja nie chce towarzyszyć ci w tej grze , zasługujesz na kogoś lepszego .- odparłam pocałowałam go i pobiegłam do krawędzi skacząc w dół . Był to przyjazny wiatr , po chwili poczułam na swoich plecach czyjeś objęcie . To był Federico .
- Czemu ? - zapytałam szybko , a on mnie pocałował , gdy nadszedł koniec powinnam poczuć ból , ale poczułam jedynie ulgę . 
Nasze wspólne życie zaczęło się w momencie śmierci .
*********
Hej kochani !
Jak wakacje ?
U mnie zapowiadają się ciekawie. 
Mamy zamówienie dla
Dolor , przepraszam , ze
Tak długo czekalas i
Jest tyle błędów .
Nie miałam ostatnimi czasu
Internetu i nie miałam
jak napisać czegokolwiek .
 Szczerze nie wyszedł tak jak planowałam i przepraszam z tego powodu , jednak czas mnie gonił ..

Mam nadzieję , ze w tym tygodniu
Będzie rozdział na drugim blogu .
Nic nie obiecuje ;/
Kocham
Wiktoria ;*

środa, 6 lipca 2016

One Shot - Rodzeństwo [cz.2

Minęło kilka dni...Nadal okłamuje mojego własnego brata, boli. To nie kłamstwa bolą, chcę podejść do niego, przytulić i powiedzieć; Tęskniłam braciszku. Kocham Diego, ale dlaczego muszę go okłamywać...Do tego ten cały Verdas,  jest wszędzie. Przez niego Diego dowiedział się, że jest moim bratem.
 Kilka dni wstecz 
Właśnie wracałam z sali tanecznej gdzie przygotowywałam nową choreografie. Musiałam zajść po moje papiery, aby Diego ich nie znalazł, tam jest moje prawdziwe imię i nazwisko. 
Lekko otworzyłam drzwi pokoju nauczycielskiego, tam zobaczyłam jego...grzebał perfidnie w moim papierach. 
- Może Ci jeszcze mód dowód pokarzę - podeszłam do Leona i wyrwałam mu z rąk papiery. 
- To pokaż, chętnie zobaczę Kirsten Morgan Hernandes - popatrzył na mnie podkreślając moje nazwisko. 
- Nie masz co robić? Czego tu przeszedłeś? - podniosłam głos.
- Nie ładnie okłamywać szefa i braciszka - popatrzył na mnie tym szyderczym uśmiechem. Ja stałam i mierzyłam go wzrokiem, chodzi wokół mnie. 
- Co się tak czaisz? Zgwałcić mnie chcesz? - wybuchnęłam. Coś we mnie pękło, uderzyłam Verdasa otwartą dłonią. - A tak w ogóle mój tata o tym wie, tylko.... - zamilkłam. 
- Tylko co? - chciał zmusić mnie do gadania. 
- Leon to nie twoja sprawa.  To po między mną, moim tatą i Diego - miałam zamiar wyjść ale Leon złapał mnie za ramię. 
- To powiesz mi, to inaczej nie wygadam się twojemu braciszkowi - szantaż. 
- A jak mnie nie puścisz to powiem Violettcie, że ukochany spotykał się ze mną  - teraz to ja byłam górą. On odwrócił się do mnie plecami. Z podniesioną głową wyszłam i poszłam do domu. 

Trochę trudno to wspominać...Teraz siedzę przy fontannie i rozmyślam. Myślę o Diego, Verdasie....mojej mamie.  Boje się. Tak, ja Kira Hernandes boi się. 
- Hej, co jest Kira - usłyszałam wesoły głos Diego. 
- Wiesz co muszę ci coś powiedzieć - złapałam go za dłoń - Jest rzecz, która nie może dać mi spokoju, przez 10 lat czekałam aby to tobie powiedzieć - wzięłam głęboki wdech. - Nie jestem Kira Rey, ale Kirstem Morgan Hernandes - wydusiłam. Wyraz twarzy mojego brata natychmiast się zmienił. 
- Ale jak to? Nie ty jesteś jakaś psychiczna. - krzyczał. Z futerału gitary wyjęłam swój dowód (kto normalny trzyma dokumenty w futerale gitary, hym, na przykład ja!) 
- To moje prawdziwe nazwisko. Jesteś moim bratem - przytuliłam go. 
- Ale dlaczego wcześniej Cię nie poznałem? - zapytał oszołomiony. 
- Wyprzedzałam w trasy razem z tatą, ale coś się stało i zabronił mi kontaktu z tobą i mamą. W końcu miałam tego dosyć i zamieszkałam u ciotki Matyldy w Polsce - wytłumaczyłam. 
- Byłaś przygnębiona, co się stało? - zapytał. 
- Nie wiem? 
- Nie . 
- Mama maiła zawał, w każdej chwili może umrzeć, a ty pytasz co się stało? - on śmiał się ze mnie. 
- Ale mama ma się dobrze, przed chwilą z nią rozmawiałem. - śmiał się - Czekaj. Twoja mam to Julita? -  zapytał. 
- Nie. Moja mama na na imię Karina. - teraz to do mnie dotarło. Mamy jednego ojca ale inne matki. Diego był w szoku, przyznał, że jestem podobna do Gregorio, ale nie spodziewałam się takiego obrotu akcji. 

 Zabijcie. Zamordujcie. Ukatrupcie. 
Tak dawno, dawno nie było niczego z mojej strony. 
Zapomniałam trochę o blogu, miałam multum innych zajęć. 
Choć miałam zabrać się za to wcześniej ale to moje urodziny, 
przyjaciółka przyjechała itp. 
Czy ktoś z was wybiera się na TNŻV do kina Jantar w Ostrołęce 
16.07 jeśli chcecie mnie spotkać. 
Do następnego. 
Natalia  

wtorek, 5 lipca 2016

Przyjaźń jest wieczna !

* Przedszkole *
- Diego oddawaj te lalkę ! - powiedziała malutka dziewczynka , próbując
wychwycić swoją lalkę z rąk o wiele wyższego drugoklasisty .
- Nie oddam ci jej , jesteś za niska nie dosięgniesz jej - zaśmiał się
chłopiec .
- Oddaj jej to - odparła dziewczynka , która była jedynie 2 cm wyższa
od Ludmiły . Francesca podeszła do chłopca stając z nim twarz w twarz .
- Nie - zaśmiał się chłopiec , a dziewczynka nabrała powietrza i kopnęła
chłopca z całej siły w piszczel , chłopiec prawie natychmiast się
skrzywił i pobiegł naskarżyć do pani , która śmiała się z jego oskarżeń
w stronę 5 - letniej dziewczynki . Francesca podniosła lalkę z podłogi i
podała ją Ludmile .
- Proszę , jest twoja - odparła z uśmiechem
- Dziękuję , możesz się nią ze mną pobawić - odparła - Jestem Ludmiła - dodała
wyciągając dłoń .
- Francesca - odparła dziewczynka o kruczoczarnych włosach .
- Od teraz zawsze będziemy sobie pomagać ? Jak przyjaciółki ? - zapytała Ludmiła .
- Tak - oparła wyższa dziewczynka chwytając blondynkę za malutki paluszek i poszły
się bawić .

* Zerówka *
- Nie umiem napisać tej literki - odparła smutna czarnowłosa dziewczynka .
- To proste musisz narysować prostą linię i dorysować jej brzuszki , widzisz ? - zademonstrowała
blondwłosa .
- Tak rozumiem - odparła prawie krzycząc Francesca .
- Dziewczynki ciszej , proszę - odparła nauczycielka .
- Przepraszamy - odparły równo , a nauczycielka się do nich uśmiechnęła .
- Jesteś moją najlepszą przyjaciółką dziękuję . - odparła Francesca przytulając
Ludmile .
- Od tego mnie masz  odparła blondwłosa .

* Podstawówka *
- Diego mnie dzisiaj pociągnął za włosy - odparła oburzona czarnowłosa .
- I co zrobiłaś ? - zapytała blondynka z przejęciem .
- Kopnęłam go w kostkę - odparła zadowolona z siebie Francesca .
- Dobrze zrobiłaś - zaśmiała się blondynka - a dzisiaj ten burak
Federico , wiesz ten kolega Diego ,zajął twoje miejsce na stołówce i
zaczął mi dmuchać  w twarz . - odparła oburzona .
- I co zrobiłaś ? - zapytała ciekawa Francesca .
- Jak to co ? Rzuciłam go ziemniakami w twarz - odparła z zadowoleniem .
- Chłopaki są fuujjj - odparła zażenowana Ludmiła .
- My nigdy nie będziemy mieć chłopaków - odparła czarnowłosa .
- Właśnie - dodała blondynka przybijając piątkę z przyjaciółką .

* Gimnazjum *
- Patrz podkradłam mamie tusz , podobno ładnie maluję - odparła Ludmiła
wyjmując swoją zdobycz z plecaka .
- A patrz co ja mam z pokoju Natalii dzisiaj jej nie ma więc możemy z tego
korzystać - odparła pokazując kosmetyczkę .
- Musimy ładnie wyglądać za godzinę jest to ognisko i będą chłopaki ze
starszych klas - odparła podekscytowana blondynka .
- Powiedziałam mamie , ze idę do ciebie - odparła Fran nakładając na twarz
podkład .
- A ja , że do ciebie - odparła Lu , robiąc to samo co przyjaciółka .
- Podobno ma być alkohol - odparła Francesca , kładąc na twarz puder .
- Ale my raczej nie będziemy pić , może tylko zamoczymy usta , żeby spróbować - odparła
Ludmiła , nakładając róż na policzki .
- No , właśnie - odparła Francesca .
- Nie uwierzysz - mówiła z przejęciem Ludmiła , robiąc przerwę w nakładaniu na usta
czerwonej pomadki .
- Mów - odparła Francesca nie przerywając swoich czynności .
- Rozmawiałam z Federico i on powiedział , że mu się podobam i powiedział , że chcę
ze mną gdzieś wyskoczyć - pisnęła podekscytowana blondynka .
- I co ? I co ? - zapytała czarnowłosa wstając z miejsca podbiegając do przyjaciółki ,
która już stała prosto .
- Idę na randkę z Federico - krzyknęła i razem zaczęły skakać ze szczęścia .
- A ty co z Diego ? - zapytała
- Nic , ale od miesiąca piszę przecież z Leonem i on .. chcę się ze mną umówić - odparła
Francesca .
- A co z Diego ? - odparła blondynka .
- Ma dziewczynę , a zresztą już nie przyjaźni się z Federico .. A Leon owszem -- odparła Fran .
- Podwójne randki - pisnęły wspólnie i się do siebie przytuliły .

* Liceum *
- Diego chcę ze mną być - odparła zdziwiona Fran .
- Jak to , przecież jesteś z Leonem ? - odparła Ludmi .
- No właśnie , nie chcę mi dać spokoju , nie chcę , by Leon wszczynał z nim bójki , on już tego
nie znosi i ja też - odparła Francesca .
- Czujesz coś do Diego ? - zapytała Lu .
- Kocham Leona i jestem tego pewna , chcę z nim być , chcę mieć z nim dzieci - odparła
rozmarzona Francesca .
- A skąd wiesz , czy nie czujesz czegoś do Diego ? - zapytała Ludmiła - Skąd wiesz , że Leon
jest twoją miłością ? - pytała
- A skąd wiesz , że cię dotykam ? - zapytała głupio Francesca .
- Czuję  to - odparła Lu .
- No właśnie - odparł kruczoczarna .
- A co z Federico ? - odparła Fran
- Violetta się do niego przywala , mam już tego dość - odparła Lu bliska płaczu .
- Kochanie , jesteś cudowną dziewczyną  , wiesz , ze on cię kocha , wystarczy z
nim o tym porozmawiać - odparła Fran , przytulając przyjaciółkę .
- Co ja bym bez ciebie zrobiła ?- zapytała retorycznie Ludmiła .
- Nie odzyskałabyś lalki - odparła Francesca i obie wybuchnęły śmiechem .

* Przeprowadzka *
- Więc Federico i Leonie , chcecie , żebyśmy zamieszkały z wami , mamy tutaj parę
warunków - odparła Ludmiła podając chłopakom zapełnioną kartkę . Spojrzeli na siebie
zdziwieni .
- W sumie to mamy tylko jeden - odparła Francesca , zabierając kartkę .
- Chcemy mieszkać blisko siebie - odparły przytulając się do siebie , a chłopaki
zaczęli się śmiać z wariatek , które były ich narzeczonymi . 

* Małżeństwo *
- Zebraliśmy się tutaj by połączyć te o to dwie pary , węzłem małżeńskim .
Czy ty Ludmiło Ferro ślubujesz o to tego Federico Pasquielli jako męża
 i będziesz go kochać , miłować i wielbić ?
- Ślubuję .
- Czy ty Federico Pasquelli ślubujesz sobie Ludmiłe Ferro jako żonę i będziesz
ją miłował kochał i wielbił ?
- Ślubuję .

**

- Czy ty Francesco Cauviglio ślubujesz sobie tego o to Leona Verdasa jako męża i będziesz
go kochać miłować i wielbić ? 
- Ślubuję .
- Czy ty Leonie Verasie ślubujesz sobie Francesce Cauvigilie jako żonę i będziesz ją kochał ,
miłował i wielbił ?
- Ślubuję .

Możecie pocałować panny młode .

* Macieżyństwo *
- Camilla ciągle płacze mi w nocy , bo ząbkuje - odparła Francesca , popijając kawę.
- Podobnie z Leną , a w ogóle z kim zostawiłaś małą ? - zapytała Ludmiła .
- Z Leonem , a ty pewnie z Fede ? - odparła kruczoczarna .
- No tak - zaśmiała się blondwłosa .
- Idziemy na imprezę ? - zapytała z uśmiechem Fran .
- A co z dziewczynkami ? - zapytała Lu .
- Chłopaki się nimi zaopiekuję . Pamiętasz jak zrobiliśmy ten przekręt z
nocowaniem w gimnazjum ? - zapytała Fran .
- No , a to jeden ? - zaśmiała się Ludmi , a Francesca z nią .
- Kupiłam dziewczynką świetne bluzeczki - odparła z piskiem Ludmiła .
- A ja kupiłam śliczne sandałki . - zaśmiała się Francesca .
- Cieszę się , że jesteśmy razem nawet teraz , po tylu latach - odparła Lu .
- Ja też - odparła Fran przytulając Ludmi .

* Drugie pokolenie *
- Cami , chodź do domu - odparła Francesca wołając swoją 8-letnią córeczkę .
- Czekaj chwilę , proszeeeeeee - prosiła mała .
- No właśnie ciociu niech , Cami zostanie - prosiła Lena .
- Camilla musi się przebrać  zresztą ty też niedługo zaczynają się urodziny
Martiny - odparła Ludmiła .
- Mamo , ale ja nie chcę tam iść - odparła zniesmaczona Lena .
- Ja też , tam będzie Maxi - odparła Camilla .
- I Nicolas - odparła Lena .
- Chłopcy są fujjjj - odparły równo zniesmaczone , a dziewczyny się zaśmiały .
- No dobrze , więc .. - zaczęła Francesca
- Niech Cami u mnie zostanie , proszę ciociu ! Mamo ? - pytała Lena
- Ja się zgadzam - odparł blondwłosa .
- Ciociu ! Mamo ! - błagały obie
- No dobrze już chodź pójdziemy po ubrania i cie przyprowadzę - odparła
Francesca , a dziewczynki się do siebie przytuliły .


  




******
Tak się prezentuję one-shot o przyaźni .
Trudno napisać coś co się ma , wiecie
dla mnie trudno napisać o przyjaźni
miałam opisać historie jaką przeżyłam
z moją przyjaciółką , jednak nie mogłam
tego nawet zacząć , właczyła mi się blokada .
Więc napisałam coś takiego , mam nadzieję , że
się podoba :**


Ps. Przepraszam , za nieobecność , ale nie miałam internetu , przez cały miesiąc , jeszcze raz przepraszam ;***

piątek, 20 maja 2016

One Shot - Rodzieństwo [cz.1]


Dziś wszystko będzie inne, w moim życiu zajdą zmiany. Wielkie zmiany. Poznam osoby bardzo mi bliskie, a i tak nie znane. Może wiedzą o moim istnieniu, wiedzą, że istnieje tu ktoś taki jak Kira Hernandes.
Po kilku godzinnym locie do Argentyny mogłam zobaczyć to piękne miasto jakim jest Buenos Aires. Oczywiście już pierwszego dnia w nowym miejscu musiałam coś odwalić. Zapatrzona w telefon wpadłam na chłopaka. Nie wiele wyższy od mnie, twarz, którą wcześniej znałam tylko nie wiem skąd. Wylałam na niego gorącą kawę.
- Przepraszam, przepraszam. To moja nieuwaga, ja zawsze muszę coś zrobić. Przepraszam - spanikowana zaczęłam przepraszać chłopaka. Ten zaśmiał się.
- Nic się nie stało - powiedział przez śmiech, śmiałam się razem z tym tajemniczym chłopakiem. Był miły za o co mu zrobiłam. - Diego Hernandes - przestawił się. Czy mnie słuch nie myli, to mój brat?! W ogóle nie wiedziałam jak mam się w tej sprawie zachować, powiedzieć? Nie weźmie mnie za wariatkę. Nie powiedzieć? Nie dowie się, że ma starszą siostrę. Postanowiłam wybrać odpowiednią opcję.
- Miło poznać. Kira Rey - skłamałam. Nie chciałam mówić o tym Diego, jak by to przyjął? Chciałam iść dalej ale Hernandes nie zatrzymał.
- Ty to pewnie nowy choreograf w szkole mojego ojca? - nie wiedziałam co odpowiedzieć. Skłamałam, że tak, ale nie było to dobrym pomysłem. Szłam dalej. Przed lotniskiem czekał samochód mojej mamy. Podeszłam. Poznałam tą niewysoką kobietę. Jej promienny uśmiech pamiętam. Czasy dzieciństwa wróciły. Te piękne wspomnienia wypełnione miłością i szczęściem. Teraz już nic z tego nie ma. Podbiegłam do samochodu, mama mocno mnie przytuliła.
- Kira, moja córeczko. Tyle czasu minęło, 10 lat a ty nadal podobna do twojego ojca - cały czas patrzyła na mnie z uśmiechem. Weszłam z nią do samochodu.
- Mamo, wiedziałam Diego - wydusiłam. Mina Kariny natychmiast posmutniała.
- Nie możesz mu powiedzieć. Jasne Kirsten - mama przejęła się tym. Nigdy nie powiedziała do mnie Kirsten, zawsze byłam Kira. Po półgodzinie ciszy w samochodzie dojechałyśmy pod dom mojego taty. Czekał przed drzwiami na nas.
- Tato! - rzuciłam się tacie na szyje. Zawsze byłam córeczką tatusia. Jeździłam z nim w trasy, często wyjeżdżaliśmy. Kocham tatę ale nigdy nie wybaczę mu, że odciął mi kontakt z mamą i bratem.
- Witaj Kiro - ten mocno przytulił. Otworzył drzwi bym weszła. Na półkach stały zdjęcia, moje, Diego ale nie mieliśmy zdjęć we dwójkę, dlaczego? Wyjechałam z tatą do Argentyny zanim urodził się Diego, po kilku latach pod swoje skrzydła wzięła mnie moja ciotka z Polski Matylda.
Obeszłam cały dom, był wielki. Widziałam mój kąt, cały w jasnych przygaszonych kolorach.
W tym momencie siedziałam właśnie tam, stałam przed lustrem i wymyślałam choreografie.
- Kira choć chcę ci pokazać jedno miejsce - za progu drzwi wychylił się mój ojciec. Poszłam za tatą, po 5 minutach chodzenia przed moimi oczami ukazał się budynek.
- Ale dlaczego mi to pokazujesz? - zapytałam skołowana.
-  Tu będziesz spędzała wolne chwilę z bratem, jesteś nowych choreografem w ArtRebel - podeszliśmy do drzwi, które o dziwo były otwarte. Była tam grupka chłopaków i dwie dziewczyny.
- Diego, to Kira nasz nowy choreograf - oznajmił spoglądając na syna. Chłopak podszedł do mnie i chwilę popatrzył.
- To ty jesteś tą dziewczyną z lotniska? - zapytał zdziwiony.
- Tak - odpowiedziałam.
- Choć reszta chce Cię poznać - zaprowadził mnie w stronę grupki ludzi. Wszyscy weseli i uśmiechnięci. Ale była jedna osoba inna, urzekł mnie.
- Cześć Kira - wyciągnęłam rękę w stronę chłopaka.
- Leon - odpowiedział. Cała nasza gromada siedziała tak około 2 godziny. Po cały zbiorowisku podszedł do mnie Leon.
- Wiesz co Kira, fajna z Ciebie dziewczyna - uśmiechnął się w moją stronę. Spojrzałam w jego zielone piękne tęczówki, rozpłynęłam się. - Jutro w parku obok ArtRebel - dodał i poszedł.
***
O koło południa czekałam w parku na Leona. Zobaczywszy go w oddali podbiegła do niego.
- Cześć nie mogłem się doczekać spotkania - przytulił mnie. Było mi dobrze, zapomniałam o problemach. Leon usłyszawszy wysoki dziewczęcy głos oderwał się od mnie.
- Cześć Leon - pocałowała go szatynka.
- Violetto, poznaj Kirę nowy choreograf w ArtRebel - oznajmił.
- Miło poznać. To ja już pójdę - pocałowałam go w policzek. i odeszłam.

         Oto pierwsza część tego oto czegoś . 
Czekajcie na następne. 
Pozdrawiam 
Natalia <3

środa, 4 maja 2016

Konkurs na one shota #2 [ Odwołany ]

Hej Misiaki ! <3

Dawno , dawno temu , za górami , za lasami , na moim blogu był konkurs na one shota z nagrodami .
A historia powtarzać się może , to przychodzę do was z konkursem na one shota ;))

Jaki to byłby konkurs , bez zasad , więc:
 1. One Shot może być z wybranymi przez siebie postaciami bądź postacią .
2. Nie musi być konkretnie o Violettcie , może być na podstawie filmu , bądź serialu , np. Dziewczyna poznaje świat , Soy Luna itp. 
3. Nie ważne czy ktoś ma bloga czy nie , ważne by miał pocztę lub gg . 
4.  Długość pracy nie ma znaczenia , liczy się jakość .
5. One shot może być publikowany , już wcześniej , na innym blogu ( Jednak jeśli takowego zgłosicie do konkursu , chciałabym , żebyście dodali link do tego bloga ) . 
6. Nie kopiujcie innych prac ! 

To tyle jeśli chodzi o zasady .

Prace wysyłamy na mojego e-maila :

Wiktoria_gawlik@spoko.pl 

 albo na gg (stworzony na potrzeby bloga) :

59128622 

 albo też na prywatne gg : 

56482482 

 Prace przyjmuję do 10.06.2016 r. Data może ulec zmianie ;) 

Nagrody : 

1 miejsce :Publikacja shota ,  Kolaż z wybranymi postaciami  lub postacią . Możliwość przeczytania kolejnej części aktualnego opowiadania na moim drugim blogu przed opublikowaniem . Polecenie bloga na trzy tygodnie + dyplom . 

2 miejsce : Publikacja shota , Kolaż , możliwość dowiedzenia się o czym będzie następny one shot , przed pojawieniem się na blogu , Polecenie bloga na dwa tygodnie + dyplom

3 miejsce : Publikacja shota , Kolaż , dyplom oraz polecenie bloga na tydzień :)

Wyróżnienie :  Publikacja shota , polecenie bloga na 4 dni + dyplom .

Osoby , które nie dostaną , żadnego miejsca , dostają ode mnie dyplom ;)) 

Czekam z niecierpliwością na wasze pracę ! <3

 

środa, 27 kwietnia 2016

One Shot - Nasz Świat...

  Tytuł: Nasz świat...
 Para: Dialari (Diego i Clari)
Uwagi: Brak 
Autorka: Domimnguezowa 

 Pamiętam jak kiedyś  wszystko było inne, kolorowe? Chyba, choć nigdy tego nie doceniłem, teraz nie widzę sensu życia bez tej jednej osoby. Teraz trudno mi wspominać ją i tamte wydarzenia. Ona była ideałem,  jej piękne blond loki, ten uśmiech i to piękne dźwięczne imię. Teraz jest to moje piękne wspomnienie, dlaczego los musiał mnie tak ukarać? Zasłużyłem. Całe życie byłem nie pewny tego co robię, już taki jestem.
 Historia tej miłości nie jest wesoła i romantyczna, wręcz przeciwnie. Poznałem ją mając nie całe 16 lat. Córka szefa mojego ojca, przyszli na kolacje bliżej poznać ojca. Pamiętam ja wyglądała, każdy szczegół. Jej biała zwiewna sukienka, włosy spięte wysoko ozdobione jakimiś "święconymi" bzdetami. Ta nie chęć, która była między nami. Na początku nie przepadaliśmy za sobą, przez rok chodziłem z nią do klasy, nie była to typowa kujonica. Mądra, silna ale nie śmiała dziewczyna.
Któregoś dnia szła przez korytarz zamyślona wpadła na jedną z div naszej szkoły Alejandę.
- Jak chodzisz pokrako - wrzasnęła pewna siebie w stronę leżącej na podłodze dziewczyny. Spojrzała na swoje ubranie, poprawiła włosy, odwróciła się na pięcie i poszła wymachując włosami. Podbiegłem. Pomogłem zebrać jej rozrzucone zeszyty i książki. Dziewczyna tylko podziękowała i uciekła, chciałem ją zatrzymać, rozpłynęła się? Na dwóch ostatnich lekcjach też jej nie było. Szukałem jej po całej szkole nie znalazłem. Zaczepiła mnie Alejandra:
- Diego! Szukasz tej kujonki, jak jej tam...Clary? - zapytała z przekąsem. Po chwili obok mnie powaliła się jej świta.
- A ty to kto...Alejandra? - wiedziałem że diva nie lubi jej prawdziwego imienia, jej niby imię to Tini. Jeszcze głupsze niż to prawdziwe.
- Zamknij się. Jestem Tini, chodzimy do jednej klasy przez trzy lata, a ty jeszcze nie wiesz, że do mnie mówi się Tini - złapała mnie za ramie i wbijała swoje paznokcie w moją skórę.
- Spieprzaj Stoessel - uwolniłem rękę z pod ścisku divy i odepchnąłem ją. Pobiegłem do biblioteki szkolnej gdzie ona często przesiadywała.
W kącie za półkami usłyszałem szloch, Clari? Podszedłem bliżej.
- Clara? - wychyliłem głowę za półki.
- Tak, nie widać? - zaśmiała się.
- Co się stało, że siedzisz tu sama? Ja? Tini? - usiadłem obok dziewczyny, jej policzki natychmiast zrobiły się różowe.
- Przepraszam, że tak zareagowała - przeprosiła. Widziałem jak jej oczy się błyszczą, a policzki coraz bardziej rumiane. Złapałem dziewczynę za dłoń, która cała się trzęsła. Bez namysły pocałowałem ją, od tak? Nie byłem przekonany że to ta jedyna.

Jesteś lekarstwem na ból, mój ból ....     
     Jestem szczęśliwy? Jestem? Nie wiem. Jestem w rozsypce. Mam dwie wiadomości, od której zacząć? Chyba to że niedługo zostanę ojcem czy to, że Clara miała wypadek, przeżyła dziecko też ale...To już nie ta sama Clara. Ciągle jest przybita, smutna nie chcę ze mną rozmawiać, z nikim. Przez wypadek została kaleką. Ma dosyć życia, siebie, mnie, wszystkich. Kiedyś ona mnie uszczęśliwiała tym, że po prostu była. Czy ona już nic do mnie nie czuje? Nie zapytam, bo wiem że nasze uczucie jest silniejsze. Jak ma być silniejsze jak nawet ona nie wychodzi z pokoju? Nie wiem. Moja całe życie to jedna niewiadoma, seria pytań, na które mam odpowiedzieć tylko ja. Jak to zrobić jeśli nie znasz odpowiedzi? To kolejne pytanie do tego całego ciągu pytań. 

 Dajesz ciszę i spokój mojemu szaleństwu
 Minęło kilka miesięcy, wszystko teraz idzie po myśli. Clara przyzwyczaiła się do tego co się stało. Teraz tylko czekamy na narodziny naszego syna, cieszymy się jak głupki. Jednak...
Moje życie nigdy nie idzie po myśli, to prawda. Miałem zamiar dziś oświadczyć się Clari ale nie wyszło. Ktoś zepchnął ją z balkonu...Zmarła na miejscu. 
 Dzień pogrzebu mojej ukochanej...Nie chcę tego wspominać. Do dziś mam nadzieje, że to głupi koszmar, z którego się obudzę i zapomnę co było. Tylko, że to tak nie działa, nie ma takiej mocy, którą mógłbym cofnąć czas. Ona wie jak się teraz czuje, że uważam siebie za debila. Kochałem ale nie umiałem okazać tak pięknego uczucia, którym jest miłość. Chcę przepościć Clari za wszystko co zrobiłem, że przez mnie cierpiała. Tylko ona umiała zrozumieć mnie nawet bez słów. Chcę wykasować sobie pamięć by już nie zadać cierpienia po części mojego życia. Czy ona umiała docenić uczucie, którym ją darzyłem, nie wiem.
 Nie umiem pozbierać się po tamtych wydarzeniach, chciałem się zabić, próbowałem, nie wyszło. Clara nie chcę bym odszedł z tego świata, jest to mój anioł stróż. I tak któregoś dnia zasnę i się nie obudzę. Będę z nią i synem, tylko my, w naszym świecie.....

Już myślałam, że OS stracone. 
Miałam blokadę ale wreszcie ją 
przełamałam. 
I jak? 
Pozdrawiam
Natalia <3 
     

sobota, 9 kwietnia 2016

Życie nigdy , nie będzię idealne - Caxi


Siedział na ławce w parku paląc kolejnego papierosa z rzędu. Nie liczył ich, nie miał siły.
Był załamany. Jego świat przestał istnieć. Przestał istnieć wraz z jej śmiercią. Nie umiał sobie z tym poradzić.

Minęło już kilka dni, a on nie umiał się uspokoić. Przecież ona była dla niego całym światem, jego sensem istnienia. To dla niej chciał żyć, dla niej zmienił tak wiele w swoim życiu. 
To dla niej się zmienił. Kto by pomyślał, że z wielkiego kobieciarza i flirciarza zamieni się w kochającego, troskliwego chłopaka. 
A może po prostu cały czas był taki ? 

Sam nie wiedział, ale jedyne co było wiadome, to to , że to ona zajęła całą powierzchnię jego serca.
Ona była jego sercem. Rudo włosa, o ślicznych radosnych zielonych oczach Camilla .. Napełniła jego świat szczęściem. Każdego wokół zarażała swym optymizmem. We wszystkim znalazła dobrą stronę.
Dla niej zawsze szklanka była do połowy pełna,  a teraz ? Teraz leży w zimnej kostnicy zostawiając tu jego z połamanym sercem na miliardy kawałków. 
Już nigdy nie będzie taki sam. W ciągu dwóch dni, wiele razy myślał o tym , by do niej dołączyć, lecz nie mógł. Dlaczego ? Ponieważ przepiękna Camilla , zostawiła mu coś pięknego na tym świecie, a mianowicie prześliczną trzymiesięczną córeczkę, która tak samo jak ona, przepełniona była radością i szczęściem.
Wyrzucił peta na trawnik i pochłonięty smutkiem, odszedł.
 
Trzymał w rękach przepiękną , mała istotkę. Była tak bardzo podobna do matki. 
Rudy kolor tych króciutkich włosów przykuwał uwagę każdego obserwatora. Oczy - niesamowita czekoladowa barwa odziedziczona zaś po ojcu, przedzierała każdego na wskroś błyszcząc przy tym niesamowitą tajemniczością. Delikatny zadarty nosek oznaczał, bardzo stanowczy charakter, a jej malinowe usta każdego dnia układały się w półksiężyc zarażając innych uśmiechem. Kochał ten uśmiech, przypominał mu jego ukochaną .. Kolejne krople łez zlatywało na zielony kocyk , którym 
została owinięta mała istotka. Nie potrafił nad tym zapanować. Chciał się poddać, ale wiedział , że musi żyć . Musi żyć dla niej.
Wspomnienie tego dnia powracało do niego niczym bumerang ... Łzy spływały mu po gładkich policzkach niczym strumyki rzek.  Nie mógł opanować emocji. Tak bardzo ją kochał.
Obwiniał się o jej śmierć ...

Tego dnia spędzili ze sobą miłe popołudnie , po czym Camilla miała wyjść na zajęcia. 
Była studentką psychologii, a z racji tego , iż bardzo lubiła swą uczelnie, postanowiła nie rezygnować z edukacji. Maxi był w pełni oddany swej córeczce i opiekował sie nią , co sprawiało mu wiele radości, a jednocześnie chciał by jego ukochana spełniała swe marzenia. 
Maxi , jak co dzień , miał odwieźć swą ukochaną na uczelnie, lecz tego dnia , mała Natalia zasnęła wyjątkowo szybko po posiłku, więc musiał zostać w domu. 
On miał dziwne przeczucia, bardzo chciał odwieźć osobiście Camille na zajęcia, lecz ta postanowiła skorzystać w komunikacji miejskiej. Chłopak niechętnie , lecz się zgodził .
 Gdy wychodziła powiedział jej "Uważaj na siebie Skarbie, proszę Cię", ona uśmiechnęła się radośnie, pocałowała chłopaka w usta ukazując mu jak bardzo go kocha i powiedziała "Nie martw się Kochanie, dam sobie radę. Kocham Cię Maxi .. " i ponownie całując go czule w usta, wyszła. 
Niedługo po tym dostał telefon. Okropny telefon, w którym został poinformowany, że jego Camilla, jego ukochana, matka jego córki została potrącona, lecz niestety nie przeżyła. 
Upadł na kolana a z jego gardła wydobył się przeraźliwy krzyk. 


Mijały sekundy, minuty, godziny, a on siedział przy marmurowym pomniku.
Panującą w powietrzu ciszę przerywał tylko cichy dźwięk jego płaczu.
- Czemu mi to zrobiłaś ? Czemu nie zgodziłaś się bym Cię odwiózł ? Nie umiem bez Ciebie być ! Nie radzę sobie , brakuje mi Ciebie. Brakuje mi Twojego uśmiechu, Twojego głosu , Twojej obecności , Twego dotyku. Brakuje mi Ciebie ! - jego zachrypnięty głos rozniósł się po okolicy.
Czuł jak się rozpada. Nie umiał obie z tym poradzić.
Podszedł do tablicy, na której umieszczone zostało malutkie zdjęcie przedstawiające uśmiechniętą 22-latkę.
Nachylił się i złożył na nim pocałunek.
- Kocham Cię Camilla i nigdy nie przestanę - wyszeptał, po czym odszedł zostawiając na cmentarzu okropną ciszę.

Ułożył córeczkę do snu, po czym ucałował ją delikatnie w czoło.
Spojrzał jeszcze na swego śpiącego małego aniołka.
- Kocham Cię moja księżniczko, śpij dobrze - wyszeptał wpatrując się w dziewczynkę, a po chwili zniknął za drzwiami łazienki.
Stojąc przed wielką toaletką, przemył twarz zimną wodą po czym chwycił niewielkie pudełeczko.
- Już nigdy nie będzie tak jak kiedyś - i przycisnąwszy do swego nadgarstka lśniący przedmiot, przejechał kilka razy po nim zostawiając krwawe ślady.
W tym momencie jego życie zaczęło nowy etap. Etap przepełniony krwią i bólem, nie tylko psychicznym ale także i fizycznym...
********************
Hej kochani jak się podoba ? 
Siedziałam nad nim do 1 .00 w nocy ..
I mi nawet się podoba dziś , zeby się 
oderwać o tych wszystkich par , jest 
Caxi , szczerze to na początku nawet nie 
wiedziałam , że  to o nich napiszę .. 

Ps .Dolor twoje zamówienie jeszcze się piszę , 
tak samo się piszę mądrze nie ? Myślę , że pojawi się 
za tydzień , ale ja to sobie myśleć mogę , a wiadomo ]
jak będzie :*
Ps.  Przepraszam , że krótki :**
Kocham 
Wiki <3

piątek, 8 kwietnia 2016

Idiota - Zamówienie Dolor



 Hmm... Ludmiła (nie pogniewałabym się, gdyby jej partnerem był Abraham, ale zrobisz, jak uważasz. Ważne, żeby on się pojawił! <3) ^^
 Dramat ^^ I ciut romansu...
 Dla wszystkich czytelników waszego bloga :3
 Jak zawsze Sad End! I pisze Dominguezowa! :*

Pamiętam tamte dni. Stałem na scenie przed mną było ponad trzy tysiące osób patrzące na mnie i każdy mój krok. Słyszeli każdy fałsz, widzieli każdą moją pomyłkę. Ja sam na scenie tylko ja. Ludzie którzy wykrzykują moje imię. Nie zapomniane chwile. Dlaczego teraz to wspominam? Tak poznałem moją ukochaną. Nie śmiała, przygaszona blondynka. Zapamiętałem jej piękne błyszczące oczy i ten donośny głos, który zawsze słyszałem z trybun. W tedy nikt jej nie znał, teraz nikt o niej nie pamięta oprócz mnie. Ale jak to się stało? Ona dawno temu odeszła pamiętam list który napisała na pożegnanie. Wzruszający... i smutny. Na kartce do dziś są ślady jej łez, które zostały gdy pisała list. Tyle miesięcy minęło....
Tyla nas ominęło....
Nic już nie zostało... Ale nadal pamiętam tą smukłą sylwetkę, te jasne powierzające na wietrze lekko podkręcone blond włosy, jej usta. Zawsze pomalowane mocnymi odcieniami różu i czerwieni tam samo piękne były jej ciemne oczy, błyszczące w pełni księżyca oczy miała tak piękne, nie ludzkie. Tylko ona jedyna miała takie zjawiskowe spojrzenie. Ona miała wygląd anioła ale żaden anioł nie miał takiego lekkiego choć cichutkiego głosu który słyszałem codziennie.

Abraham, ja już nie mogę tyle czekać. Muszę zniknąć. Z tego miejsca i twoje życia. Wiem przeszkadzałam Ci, miałeś marzenia, i co? To moja wina, przepraszam. Ale i tak już za późno na przeprosiny, za późno na wszystko. Już dawno mnie tu nie ma, wiem jak mnie kochałeś kochasz. Ale czy to wystarczy? Od jakiegoś czasu nie możemy normalnie porozmawiać, zawsze albo ja, albo ty jesteś zajęty. Nie chcę abyś wiedział o kilku rzeczach ale jak nie nie ma mogę to powiedzieć. Wiem że miałeś inną, wiem o twoich zdradach. Trudno jest mi wspominać. Nie mogę....Nie mogę zapomnieć tego widoku gdy kochałeś się z inną, pamiętasz? Odchodzę. Nie wiem czy wrócę, może? Nie rób sobie nadziei że mnie jeszcze mnie zobaczysz. 
Ludmiła
Od kąt to przeczytałem minęło kilka miesięcy. Nadal trudno pogodzić mi się z jej odejściem. Kochałem ją, widocznie za mało. Widocznie w ogóle jej nie kochałem, może było to zauroczenie? 
Codziennie wyglądam przez okno aby zobaczyć czy nie idziesz w stronę mojego domu albo nie przechodzisz obok i prezentujesz swoje piękne ciało. Chociaż...Czy to moja wina, że odeszła? Tak, raz ją zdradziłem, później kolejny i kolejny nie miały one końca. Dopiąłem swego, myślałem że się nie dowie, dowiedziała się, jak? Byłem idiotą że pozwoliłem odejść tak cudowniej dziewczynie jaką jest Ludmiła. To cały ja, teraz powinienem wytatuować sobie na czole napis idiota bo tak właśnie się czuje jak skończony kretyn, idiota i pieprzony egoista. Tylko tak mogę siebie nazywać. Nie Abraham tylko skończony idiota którym jestem po stracie mojej ukochanej blondynki. 
Pamięta jak jeszcze jej nie znałem jak jeszcze nie nazywałem się idiotą, pamiętam? Może nie, może tak. Pamiętam niektóre urywki wspomnień z jej osobą. Mało. Żadnej z naszych randek nie pamiętam doskonale a spotykałem się z najpiękniejszą dziewczyną jaką na oczy wiedziałem. Idiota. Mogę oficjalnie mówić że to moje drugie imię. 
Nie raz chciałem odpisać na list ale nie wiem jak przelać słowa na kartkę by miały sens, by te słowa miały jakie kol wiek znaczenie. Nie umiem. Odpisałem nie raz, pustymi nic nieznaczącymi słowami.
Nadeszła zima, jej lubiona pora roku. Jej urodziny. Nie mogłem patrzeć na te piękne zimowe krajobrazy, przypominały mi ją. Pustka w sercu była coraz większa nic nie załata miejsca po Ludmile. Może zrobić to tylko jedna osoba; właśnie ona. Nie wrócisz? Przecież miałem nie robić sobie nadziei. Ale się nie da, nie da. Zachowuje się jak jakaś ciota co nie umie żyć bez jakiejś laski. 
Każdy pomyśli "Jakaś blondyna" ktoś inny "Panna za którą ryczę" a jeszcze inny "Kolejna przelotna laska" gdy ja "To dziewczyna która jest mym sercem, która nie boi się ryzyka, nie patrzy co ludzie o niej wyślą. Jest sobą! I to w niej kocham. Nie tylko to. Kocham jej osobowość. Nie kocham innej tylko Ludmiłę."  
Nikt nie rozumiał mojej miłości do dziewczyny. 
- Niby tak ją kochasz? - zapytała opryskliwie moja siostra.
- Tak, nad życie - odpowiedziałem.
- To dlaczego pieprzyłeś się z innymi, co Ab? - chciała mi dogryźć ale nie chciałem się z nią kłócić.
- Zostaw mnie Luna - powydziedziczałem spokojnie w stronę siostry. 
- To pa idioto - trzasnęła drzwiami mojego pokoju zostawiając mnie samego. Nawet własna siostra uważa mnie za idiotę choć pewnie chciała mi dogryźć. 
Od dnia przeczytaniu listu rzadko kiedy wychodzę z pokoju. Tu miałem azyl, tu rzadko co przypominało mi o dziewczynie.  
- Ab wyjdź czasami z tego pokoju - usłyszałem troskliwy głos mojej...siostry!?
- Luna mówiłem zostaw mnie w spokoju - zwróciłem uwagę Lunie. 
- A pamiętasz Maxa? 
- Jasne, a co? - odwróciłem się w stronę siostry.
- Też myślałam, że to ten jedyny, że już nikt nie zlata dziury w moim sercu, a co się okazało?...
- Był strasznym dupkiem. - dokończyłem za Lunę. Dziewczyna pokiwała głową twierdząco. Luna złapała mnie za rękę i siłą wyciągnęła mnie siłą z pokoju. 
Spacerowałem razem z siostrą gdy zobaczyłem jak ktoś biegnie w moją stronę. 
- Abraham! - to był ten głos ale już nie anioła. Zwykły kobiecy głos. 
- Ludmiła? - byłem zdziwiony. 
- Tak, tyle czasu minęło. 
- A ile dokładnie? 
- Dwa lata, nie pamiętasz? - zapytała przez śmiech. 
- Dwa!? Lata!? - czyli Ludmiła nie odeszła 5 miesięcy temu tylko dwa lata? - A ta w ogóle co u Ciebie? - zapytałem łagodniejszym tonem głosu. 
Nagle obudziłem się w swoim łóżku. Bez Ludmiły tylko sam. Sam jak palec. 

Weny dostałam!
Na początku miałam pustkę jak napisać te OS 
nagle mnie olśniło. 
Koniec trochę zrąbany. 
Mam nadzieje że podoba wam się One Shot a najbardziej Dolor.
Wiem trochu zmieniłam. 
Pozdrawiam Dominguezowa 

niedziela, 27 marca 2016

Szczęście jest krótkie, życie też - Zmówienie dla Dolor


Para / osoba: Diemiła  (A postać drugoplanowa to Abraham Mateo )
 Gatunek  Dramat, psychologiczny
Dedykacja: Dla Dolor
Uwagi:.  Oczywiście Sad End
Uwagi autorki: Pogrubienie: perspektywa Diego,podkreślenie: Ludmiła, reszta narrator

 Tamta szara myszka z wielkimi marzeniami, które są tylko pustymi nadziejami. Tamta marzycielka, nieśmiała blond-włosa. Dziewczyna pochodziła z rozbitej rodziny. Jej najbielszą osobą była jej siostra Lara i kuzyna Kevina oni byli jej wsparciem, rodziną i tym co najważniejsze w życiu.
Ludmiła już jako mała dziewczynka miała miała wroga Violettę. Była prze nią i przez jej paczkę nękana. Ale zawsze ciekawił ją chłopak dziewczyny; Diego, zawsze pewny siebie ale ona widziała jak chłopka patrzy na nią. Któregoś dnia Ludmiła po raz kolejny siedziała na ławce niedaleko pięknego jeziora. Tam mogła pogrążyć się w swoich marzeniach. Tego dnia nie była tam sama, nie daleko niej siedziała znajoma jej osoba. Podeszłą bliżej. Na ławce nie daleko niej siedział Diego, w rękach miał szkicownik.
- Hej - przywitała się, chciała cofnąć to co powiedziała i nie podejść do Diego.
- Cześć, co robisz w "moim miejscu"? - uśmiechnął się. Ludmiła nie wiedziała co ma odpowiedzieć. Może mają podobne charaktery? On może też był marzycielem tak jak ona?
- Czasami przychodzie tu pomyśleć, a ty? - oparła się lekko o ławkę.
- Tylko tu mogę być sobą, robić to co kocham. - odpowiedział. - Jeśli chcesz siadaj obok - zrobił miejsce obok siebie by Ludmiła mogła usiąść.
- Rysujesz? - zapytała zaciekawiona zerkając w szkicownik.
- Czasami. Moja mama była artystką - przyznał.
- Była? Czyli... - dziewczyna chciała poznać Diego. Może i są z dwóch różnych światów ale mógł być to początek pięknej znajomości.
- Tak Lu, moja matka zmarła gdy byłem mały, nie znałem jej za dobrze ale pamiętam jedno. Była wielką artystką - Diego i Ludmiła poznawali się coraz bardziej. Mieli dużo wspólnego ze sobą. Mieli  bardzo podobne charaktery.

~Kilka dni później~
 - Diego! - usłyszałem głos Violetty. Była wkurzona, pewnie to moja sprawa. Szła do mnie szybkim krokiem, gdy podeszła do mnie szybko i energicznie zdjęła z nosa okulary przeciw słoneczne które ciągle nosiła. 
-  Co znowu? - zapytałem niechętnie. 
- Co znowu? Nasz plan! Pozbędziesz się ten Ferro raz i na zawsze! - wykrzyknęła. Natychmiast zakryłem dłonią  usta dziewczyny. - Co to miało być? - Violetta przestań wrzeszczeć. Uczucie które łączyło mnie i Violettę dawno wygasło, ktoś nowy zamieszkał w moim sercu; Ludmiła. 
- Gdzie jest ten Diego, którego pokochałam. Ten silny, pewny siebie chłopka, co? - dziewczyna mocno szarpnęła moją kurtkę. Jej twarz była blisko mojej, nasze nosy się stykały. 
- Nie, Violetta przepraszam ale to co do ciebie czuje. Wygasło. - odeszłam od dziewczyny zostawiając ją samą. 

Od nienawiści do przyjaźni. Ta krótka historia Diego i Ludmiły, krótka historia ich przyjaźni ale to nie był i tak koniec.

Zawsze marzyłam o życiu w którym zagości miłość do chłopka. Ale nikt by się nie spodziewał że chodzi o Diego. Ja też nie mogłam w to uwierzyć, zapomniałam o tym co działo się kiedyś zanim go poznałam, zanim zobaczyłam jaki jest. Jest ideałem. Teraz jest sobą robi to co kocha dzięki mnie ale prze tą miłość musi wyjechać. Niedawno dostał się do szkoły artystycznej w stanach. Będzie mi ciężko bez niego, bez jego uśmiechu, żartów i jak czasami gra na gitarze. Zanim wyjedzie obiecał mnie narysować bym miała jakąś część jego zawsze przy sobie. Obiecał że będzie codziennie do mnie dzwonił. Gdy w połowie sierpnia wyjechał do Stanów Zjednoczonych. Tęskniłam ale gdy patrzyłam na rysunek tęsknota znikała.

~ Kilka miesięcy później~
Był już wieczór, dosyć późny. Za oknami była wielka ciemność. Ludmiła postanowiła się przejść po tamtym parku, tamtym gdzie znalazła miłość. Dziewczyna szła przed siebie. Wróciły do niej piękne wspomnienia. Gdy poczuła jakieś uderzenia i upadła. Dziewczyna obudziła się w ciemnym nie znanym jej pokoju. Rozejrzała się do okoła siebie, ciemność. Jedyna rzecz którą mogła zobaczyć blondynka. W pewnym momencie oślepiło ją jasne białe światło. Drzwi do pokoju natychmiast się otworzyły Dziewczyna widziała dwie bardzo jej znane sylwetki. Czy to Violetta i...Abraham? Kiedyś chciał z nią być ale ona wybrała Diego.
- Panna Ferro - Violetta podeszła do lezącej na podłodze Ludmiły. Klękła przy niej.
- Dlaczego tu jestem? - zapytała łamiącym się już od łez głosie.
- Nie wiesz? Przez Ciebie suko straciłam Diego a mój brat cierpiał bo wybrałaś jego. Na prawdę nie wiesz Ludmiło? Jesteś żałosna jako on mógł wybrać Ciebie - wyśmiała ją prosto w oczy.  Wstała i udała się do wyjścia.
- Może Diego zostawił Ciebie bo nie pozwalałaś mu być tym kim jest. Tak naprawdę Diego to cudowny i wrażliwy chłopka, ma wielki talent artystyczny po swojej matce, wiedziałaś o tym? Nie znasz go, gdybyś wiedziała o nim więcej nie zostawił by Cię - Ludmiła było lekko wściekła. Po jej policzkach spływały łzy wzruszenia. Powiedziała co miała powiedzieć i zamilkła. Violetta popatrzyła z przekąsem na leżącą już Ludmiłę.
- Jeszcze raz coś powiesz a już nigdy nie zobaczysz Diego - zaczęła grozić dziewczynie. Violetta wyszła z pomieszczenia trzaskając drzwiami.
 ~Kilka dni później~
Chciałem przyjechać do Argentyny by zrobić niespodziankę Ludmile. Będąc w samolocie dostałem telefon od Lary siostry Lu. 
- No co tam Lara?
- Ludmiła..ona...ona - nie mogła wydusić ani słowa przez łzy. 
- Co jest z Lu? 
- Violka i Abraham ją porwali - stwierdziła. 
- Mam szczęście że lecę do Buenos Aires, za pół godziny będę lodował - zakończyłem rozmowę. Bałem się o Luśkę, ta dziewczyna jest kim więcej niż sympatią. To przez nią odkryłem siebie. Teraz przypominają się te wszystkie piękne chwilę z Ludmiłą.   

~ 2 tygodnie później~
Wszystko w życiu Diego i Ludmiły układało się dobrze. Ona zamieszkała z siostrą a on kończył już szkołę. Niedługo po tym odwiedził Ludmiłę ale w domu była tylko jej siostra.
- Lara gdzie Ludmiła? - zapytał zdenerwowany.
- Nikt cię nie poinformował? - zdziwiła się.
- Naj widoczniej ale co? O co chodzi? - dopytywałem
- Lu jest w szpitalu - po tych słowach chłopak dopytał się o szpital, wybiegł z domu i wsiadł do samochodu. Jechał najszybciej jak mógł aby zobaczyć jego ukochaną.
Wbiegł do szpitala, dopytał gdzie może leżeć Ludmiła. Pokazano mu salę. Nie mógł uwierzyć.
W tym samym czacie z sali wychodził lekarz.
- Mogły bym się dowiedzieć co z panną Ludmiłą Ferro? To moja narzeczona  - był w kompletniej panice, bał się o Ludmiłę.
- Powiedziano że panna Ferro została porwana tam zrobiono jej tatuaż, mógł by zostać usunięty ale to nic by nie dało. Był on zrobiony nie odpowiednich warunkach jaki i sprzętem, niestety pannie Ferro został nie wiele. Przepraszam - powiedział i odszedł. Diego wszedł do sali. Patrzył cały czas na Ludmiłę.
- Co czyli już nie ma Ludmiły? - w progu sali zobaczył brata Violetty Abrahama.
- Zostaw mnie, to ty i ta twoja głupia siostra jej to zrobiliście - podniósł głos w stronę chłopka. Po chili obok niego pojawiła się Violetta.
- Ja głupia, to ty jesteś idiotą wiesz że ona nie przeżyję ale gdybyś nie wyjechał  nie doszło by do tego. Nie obwiniaj nas tylko nas siebie - był to cios poniżej pasa. Violetta wiedziała jak wygarnąć Diego.
- Zostaw nas Violetta ty Abraham też - powiedział posmutniały w stronę rodzeństwa.
- Diego pamiętaj jedno ja nigdy o tobie nie zapomnę. Jeśli kochasz Ludmiłę daj jej odejść wtedy nie będzie cierpieć, kocham cię - głos Violetty stał się łagodny i drżącym od napływających do jej oczu łez. Odeszła. Diego tak samo, ostatni raz pocałował Ludmiłę i wyszedł i już nie chciał jej wiedzieć, nie pojawił się na pogrzebie chciał dobrze dla niej. Nie zabił się żył dalej chciał pokazać Ludmile że ją kocha i nie będzie płakać za nią by jej jeszcze bardziej nie ranić.
Diego jakoś pozbierał się po Ludmile ale też nie wrócił do Violetty. Wyjechał. Jak najdalej od Argentyny aby ten kraj nie przypominał jego ukochanej. Codziennie rysował rozmowę jego i Ludmiły. W rocznicę śmierci jego ukochanej pokazał notatnik swojej obecnej dziewczynie. Ona nie rozumiała Diego i odeszła tak jak reszta. Ona by go zrozumiała, tak jak on rozumiał ją.
Chłopka zmarł w 4 rocznicę śmierci Ferro, od tamtego dni byli razem, szczęśliwi. Na zawsze...


Tak wiem że postać Abrahama prawie w ogóle 
nie było ale nie wiedziałam go 
w tym one shocie. 
Mam nadzieje że Dolor mi 
wybaczy. 
Zapraszam do składania zamówień 
a w szczególność dramatów.
Przez to że odkryto u mnie talent do pisania takich 
rzeczy. 
Piszcie jak się podobało.
Dominguezowa =^.^=