Para / osoba: Diemiła (A postać drugoplanowa to Abraham Mateo )
Gatunek Dramat, psychologiczny
Dedykacja: Dla Dolor
Uwagi:. Oczywiście Sad End
Uwagi autorki: Pogrubienie: perspektywa Diego,podkreślenie: Ludmiła, reszta narrator
Tamta szara myszka z wielkimi marzeniami, które są tylko pustymi nadziejami. Tamta marzycielka, nieśmiała blond-włosa. Dziewczyna pochodziła z rozbitej rodziny. Jej najbielszą osobą była jej siostra Lara i kuzyna Kevina oni byli jej wsparciem, rodziną i tym co najważniejsze w życiu.
Ludmiła już jako mała dziewczynka miała miała wroga Violettę. Była prze nią i przez jej paczkę nękana. Ale zawsze ciekawił ją chłopak dziewczyny; Diego, zawsze pewny siebie ale ona widziała jak chłopka patrzy na nią. Któregoś dnia Ludmiła po raz kolejny siedziała na ławce niedaleko pięknego jeziora. Tam mogła pogrążyć się w swoich marzeniach. Tego dnia nie była tam sama, nie daleko niej siedziała znajoma jej osoba. Podeszłą bliżej. Na ławce nie daleko niej siedział Diego, w rękach miał szkicownik.
- Hej - przywitała się, chciała cofnąć to co powiedziała i nie podejść do Diego.
- Cześć, co robisz w "moim miejscu"? - uśmiechnął się. Ludmiła nie wiedziała co ma odpowiedzieć. Może mają podobne charaktery? On może też był marzycielem tak jak ona?
- Czasami przychodzie tu pomyśleć, a ty? - oparła się lekko o ławkę.
- Tylko tu mogę być sobą, robić to co kocham. - odpowiedział. - Jeśli chcesz siadaj obok - zrobił miejsce obok siebie by Ludmiła mogła usiąść.
- Rysujesz? - zapytała zaciekawiona zerkając w szkicownik.
- Czasami. Moja mama była artystką - przyznał.
- Była? Czyli... - dziewczyna chciała poznać Diego. Może i są z dwóch różnych światów ale mógł być to początek pięknej znajomości.
- Tak Lu, moja matka zmarła gdy byłem mały, nie znałem jej za dobrze ale pamiętam jedno. Była wielką artystką - Diego i Ludmiła poznawali się coraz bardziej. Mieli dużo wspólnego ze sobą. Mieli bardzo podobne charaktery.
~Kilka dni później~
- Diego! - usłyszałem głos Violetty. Była wkurzona, pewnie to moja sprawa. Szła do mnie szybkim krokiem, gdy podeszła do mnie szybko i energicznie zdjęła z nosa okulary przeciw słoneczne które ciągle nosiła.
- Co znowu? - zapytałem niechętnie.
- Co znowu? Nasz plan! Pozbędziesz się ten Ferro raz i na zawsze! - wykrzyknęła. Natychmiast zakryłem dłonią usta dziewczyny. - Co to miało być? - Violetta przestań wrzeszczeć. Uczucie które łączyło mnie i Violettę dawno wygasło, ktoś nowy zamieszkał w moim sercu; Ludmiła.
- Gdzie jest ten Diego, którego pokochałam. Ten silny, pewny siebie chłopka, co? - dziewczyna mocno szarpnęła moją kurtkę. Jej twarz była blisko mojej, nasze nosy się stykały.
- Nie, Violetta przepraszam ale to co do ciebie czuje. Wygasło. - odeszłam od dziewczyny zostawiając ją samą.
Od nienawiści do przyjaźni. Ta krótka historia Diego i Ludmiły, krótka historia ich przyjaźni ale to nie był i tak koniec.
Zawsze marzyłam o życiu w którym zagości miłość do chłopka. Ale nikt by się nie spodziewał że chodzi o Diego. Ja też nie mogłam w to uwierzyć, zapomniałam o tym co działo się kiedyś zanim go poznałam, zanim zobaczyłam jaki jest. Jest ideałem. Teraz jest sobą robi to co kocha dzięki mnie ale prze tą miłość musi wyjechać. Niedawno dostał się do szkoły artystycznej w stanach. Będzie mi ciężko bez niego, bez jego uśmiechu, żartów i jak czasami gra na gitarze. Zanim wyjedzie obiecał mnie narysować bym miała jakąś część jego zawsze przy sobie. Obiecał że będzie codziennie do mnie dzwonił. Gdy w połowie sierpnia wyjechał do Stanów Zjednoczonych. Tęskniłam ale gdy patrzyłam na rysunek tęsknota znikała.
~ Kilka miesięcy później~
Był już wieczór, dosyć późny. Za oknami była wielka ciemność. Ludmiła postanowiła się przejść po tamtym parku, tamtym gdzie znalazła miłość. Dziewczyna szła przed siebie. Wróciły do niej piękne wspomnienia. Gdy poczuła jakieś uderzenia i upadła. Dziewczyna obudziła się w ciemnym nie znanym jej pokoju. Rozejrzała się do okoła siebie, ciemność. Jedyna rzecz którą mogła zobaczyć blondynka. W pewnym momencie oślepiło ją jasne białe światło. Drzwi do pokoju natychmiast się otworzyły Dziewczyna widziała dwie bardzo jej znane sylwetki. Czy to Violetta i...Abraham? Kiedyś chciał z nią być ale ona wybrała Diego.
- Panna Ferro - Violetta podeszła do lezącej na podłodze Ludmiły. Klękła przy niej.
- Dlaczego tu jestem? - zapytała łamiącym się już od łez głosie.
- Nie wiesz? Przez Ciebie suko straciłam Diego a mój brat cierpiał bo wybrałaś jego. Na prawdę nie wiesz Ludmiło? Jesteś żałosna jako on mógł wybrać Ciebie - wyśmiała ją prosto w oczy. Wstała i udała się do wyjścia.
- Może Diego zostawił Ciebie bo nie pozwalałaś mu być tym kim jest. Tak naprawdę Diego to cudowny i wrażliwy chłopka, ma wielki talent artystyczny po swojej matce, wiedziałaś o tym? Nie znasz go, gdybyś wiedziała o nim więcej nie zostawił by Cię - Ludmiła było lekko wściekła. Po jej policzkach spływały łzy wzruszenia. Powiedziała co miała powiedzieć i zamilkła. Violetta popatrzyła z przekąsem na leżącą już Ludmiłę.
- Jeszcze raz coś powiesz a już nigdy nie zobaczysz Diego - zaczęła grozić dziewczynie. Violetta wyszła z pomieszczenia trzaskając drzwiami.
~Kilka dni później~
Chciałem przyjechać do Argentyny by zrobić niespodziankę Ludmile. Będąc w samolocie dostałem telefon od Lary siostry Lu.
- No co tam Lara?
- Ludmiła..ona...ona - nie mogła wydusić ani słowa przez łzy.
- Co jest z Lu?
- Violka i Abraham ją porwali - stwierdziła.
- Mam szczęście że lecę do Buenos Aires, za pół godziny będę lodował - zakończyłem rozmowę. Bałem się o Luśkę, ta dziewczyna jest kim więcej niż sympatią. To przez nią odkryłem siebie. Teraz przypominają się te wszystkie piękne chwilę z Ludmiłą.
~ 2 tygodnie później~
Wszystko w życiu Diego i Ludmiły układało się dobrze. Ona zamieszkała z siostrą a on kończył już szkołę. Niedługo po tym odwiedził Ludmiłę ale w domu była tylko jej siostra.
- Lara gdzie Ludmiła? - zapytał zdenerwowany.
- Nikt cię nie poinformował? - zdziwiła się.
- Naj widoczniej ale co? O co chodzi? - dopytywałem
- Lu jest w szpitalu - po tych słowach chłopak dopytał się o szpital, wybiegł z domu i wsiadł do samochodu. Jechał najszybciej jak mógł aby zobaczyć jego ukochaną.
Wbiegł do szpitala, dopytał gdzie może leżeć Ludmiła. Pokazano mu salę. Nie mógł uwierzyć.
W tym samym czacie z sali wychodził lekarz.
- Mogły bym się dowiedzieć co z panną Ludmiłą Ferro? To moja narzeczona - był w kompletniej panice, bał się o Ludmiłę.
- Powiedziano że panna Ferro została porwana tam zrobiono jej tatuaż, mógł by zostać usunięty ale to nic by nie dało. Był on zrobiony nie odpowiednich warunkach jaki i sprzętem, niestety pannie Ferro został nie wiele. Przepraszam - powiedział i odszedł. Diego wszedł do sali. Patrzył cały czas na Ludmiłę.
- Co czyli już nie ma Ludmiły? - w progu sali zobaczył brata Violetty Abrahama.
- Zostaw mnie, to ty i ta twoja głupia siostra jej to zrobiliście - podniósł głos w stronę chłopka. Po chili obok niego pojawiła się Violetta.
- Ja głupia, to ty jesteś idiotą wiesz że ona nie przeżyję ale gdybyś nie wyjechał nie doszło by do tego. Nie obwiniaj nas tylko nas siebie - był to cios poniżej pasa. Violetta wiedziała jak wygarnąć Diego.
- Zostaw nas Violetta ty Abraham też - powiedział posmutniały w stronę rodzeństwa.
- Diego pamiętaj jedno ja nigdy o tobie nie zapomnę. Jeśli kochasz Ludmiłę daj jej odejść wtedy nie będzie cierpieć, kocham cię - głos Violetty stał się łagodny i drżącym od napływających do jej oczu łez. Odeszła. Diego tak samo, ostatni raz pocałował Ludmiłę i wyszedł i już nie chciał jej wiedzieć, nie pojawił się na pogrzebie chciał dobrze dla niej. Nie zabił się żył dalej chciał pokazać Ludmile że ją kocha i nie będzie płakać za nią by jej jeszcze bardziej nie ranić.
Diego jakoś pozbierał się po Ludmile ale też nie wrócił do Violetty. Wyjechał. Jak najdalej od Argentyny aby ten kraj nie przypominał jego ukochanej. Codziennie rysował rozmowę jego i Ludmiły. W rocznicę śmierci jego ukochanej pokazał notatnik swojej obecnej dziewczynie. Ona nie rozumiała Diego i odeszła tak jak reszta. Ona by go zrozumiała, tak jak on rozumiał ją.
Chłopka zmarł w 4 rocznicę śmierci Ferro, od tamtego dni byli razem, szczęśliwi. Na zawsze...
Tak wiem że postać Abrahama prawie w ogóle
nie było ale nie wiedziałam go
w tym one shocie.
Mam nadzieje że Dolor mi
wybaczy.
Zapraszam do składania zamówień
a w szczególność dramatów.
Przez to że odkryto u mnie talent do pisania takich
rzeczy.
Piszcie jak się podobało.
Dominguezowa =^.^=
OS jest po prostu idealny kochana! <3
OdpowiedzUsuńWybaczy? Nie mam czego ci wybaczać... Napisałaś to tak wspaniale, że nie gniewałabym się nawet wtedy, gdyby Abrahama w ogóle tu nie było ^^
Piękny OS... Sad End'y forever! *-*
Mogę jeszcze złożyć zamówienie, prawda? Bo już zrealizowałaś stare... Więc przyszedł czas na nowe ^^ Lecę do zakładki!
A ciebie gorąco pozdrawiam i życzę dużo weny :3
http://destronado-am.blogspot.com/
Cześć i czołem!
OdpowiedzUsuńNominuję cię do ,,Liebster Blog Award"!
Tu znajdziesz pytania ;) ----> http://abraham-mateo-i-ja.blogspot.com/p/el-be-a.html