czwartek, 24 sierpnia 2017

Suicide.



Samobójstwo..
Udane samobójstwo.. jest stałe..
Samobójstwo.. nie jest chwilowe.
Gdy to zrobisz nie ma odwrotu..
To znaczy, że ani twój tata, twoja mama,
twój brat, twoja siostra, twoja babcia, twój dziadek,
nikt nie zwróci ci życia..
Więc czy samobójstwo jest wyjściem?
Czy to jedyny dostępny wybór?

Większość ludzi pewnie nie zrozumie. 
Prawdopodobnie nawet będą zaskoczeni 
jak się dowiedzą.
Jak bardzo nienawidzę tego, jak każdego
poranka słońce wpada przez okno 
w moim pokoju, kiedy się budzę. 
Proszę powiedz wszystkim, że przepraszam. 
Powiedz, że próbowałam. 
Starałam się polubić to cholerne słońce. 
Ja naprawdę przepraszam.
Ja po prostu nienawidzę życia.
Nienawidzę ludzi..którzy niby są dla
mnie mili,a na języku mają słowa : 
' Zabij się ' 
Ludzi, którzy chcą mi pomóc, niby wiedzą 
o tych wszystkich chorobach psychicznych i o 
samobójstwie, jednak gdy staje
przed nimi mówiąc o tym co jest  problemem...
Nie potrafią mi pomóc..

Gdy o tym pomyślę, opinia innych jest dla mnie ważniejsza, 
niż moja własna... A opinia innych na mój temat nie jest za ciekawa.. 
Przez chwilę przekonywałam siebie, że jest lepiej.. poznałam kogoś
kto zmienił moje podejście do życia... i odszedł.  

Odkąd pamiętam zawsze czegoś mi brakowało w życiu. To uczucie
pustki wewnątrz mnie, którego nie mogłam się pozbyć nie ważne 
jak długo próbowałam . Jestem szczęśliwa i myślę, 
że wszystko w porządku.. Niespodzianka. To uczucie zawsze wraca,
nie zależnie od czasu. Ciągła frustracja, którą odczuwam, aby wypełnić 
pustkę i złagodzić ból. 

Jaka jest przyczyna? 
Nikt nie wie.

Ciągle ta pustka każdego dnia. Zostawia we mnie uczucie bólu i strachu.
Jakbym zgubiła coś, jakąś dużą cząstkę mnie. I kiedy ją odnajdę będę 
szczęśliwa. Potrzebowałam tylko tej rzecz, jak brakującego klucza, gdy go 
odzyskam będę kompletna. Próbowałam wszystkiego. Przyjaciele. Szkoła. 
Rzeczy materialne, ale mimo wszystko nic nie było wystarczająco dobre. 
Wiem, że ludzie powiedzą mi, że po prostu muszę myśleć bardziej pozytywnie
 lub rozwiązać wszystkie moje problemy. Ale to nie było takie łatwe. 
Próbowałam wypełnić tę pustkę szczęściem, którego w moim życiu nie było
za dużo..  Moje dzieciństwo było tak smutne i ciemne, że zawsze myślałam, 
że w dorosłym życiu będzie inaczej. 
Jednak to dziwne uczucie nie pozwoliło mi normalnie funkcjonować,
tak bardzo chciałam, żeby zniknęło. 

Patrzyłam na tych wszystkich szczęśliwych ludzi, obserwowałam ich życie
na różnych mediach społecznościowych i dziwiłam się, że uczucie szczęścia
przychodzi im tak naturalnie.
Byłam świadoma, że to nie musi być prawda..
Ale kiedy czułam się tak bezwartościowa i pusta, zaczęłam się zastanawiać dlaczego
to nie mogłam być ja. 
Bo tak rozpaczliwie szukałam szczęścia w swoim życiu.  
Czułam, że robię coś dobrego dla siebie próbując się wpasować, bawiąc się ze 
znajomymi, pisząc z nimi po nocach, tańcząc przy głośniej muzyce.. 
Czułam chwilowe szczęście, myślałam, że jestem w odpowiednim miejscu..
Jednak uczucie szczęścia tak szybko odchodzi, a na jego miejsce wchodzi ta
okropna pustka..

Czasami emocje mnie tak przytłaczają, że po prostu płaczę. 
Nie wiem dlaczego to się dzieję, 
sprawiam wrażenie, że coś jest ze mną nie tak.
To takie smutne przyznać się, że łatwiej jest kłamać i  mówić, że 

wszystko jest w porządku.
To właśnie mówię, mówię, że wszystko jest w porządku.
 

Ale nie jest i już nigdy nie będzie.  
I co mam zrobić?
Czy brzmi to tak głupio? Bo ja myślę, że brzmię jak wariatka.

  To koniec. Próbowałam wszystkiego. 
Niczego nie czuję.
Niczego?
Zero złości?
Zero szczęścia?
Zero nieszczęścia?  
Zero poczucia winy? 
Przepraszam. Nie oczekuję, że mnie zrozumiecie. Nie znacie mnie.
Przepraszam, ale to prawda.
Nikt nie wie kim jestem. 
Wiem jak martwa jesteś wewnątrz,
jak bardzo czujesz się bezwartościowa.
Wiem jak patrzysz w lustro i nienawidzisz tego co widzisz.
Ale wiem też, że jesteś ponad to. jesteś silna .. 
Jesteś śliczna.
Nie ważne co zrobię, nie ważne jaką decyzję podejmę.. 
Jestem w błędzie.. i nic nie mogę z tym zrobić.  
Więc jeśli nie zranię siebie, zranię wszystkich dookoła mnie..  
Jestem złamana. Jestem sama. 
Nie widzę powodów, dla których miałabym starać się
rozmawiać i oddychać.
 Masz mnie...

Czasem zwykłe słowa wsparcia mogą pomóc, możemy tylko symulować, czy gdyby ktoś powiedział osobie chcącej popełnić samobójstwo, że jest przy niej i że nie jest sama, sytuacja wyglądała by inaczej i nie stracilibyśmy jej.. Ale nic nie wiemy.. Nie wiemy co czuje osoba, która jest na tyle zdesperowana, by odbierać sobie życie.. W tym wszystkim jest jeszcze nasza siła.. Odwaga, której nam brakuję. Jesteś pokoleniem, które ściąga od siebie zachowania.. Nie musi tak być. Wszyscy jesteśmy jedyni w swoim rodzaju, nie musimy się upodobniać, do osób sławnych .. Bo nie w tym rzecz, tracimy siebie, tylko po to by udawać, żeby ktoś nas zauważył..Każdy jest wyjątkowy na swój sposób. Każdy ma taką samą wartość. 
Więc nie ważne czy jesteś dziewczyną czy chłopakiem. Kobietą czy mężczyzną. Biednym czy bogatym. Wiedz, że jesteś tak samo ważny, jak osoba, którą zna cały świat. Bo nie na tym polega życie. Życie polega na byciu szczęśliwym,  na sięganiu po szczęście, czasami szukając go po zakamarkach. W życiu trzeba być sobą. 

******************************
Przepraszam, że tak rzadko zaglądam i piszę.
Ostatnimi czasy się wypaliłam. Nie mam weny.
Dlatego wolę nie pisać nic, niż pisać coś na siłę.
One shoty będą się pojawiały co jakiś czas, jednak
wątpię, że w najbliższym czasie pojawi się rozdział na
' stay with me forever' ..
Przepraszam, 
Always Bad, czyli Wiktoria.

When you love someone, let him go.



Kochał ją od dnia w którym się poznali. Kochał ją bardziej niż kogokolwiek innego. Kiedy była w jego życiu, każdy dzień był dla niego słoneczny . Kiedy odeszła już nigdy słońce nie zaświeciło jak wcześniej. 

- Jak się czujesz? - zapytał wchodząc do jej pokoju z kubkiem gorącej herbaty w dłoniach. Odłożył go na szafeczkę nocną i usiadł na łóżku.
- Dobrze - uśmiechnęła się - nie musisz się tak o mnie martwić.
- Ale chcę- odparł szybko.
- Skoro chcesz to weź mnie na spacer, bo muszę się przewietrzyć- odparła podnosząc się z łóżka.
- No chyba śnisz. Jesteś chora. - powiedział lekko popychając ją w stronę łóżka.
- Nie prawda. Kochanie chcę wyjść się przewietrzyć.. – mówiła całując jego szyję.
- No dobrze, ale ubierz się ciepło. - odparł wiedząc, że nie ma szans się kłócić, wiedział, że Katie i tak postawi na swoim. taka już była.

Odkąd się poznali pragnął jej szczęścia bardziej niż swojego. Była jego miłością życia, kompanem, ale i przyjaciółką. Kochał ją całym swoim sercem, kiedy odeszła jego serce już nie zabiło tak mocno jak przedtem. 

- Hej Katie ty mnie w ogóle słuchasz? - zapytał urażony machając jej ręką przed oczami..
- No tak - odparła wyrywając się z transu.
- Tak? To co powiedziałem? - zapytał z przebiegłym uśmiechem na twarzy.
- No powiedziałeś, że ... - przerwała - dobra nie słuchałam cię .. zamyśliłam się. Przepraszam. - odparła smutno.
- Spokojnie nic się nie stało. O czym tak myślałaś? - zapytał z uśmiechem, który zawsze towarzyszył  mu, gdy ona była obok.
- Myślałam o tym jakie szczęście miałam spotykając cię na swojej drodze. - odparła szczęśliwa. On jedynie poszerzył swój uśmiech. - Myślałam o tym jaka głupia byłam myśląc, że nikogo nie potrzebuję, że jestem samowystarczalna. Byłam głupia, że odtrącałam cię, a mimo to nie odpuściłeś. - powiedziała patrząc w dal.
- Wiesz.. może właśnie o to chodzi w życiu.. Żeby znaleźć kogoś kto z ciebie nie zrezygnuje, kto będzie przy tobie na dobre i na złe.. Bo prawda jest taka, że ludzie potrzebują ludzi. Mimo, że nie mówią tego wprost, ale chcą mieć kogoś, kto zawsze przy nich będzie. Tacy już są ukrywają to co naprawdę czują, tylko po to, by inni nie zauważyli ich słabości, jaką jest potrzeba kochania i bycia kochanym - odparł, a ona przystanęła i mocno go przytuliła.
- Kocham cię - mruknęła wtulając się w niego mocniej -i nie chcę cię stracić.
- Nie stracisz. Pozostanę przy tobie nawet, gdy ty już nie będziesz moja. A ty będziesz moja, nawet gdy nie będę cię miał - szepnął jej do ucha- i tak poza tym też cię kocham. 

Byli szczęśliwi.. i nagle.. BUM. Musiała się przeprowadzić na drugi koniec świata. Bali się tego co przyniesie przyszłość. Jednak postanowili kontynuować związek na odległość.. Jednak nie byli świadomi jak trudne to jest. 

- Hej tu Katie nie mogę teraz odebrać zadzwoń później, albo zostaw wiadomość, a oddzwonię.
- Hej Katie, to ja Abraham. Mogłabyś oddzwonić w wolnym czasie. Tęsknię. 

***************************************************************************
- Hej tu Abraham, nie mogę teraz odebrać, jeśli to coś ważnego to zostaw wiadomość, a jeśli nie to zadzwoń później.
- Hej kochanie to ja Katie, tęsknie za tobą i chciałam z tobą porozmawiać, odezwij się, gdy będziesz mógł. Kocham cię.

***************************************************************************
- - Hej tu Katie nie mogę teraz odebrać zadzwoń później, albo zostaw wiadomość, a oddzwonię.
- Hej Skarbie, wiem, że pewnie już śpisz i pewnie odsłuchasz tą wiadomość rano, dlatego zacznę od nowa. Hej skarbie, mam nadzieję,że będziesz miała dobry dzień, pamiętaj,że cię kocham i usycham z tęsknoty. 

***************************************************************************
- Hej tu Abraham, nie mogę teraz odebrać, jeśli to coś ważnego to zostaw wiadomość, a jeśli nie to zadzwoń później.
- Hej Kochanie, pewnie jeszcze śpisz, kompletnie zapominam, że u ciebie jest jeszcze noc. Chcę ci po prostu powiedzieć, że odsłuchałam twoją wiadomość. I także tęsknie oraz cię kocham. 

Z dnia na dzień ich związek polegał na odsłuchiwaniu i nagrywaniu się na pocztę, po jakimś czasie robili to coraz rzadziej, a później ich kontakt ograniczył się do minimum. Spotykali się podczas jednego weekendu w ciągu miesiąca.  Mimo, że on nie mógł się z tym pogodzić ich związek był tylko namiastką tego co było wcześniej. 

- Abraham - odparł głos za nim, głos, który słyszał tak rzadko, ale zawsze by go rozpoznał.
- Katie - odetchnął z ulgą myśląć, że już się nie pojawi. Podbiegł do niej podnosząc ją i okręcając ją wokół własnej osi i na końcu całując.
- Musimy porozmawiać.. o nas .. - zaczęła, jednak on już wiedział o co chodzi i z góry nie podobała mu się ta rozmowa.
- Wiem - odparł smutno, siadają na ławce, a ona siadła obok niego.
- Moi rodzice zdecydowali się zamieszkać tam na stałe - odparła, a z jej oka wyleciała pojedyńcza łza - a ja nie potrafię być z dala od ciebie... będąc z tobą - wysepleniła i zalała się łzami.. wtulając w jego tors.
- Wiem.. wiem - odparł mocno ją przytulając i chowając twarz w jej włosach. 

Wtedy sobie uświadomił coś czego nie nauczył go żaden film romantyczny czy dramat, który oglądali z Katie, gdy była smutna. Czasami nie trzeba słów, by wiedzieć, że coś się zmieniło. Czasami coś po prostu pęka. Bez żadnego powodu, nie ma zdrady, nie ma wielkiej kłótni czy rozczarowań. Z dnia na dzień zaczynacie się od siebie oddalać i nic z tym nie możecie zrobić. Gdy próbujecie, jesteście już za daleko, by chwycić swoje dłonie. Nie umiecie nawet powiedzieć czy wam przykro, bo ten koniec przyszedł tak naturalnie jak zmiana pory roku. 

Każda droga w pewnym momencie się rozwidla, obieramy różne drogi, myśląc, że kiedyś się spotkamy. Widział jak ona coraz bardziej się oddalała. To nic. Jesteśmy dla siebie stworzeni, w końcu się spotkamy, prawda?                                                                       
Jednak dni mijały. I nic się nie zmieniło.                                                                      
A świadomość, że już nigdy jej nie zobaczy, nie usłyszy jej głosu, nie przytuli jej, nie powie jej jak mocno ją kocha zaczyna go przytłaczać.                                                                                Zdaję sobie sprawę, że nie ma drogi powrotnej. Ponieważ żadna historia miłosna nie zdarza się dwa razy. Już nigdy nie będzie tak szczęśliwy, jak wtedy kiedy ona była obok. Już wie, że to koniec. I nic nie może z tym zrobić.

wtorek, 25 lipca 2017

Miniaturka - It's Ok .

- Jak się masz? 
         Boję się. Jestem przygnębiona. Jestem chora. Tnę się. Jestem zmęczona ciągłym mówieniem, że jest w porządku.
- W porządku . 




- Jak się masz ? 
Nie chcę, żeby było tak jak teraz. Nie chcę czuć tego co czuję teraz.
- W porządku. 






- Jak się masz ? 
Rozpadam się. 
- W porządku.   



- Jak się masz ? 
Ocal mnie.
- W porządku. 



- Jak się masz ? 
Muszę walczyć każdego dnia ze sobą.
- W porządku. 

- Jak się masz ?
   Ty nie zrozumiesz.  A ja nie będę potrafiła wyjaśnić. 
- W porządku.



- Jak się masz ? 
Chcę się poddać. 
- W porządku . 







- Jak się masz ? 
Zostałam sama. Z wszystkim zostałam sama.
- W porządku. 



 - Jak się masz ? 
 Nikt mnie nie potrzebuję. Po co w ogóle żyję?
- W porządku.   


- Jak się masz ?
Jestem problemem.
- W porządku. 



- Jak się masz ?   
Co jest ze mną nie tak ? 
- W porządku.


- Jak się masz ?
 Dlaczego w ludziach jest tak dużo nienawiści ? Dlaczego wszyscy są przeciwko mnie ?
- W porządku. 


poniedziałek, 19 września 2016

Zmiany są wybaczalne .

“Żaden dzień się nie powtórzy, nie ma dwóch podobnych nocy, dwóch tych samych pocałunków, dwóch jednakich spojrzeń w oczy.”

 

Spojrzał w jej oczy , widział jej strach , zawahanie , postawił krok w przód , natychmiast jakby coś ją cofnęło , zaczęła iść do tyłu , jednak zatrzymała ją ściana . Spojrzał na nią z żalem w oczach , próbował ją przytulić , jednak ona zaczęła się wyrywać , spojrzał na nią wściekle , chociaż nic nie zrobiła i próbował ją przytulić ponownie , wyrywała się próbując znaleźć drogę ucieczki , rozglądała się wokół szukając wyjścia , spojrzała na drzwi , a później na niego , spojrzała błagalnie w jego oczy , cicho jąkając , żeby dał jej odejść .
- Kocham cię , nie chciałem cię skrzywdzić - tyle jedynie rzekł na jej błagania , chciał ją pocałować , jednak ta zwróciła głowę w innym kierunku , błagając w duszy , by ten koszmar się już skończył .
- Jeden pocałunek - odparł twardo , nie dając jej innego wyjścia . Zbliżył się do niej , łapiąc jej podbródek i całując , czuła obrzydzenie , odepchnęła go od siebie i pobiegła do drzwi nerwowo chwytając za klamkę , przekręciła kluczyk i chwilę później biegła co sił w nogach do swojego domu .


 " Mijają tygodnie , jednego dnia jest lepiej, innego gorzej . Jakoś się plecie , nie najlepiej , ale jakoś . Tylko niczego nie da się zapomnieć .Po prostu nie da . "

  

Patrzysz na świat jakby czegoś w nim brakowało , zastanawiasz się co odeszło , może słońce na niebie nie świeci tak mocno , jak wtedy  . Może księżyc nie oświetla ziemi , tak mocno jak wcześniej . Może moje serce nie kocha już tak mocno jak przed tym . Marzysz , by było jak przedtem , ale mimo , że wmówisz sobie ,że jest dobrze , wybaczysz , to nadal będziesz wiedziała , że cię zranił , a twoja podświadomość będzie wymyślać kolejne historie , nawet jeśli przypomnisz sobie , że go kochasz , nie zapomnisz , zawsze będziesz wracać do chwil , w których zostałaś najbardziej zraniona .  

 

 " Pokochałam go bezmyślnie , i naiwnie . Pokochałam go zachłannie i bezwstydnie . Za ten uśmiech zdziwionego światem chłopca . Za te iskry roztańczone w jego oczach . "  

 

Oparłam głowę o jego ramię , rozkoszując się chwilą . Objął mnie ramieniem , jakby chciał mnie obronić przed czymś . Szkoda , że nie mógł mnie obronić , przed sobą . Spojrzał w moje oczy i pocałował mnie w czoło . Lekko podniosłam się na łokciach muskając jego usta . 

- Kocham cię - wyszeptał w moje usta , lekko je ze sobą stykając . Czułam się z nim jak księżniczka , na początku , traktował mnie jakbym była z porcelany . Kochał , szanował ,  był wierny . Co się później zmieniło . 

- Ja ciebie też - wyszeptałam z uśmiechem .

- Ty mnie też co ? - zapytał roześmiany , podnosząc jedną brew do góry . 

- Ja ciebie też kocham - zaśmiałam się i pocałowałam go . 


" Najciężej jest ruszyć . Nie dojść , ale ruszyć . Ten pierwszy krok nie jest krokiem nóg , lecz serca . To serce najpierw rusza , a dopiero nogi za nim zaczynają iść " 

 

Bolało ją to , że ją zranił . Podniósł na nią rękę . Zawiódł jej zaufanie . Pragnęła zapomnieć , jednak czy da się zapomnieć , kogoś kto dał jej tyle szczęścia i miłości i kogoś kto zranił ją w najmniej odpowiednim czasie . Pragnęła zapomnieć i żyć dalej , ale ktoś kto zawiódł jej zaufanie nigdy go nie odzyska , przynajmniej nie po tym wszystkim . 

" I chyba lepiej mi było , żyć w momencie , gdy nie miałam o kim myśleć . Byłam tylko ja i cholera było mi z tym dobrze . "  

Myśli powracają w miejsca , które były ważne przedtem . Chciała żyć przyszłością , ale nie uporządkowała przeszłości , ani nie przeżyła teraźniejszości .Przeszłość powracała z zawrotną prędkością . Jakby coś pchało ją do tyłu , zamiast do przodu . Gdy zamknęła oczy wszystkie ich spędzone chwilę razem , przewijały się niczym pokaz slajdów w jej głowie . Nie mogła zmrużyć oka nie myśląc o przeszłości . 

" Wszystko w życiu ma swój sens .. rzeczy , które się zdarzają , zdarzają się w jakimś celu . "

Spóźniona szybkim krokiem szła do pracy , trzymając w rękach plik kartek , próbowała wyjąć z torby telefon , który natarczywie dzwonił i  nie patrząc na połączenie odebrała . 
D. Violu - odezwał się głos w telefonie , a ona zamarła. - wiem , że mnie słyszysz , chcę ci powiedzieć , że przepraszam , za wszystko co zrobiłem , nie byłem sobą , kochałem cię i nadal cię kocham . Nie chcę się usprawiedliwiać , bo wiem , że cię zraniłem . Żałuję , jak cholera i proszę ci o to byś mi wybaczyła , proszę cię , zrób to ze względu na to co nas łączyło , proszę . Violu ?
V. Diego ... nie mogę ci tego wybaczyć . - tyle tylko wydusiłam z siebie .
D. Błagam , wybacz mi . - jęknął , jakby miał się rozpłakać , zresztą nie tylko on . - Pamiętasz jak sie poznaliśmy , byłaś uśmiechnięta , twoje oczy świeciły w blasku słońca , ja byłem zdenerwowany , bo dowiedziałem się , że moja narzeczona mnie zdradziła , po nieprzespanej nocy  śpieszyłem się do pracy , wpadłem na ciebie , a kawa , którą trzymałaś w ręce wylądowała na mojej koszulce , już miałem zacząć się drzeć , gdy zobaczyłem ciebie , twoje czekoladowe oczy , w których utonąłem . Przeprosiłaś mnie za koszulę i zaproponowałaś , że ją odkupisz . Wyciągnąłem rękę i się przedstawiłem , już wiedziałem , że cię kocham . To była miłość od pierwszego wejrzenia . Nie możemy tego popsuć . Kocham cię i nigdy nie przestanę .  - zakończył płacząc , ja tylko przetarłam oczy ręką . 
V.  My , Diego ? Przypominam ,że to ty to popsułeś . Swoimi słowami i czynami , nie mamy o niczym rozmawiać . Żegnaj Diego . - odparłam i się rozłączyłam rzucając telefonem o chodnik  . 
- Co ci zrobił ten telefon ? -zapytał chłopak i podniósł telefon z chodnika podając mi go .
- Nie ważne ,  dziękuję . - odparłam i dopiero teraz spojrzałam  w jego czekoladowe oczy .

" Życie ma 3 słowa : wybór , szansa , zmiana . 
Musisz dokonać wyboru . skorzystać z szansy jeśli chcesz coś zmienić . "

- Jestem Leon - odparł podając dłoń  . 
- Violetta - odparłam ściskając jego dłoń. 

" Możliwe, że zaczęła się nowa historia jej życia , szansa , którą dostała może uratować ją i jej serce " .

************** 
Hej kochani powracam , bo dawno 
niczego tu nie było , będę się starała 
przeżyć ten rok szkolny , dodawając 
1 notatkę na 2 tygodnie , wiem , że to mało , 
ale jest mi trudno utrzymać , 3 blogi , usunęłam
już tego ze stylizacjami i Alex&Co zastał zawieszony <33 
Więc został mi ten blog z one shotami , opowiadaniem i 
założyłam nowego , na którym pojawił się już prolog , ale 
sprawy takie jak założenie kart i te wszystkie .. nie są jeszcze 
skończone <333 Więc zapraszam na tego bloga : 
I'm Katherine Pierce . I'm survived .
I zapraszam też do współpracy ze mną , ponieważ nabór 

jest otwarty <33

poniedziałek, 29 sierpnia 2016

One shot - Listy

Drogi Jacobie !          10.10.2011
Tęsknie , wiem , że ta sytuacja Cię przerasta , rozumiem .
Wiem , że Cię wykorzystałam i boli Cię to co zobiłam .
Nie powinnam mieszać Ci w głowie , wiedząc ,że mnie kochasz .
Powinnam postawić granicę .
Nie zrobiłam tego , bo nie chciałam Cię stracić , coś nie wyszło .
Było to egoistyczne z mojej strony .
Proszę odezwij się , napisz co o mnie myślisz , zasłużyłam .
Wiedź , że jesteś bardzo ważną osobą  w moim życiu .
Jesteś kimś więcej niż przyjacielem .
Daj jakiś znak , że wszystko z Tobą w porządku .
Tęsknie , Bella .

Droga Bello !         30.10.2011
Nie wiem , czy powinienem pisać do Ciebie .
No cóż , długo się wahałem .
Nie chcę dawać  Sobie żadnej nadzieji ,
proszę ty też tego nie rób .
Pozwól Mi zniknąć z Twojego życia i nie komplikuj
tego co teraz sie dzieję , tłumaczeniami , że tęsknisz .
Naprawdę skończ to robić .
Nawet jeśli , nadal Cię kocham i za Tobą tęsknie , to nic
nie zmienia .
Żegnaj Bello .
Jacob.

Drogi Jacobie !      01.11.2011
Chcę się  z Tobą spotkać .
Jak przyjaciele , pamiętasz jak się świetnie bawiliśmy ?
Proszę !
Nie chcę Cię ranić , to nie jest w moich intencjach .
Wiem , że powinnam dać Ci odejść .
Mam Edwarda i kocham go , ale wiesz ,
że zajmujesz bardzo ważne miejsce w moim sercu .
Jesteś moim przyjacielem .
Wspierałeś mnie , gdy Edward wyjechał , wiem , że Cię bolało
to jak o nim mówiłam i jak do niego po tym wszystkim wróciłam .
Ty nigdy mnie nie zostawiłęś .
Chciałes  być blisko , a ja się odsuwałam , przepraszam .
Proszę Cię o jedno spotkanie , chcę to wszystko wyjaśnić .
Zachowywałam się jak idiotka i o tym wiem . Ale każdy zasługuje
na drugą szanse .
Kocham i tęsknie , Bella .

Droga Bello !       23.12.1011
Nie rozumiesz , że to nie ma sensu . Moja miłość do ciebie ,
twoja do niego . Wszystko było skomplikowane , jednak teraz
trzeba postawić wszystko na jedną kartę . Nie ma sensu ciągnąć
tej znajomości , bo po co . Jeśli ona ma dalej tak wyglądać to się
wypisuję . Jednak chcę zakończyc tę znajomość podsumowując wszystko .
Gdy zobaczyłem list miałem na niego nie odpisywać . Jednak o czym mamy
rozmawiać ,tłumaczyłaś mi niejdnokrotnie , że nic do mnie nie czujesz .
Nie zważałaś na to jak się czuję i ja też tak zrobię . Jesteś okropną
egoistką ! Nigy nie spodziewałem się tego po tobie . Nie dostaniesz odemnie
drugiej szansy , ponieważ ją wykorzystałaś . Nie muszę przypominać Ci o tym
co mi zrobiłaś . Chyba wszystko jasne .  Nie wytrzymuję tej całej sytuacji .
Zostaw mnie w spokoju  . Proszę .
Jacob .

Drogi Jacobie !
Przepraszam za to jak cię zwodziłam , ale temu już koniec kocham Cię .
Nie potrafię temu zaprzestać ,wierzę w to , że mi wybaczysz i będziemy
szczęśliwi razem . Tylko to dla nas przewiduję .
Kocham Cię ,
Bella.

Droga Bello !
Przykro mi , ale Jacob wyjechał z Leah .
Seth .

Te słowa przekreśliły moje istnienie .


************
Hej Kochani !
Powracam z wakacji , wiem , że
w te wakacje wogóle się nie postarałam , ale
możecie winić też siebie za to , że nie mam odpowiedniej
motywacji , czekam na to , aż znajdą się zamówienia ,
w przeznaczonych do tego zakładkach .
Czekam na was , bo ja powiedzmy , że wróciłam wypoczęta i
gotowa do pracy . 
No , więc tyle mam wam do przekazania.
buziaak , Wikaa ;*

czwartek, 11 sierpnia 2016

" Odliczam dni " - zamówienie dla Dolor

1. Niech to będzie... Leon i Camila ^^ Łuhu! I jeszcze Abraham <3 <3 <3
2. Dramat, romans, psychologiczny ^^
3. Dla mnie! *-*
4. Sad End Forever <3 :3



Pierwszego dnia , zobaczyła go , kolejnego ucznia z wymiany , często się przewijali przez mury szkoły , przedstawił się całej klasie , nie usłyszała jego imienia , ale jakoś nie chciała się go poznać , szkoda ,że wtedy nie wiedziała , że to imię dużo wniesie do jej życia .

Drugiego dnia , kompletnie nic się nie zdarzyło , siedziała w domu , bo zachorowała.

Trzeciego dnia weszła do szkoły , kompletnie zaspana , wpadła na niego , pomógł jej pozbierać książki , które wypadły jej z rąk , podziękowała mu i przeprosiła , on jedynie uśmiechnął się do niej , ona odwzajemniła uśmiech  i poszła do klasy .

Czwartego dnia , był piątek , po skończeniu lekcji miała iść do domu , ale zapomniała z szafki telefonu , Usłyszała zza szafek kłótnie , wychyliła głowę by sprawdzić co się dzieję , był tam on i szkolna piękność , razem , Violetta odrzuciła swoje włosy do tyłu i zostawiła go samego . Wtedy ją zobaczył , nie wiedziała co zrobić , jedynie uśmiechnęła się pocieszająco i szybkim krokiem dotarła do swojej szafki , wzięła telefon , zamknęła szafkę i poszła do domu .

Piątego dnia poszła na ognisko , na którym było on , ich wspólny kolega ich  sobie przedstawił . Wiedziała już jak ma na imię ... Leon .. czyż to nie piękne imię .

" Miłość to ściema . 
Miłości nie ma ." 

Szóstego dnia nic się nie zdarzyło .

Siódmego dnia przywitał się z nią w szkole .

Ósmego dnia zaprosił ją na kawę . Zgodziła się i po szkole , siedzieli w ich od tego dnia ulubionej kawiarni .

Dziewiątego i dziesiątego dnia widzieli się przelotnie mówiąc sobie zwykłe cześć .

Jedenastego dnia spotkali się na imprezie zatańczyli razem dwie piosenki nic więcej i nic mniej .

Dwunastego dnia spotkali się na wspólnych zajęciach , ale już  nie byli sobie tak kompletnie obcy jak za pierwszym razem .

Trzynastego dnia  napisał do niej . Nie ważne , że to było zwykłe " Cześć ", uśmiechała się do telefonu przez większą połowę dnia .

Szesnastego dnia zaprosił ją do kina , wyznał też , że od pewnego czasu mu się podoba , pocałował ją w policzek na pożegnanie .

" Pierwsza zasada życia . 
Rób rzeczy , których się boisz . "  

Dwudziestego siódmego dnia pierwszy raz ją pocałował .

Trzydziestego dnia wyznał jej miłość .

" Z nikim nie czuła się tak dobrze jak  nim . "
Trzydziestego trzeciego dnia zostali oficjalnie parą .

Pięćdziesiątego dnia  nastąpił koniec roku , koniec liceum , do ich odpowiedzialności należał wybór studiów  .

Pięćdziesiątego czwartego dnia przedstawiła go swoim rodzicom . 

Sześćdziesiątego dnia przeżyła z nim swój pierwszy raz . 

 Sześćdziesiątego ósmego dnia poczuł , że chce czegoś więcej . Chcę w życiu być kimś .

Osiemdziesiątego trzeciego dnia oznajmił jej , że nie jest gotowy na związek . A następnie wyjechał bez pożegnania .

" To właśnie czas pokazuję nam 
kim dla kogoś jesteśmy i ile znaczymy .. " 
Dziewięćdziesiątego dziewiątego dnia nie mogła wytrzymać tego , że nie ma go przy niej napisała , że tęskni .

Sto trzydziestego dnia pierwszy raz od wyjazdu pomyślał o niej , o smaku jej malinowych ust , o jej cudownym wpływie na niego . Pierwszy raz chciał wrócić .

Sto czterdziestego drugiego dnia w jej życiu pojawił się nowy chłopak , który mógł zapełnić pustkę po Leonie . Abraham był jej wybawieniem , oświetlał jej drogę gdy ciemność ją dopadła .

Sto pięćdziesiątego dnia podjął decyzje i wrócił do niej . Stanął przed jej drzwiami i się oświadczył . Powiedział jej , że ciągle o niej myślał i jest dla niego najważniejsza , nadal go kochała , więc bez niczego przyjęła oświadczyny .

" Nie dawaj nadzieji , 
jeśli masz zranić . 
Nie obiecuj gdy wiesz ,
że i tak nie dotrzymasz słowa . "  

Dwieście osiemdziesiątego dnia postanowili razem zamieszkać .

Trzysta sześćdziesiątego piątego dnia obchodzili razem rocznice swojego poznania . Byli szczęśliwi , poszli na romantyczną kolację przy świecach , uśmiech nie schodził  z jej twarzy .

Czterysta trzydziestego pierwszego dnia spotkał kolegę , który był o dwa lata straszy i chodził do tej samej szkoły w Meksyku co on . Chwilę pogadali , jego kolega , pogratulował mu zaręczyn i powiedział , ze smutno było bez niego , odparł też , że kolega , z jego studiów jest teraz dyrektorem jednej z największych firm prawniczych w Meksyku . W tej chwili przypomniał sobie , że on też pragnął tego , poczuł , że będąc tu nic nie osiągnie .

Pięćset pierwszego dnia postanowił , że opuszcza Argentynę i Camille , tylko po to by dalej studiować w Meksyku . Chciał, żeby żyli w związku na odległość . Zgodziła się nie chciała go tracił.

" Zależy mi na tym by został . Ale już nie walczę . 
Dlaczego ? 
Bo już przegrałam .. "
Pięćset czterdziestego trzeciego dnia chodziła zdenerwowana , ponieważ nie odbierał myślała , że coś się stało jej wyobraźnia pisała w jej głowie mnóstwo scenariuszy , że ktoś go porwał , coś mu się stało . Po jakimś czasie odebrała jakaś dziewczyna , mówiąc , że Leon się kąpie . Rozłączyła się . Wiedziała co właśnie się stało . Zdradził ją . Nie mogła tego trzymać w sobie , powiedziała koleżance , która kazała jej to skończyć , wmawiała , że to nie ma sensu , jednak go kochała , więc robiła wszystko by byli razem , by zatrzymać go przy swoim boku miało sensu . Musiała zadzwonić do swojego przyjaciela , nie chciała go obrzucać swoimi problemami w związku , który nie wiedziała czy jeszcze istnieje . Mimo wszystko wysłuchał jej i kazał z nim porozmawiać , powiedzieć jak się czuję . Posłuchała go , a Leon wyjaśnił jej , że to dziewczyna jego współlokatora i po prostu poprosił , żeby odebrała , bo on nie mógł . Wszystko było w porządku , uwierzyła mu . Cieszyła się , że ma Abrahama , który nie zmuszał jej do zakończenia związku z Leonem , tylko kazał jej z nim porozmawiać .

Pięćset siedemdziesiątego dnia nie dzwonił do niej od czasu ostatniej kłótni , jednak wieczorem zadzwonił do niej i powiedział ,że to nie ma sensu , że związek na odległość się nie sprawdza . Zerwał zaręczyny . Dla niego to było trudne , to co ona musiała czuć , skoro ciągle obawiała się , że go straci i tak się stało .  

" To smutne zdając sobie 
sprawę , jak wielką część 
mojego życia stanowiłeś , 
a teraz po prostu cię nie ma ."


Pięćset dziewięćdziesiątego dnia przypadkiem dowiedziała się , że on ją zdradzał . Świadomość tego ją niszczyła . 

" Gdyby wrócił byłaby w stanie wybaczyć 
zdradę . Bo jej zależało . Bo nie chciała go 
tracić . Ale świadomości i cichych szeptów 
swojej podświadomości w kółko powtarzającej 
 Ci , że .. dotykał jej dokładnie tak samo jak ciebie 
nie uciszysz . " 

Sześćsetnego dnia postanowiła iść dalej , Abraham zaprosił ją na randkę , zgodziła się . 

Sześćset piętnastego dnia myślał o swojej przyszłości , wrócił na studia , ale czy czuł się usatysfakcjonowany z tego co teraz robi ? Wszystko jest świetne , ale czy cena ich miłości jest tego warta . 

Sześćset dwudziestego siódmego dnia Abraham ją pocałował . 

Sześćset trzydziestego dnia Abraham wyznał jej miłość . 

Sześćset trzydziestego trzeciego dnia stali się oficjalnie parą . Prawie nie myślała o osobie , która miała czelność nazywać się miłością jej życia . 

Sześćset pięćdziesiątego czwartego dnia przedstawiła Abrahama swoim rodzicom . 

Sześćset siedemdziesiątego dnia poznał dziewczynę , zniewalająco podobną do niej . Ale czy istniała na świecie tak kochająca , cudowna , odważna dziewczyna jak jego Camilla . 

Sześćset osiemdziesiątego dnia postanowili razem zamieszkać . 

Siedemset dwudziestego piątego dnia pomyślał jak cudownie byłoby zobaczyć ją i przytulić . 

Siedemset pięćdziesiątego dnia spędzali razem wspólnie dzień , kiedy on pojawił się pod ich drzwiami , jednak ku zaskoczeniu Leona to Abraham otworzył drzwi . Camilla spojrzała jedynie smutno na niego . Chciał z nią porozmawiać , był nieugięty . Abraham zostawił ich na jej prośbę samych , chciał ją przeprosić , prosił , żeby do niego wróciła , ale ona nie mogła mu już zaufać , może bała się jego kolejnej nieprzemyślanej decyzji , nie ważne . Ważne ,że zakończyła już ten rozdział . Kochała go i dlatego pozwoliła mu wtedy odejść . Nie chcę , by to wracało jak bumerang . 

" Ona rozpoczęła nowy rozdział , 
on starego nie mógł  zamknąć . " 

Siedemset siedemdziesiątego dnia próbował pozwolić jej odejść , bo ją kochał , ale to bolało , widział ten blask w oku , który kiedyś miała tylko przy nim . Stracił swoją szansę . 

" Nienawidzę tego poczucia bezsilności , 
gdy nie zostaje nic innego jak zamilknąć , 
odejść i rozpłakać się w samotności , 
bo wiesz , że nie możesz nic zrobić . " 

Osiemsetnego dnia pojawił się ponownie pod jej drzwiami w ręce trzymając różę  , tym razem otworzyła Camilla we własnej osobie , poprosił ją by wyszła z nim . Zaprowadził ją do ich kawiarni , gdzie zaczął swój monolog :
" 26 dnia pierwszy raz cię pocałowałem , 30 dnia pierwszy raz wyznałem ci miłość , 33 dnia zostaliśmy parą , 83 dnia zraniłem cię , nawet nie wiesz , jak pragnę to naprawić , 150 dnia wróciłem , wybaczyłaś mi , byłem najszczęśliwszą osobą na świecie , 501 dnia znów wyjechałem , nawet nie wiesz , jaki błąd popełniłem , 570 dnia postawiłem wielką kreskę na naszym związku , a teraz wróciłem i nie zamierzam cię już nigdy zranić , tylko wybacz mi . "
Spojrzała na niego niepewnie , a po chwili powiedziała , że :
" Za pierwszym razem wybaczyłam ci to , że mnie opuściłeś , za drugim razem wybaczyłam ci to , że zerwałeś zaręczyny , za trzecim wybaczyłam ci to , że po raz drugi mnie opuściłeś , wiesz czego nie jestem ci w stanie wybaczyć , dnia 590 , to wtedy dowiedziałam sie, że mnie zdradziłeś , więc odpuść , idź dalej ."
 Kazała mu odpuścić i dać sobie z tym spokój , zostawiła go , jednak ta podróż emocjonalna jej też dała siwe znaki . Mimo wszystko , dał sobie spokój i wrócił do Meksyku . Udawała , że to nie boli , to , że kolejny raz ją opuścił , chociaż to było za jej prośbą , bolało . 

" I wmawiała sobie , że nic nie czuje , 
że go nie kocha , że nie chcę go znać , 
że dobrze jej bez niego . Ale oczy mówiły
zupełnie co innego . " 

Osiemset dziesiątego dnia postanowiła opuścić Argentynę i Abrahama , zacząć od nowa , poskładać swoje serce do kupy . Nie miała z nim kontaktu i to chyba bolało ją najbardziej , świadomość , że to było ich ostatnie spotkanie , to bolało . Tak naprawdę  .
" Powiem , że zaczynam nowy 
rozdział w moim życiu . 
Brzmi lepiej , niż przyznanie się , 
że po prostu uciekam przed starym . " 

***************
Hej kochani ! <3 
U góry widzicie moje wypociny , które 
nie powiem tym razem mi się spodobały . 
Od dawna już miałam w głowie coś takiego , 
tylko potrzebowałam mocnego kopa i masy 
wolnego czasu , więc siadłam przez laptopa ,
założyłam na uszy słuchawki i włączyłam moją 
najsmutniejszą playlistę i tak powstał , one shot , a 
zarazem zmówienie dla Dolor . 

--- Przepraszam , że to nie przypomina , za bardzo 
dramatu ,  romansu psychologicznego , mimo wszystko mam 
nadzieję , że się podoba --- 

Buziaki , 
Wiki ;*




niedziela, 10 lipca 2016

Miłość zamknięta w chorobie - Zamówienie dla Dolor .

1. Hmm... Fedeletta! Łuhu ^^ (A postać drugoplanowa to Abraham Mateo <3)
2. Romans, dramat ^^
3. Dla mnie! :3
4. Chciałabym, żeby zamówienie napisała Dodo Comello! Niech skończy się Sad End'em ^^

********

Zamknięta w tym okropnym miejscu wokół ludzi chorych , nie dopuszczając do siebie myśli , że praktycznie niczym nie różni się od nich . Wieczorami , jej ulubioną porą , przechadzała się korytarzem psychiatryka , zaglądając do sal , widząc furię osób , trzęsących się z gniewu .
Ja też taka jestem ?
Pełna gniewu , żalu do innych . Ze strachem wymalowanym na twarzy zsunęłam się po ścianie dając upust łzom , ta samotność mnie dobijała . Przez mokre powieki mignęło mi coś przed oczami , podniosłam się gwałtownie z ziemi , przetarłam oczy i spojrzałam tak jeszcze raz , biała postać błąkała się w ciemności wołając czyjeś imię . Wystraszona pobiegłam w stronę sali trzaskając drzwiami , przeciągnęłam szafkę nocną koło drzwi zauważyłam , że ta postać przybiegła za mną chcę mnie dopaść . Zgarnęłam szklany talerzyk z szafeczki i weszłam pod szpitalne łóżko , zjawa weszła do soli szukając mnie , wystraszona próbowałam nie dawać oznak życia , ale gdy zorientowałam się , że wie gdzie jestem rzuciłam  w niego talerzem , który rozbił się o jej głowę na miliony kawałeczków , zjawa wyjęła coś ze swojej szaty i spokojnie do mnie podchodziła , próbowałam uciec , ale złapała mnie w swoje szpony , płakałam , próbowałam się wyrywać , ale nic to nie skutkowało ... Po chwili przybiegły jeszcze inne zjawi i wszczyknęły mi białą substancję , czułam jak się rozchodzi po moich żyłach , moje powieki stawały się ciężkie ,  a po chwili odpłynęłam ...
**********
Obudziłam się w " moim " łóżku , z okropnym bólem głowy , przetarłam ręką moje skronie , skierowałam swój wzrok w stronę drzwi , w których stał Abraham i lekarz . Szybko podniosłam się do pozycji siedzącej i wstałam z łóżka , jednak od razu na nie wróciłam z powodu braku czucia w nogach . Podjęłam kolejną próbę i na chwiejnych nogach stanęłam koło drzwi , by podsłuchać o czym rozmawiają .
- Panie Abrahamie , rozumiem , że to dla pana trudne , ta decyzja , ale pani Violetta zaatakowała wczoraj lekarza , była groźna , dla innych i dla siebie , izolatka to przejściowy proces , musimy zwiększyć dawkę leków , a nie wiadomo jak będzie na to reagowała - odparł lekarz do mojego brata , mój brat po krótkim zastanowieniu , chciał coś powiedzieć , ale im przerwałam wychodząc zza drzwi .
- Abraham nie pozwolisz im na to ? Przecież nie jestem wariatką ! Nie możecie mnie odizolować !! Abraham nie możesz na to pozwolić ! - darłam się na cały szpital ..
- Spokojnie Violu nie podjąłem jeszcze decyzji - powiedział uspakajając mnie
- Dlaczego nawet się nad tym zastanawiasz ! Jestem dla ciebie problemem ? Dlatego mnie tu wysłałeś ! Chciałeś się mnie pozbyć ! No to proszę ułatwię ci ! - wydarłam sie i pobiegłam po schodach na górę w stronę dachu , za mną w bieg popędzili lekarz i Abraham , wyszłam na dach i z gołymi stopami ruszyłam bliżej krawędzi . Abi wbiegł zaraz z mną , w ostatniej chwili chwytając mnie za rękę i ciągnąc do siebie w ramiona .
- Violu , kocham cie , nie mógłbym i nie chciałbym się ciebie pozbyć , proszę obiecaj , że to co teraz się stało , to był ostatni raz ? - powiedział stanowczo . Przytaknęłam jedyni wtulając się w niego jeszcze mocniej . Wziął mnie na ręcę i odprowadził w stronę sali .
- Zdecydował pan ? - zapytał lekarz
- Tak - oznajmił  z łzami w oczach Abi - zgadzam się na izolatkę - odparł smutny i odszedł w stronę drzwi . Zawiodłam go . On stracił nadzieję , na moje uzdrowienie .
* W tym samym czasie *
- Jest pan tego pewien panie Pasquelli , pani Castillo  jest bardzo trudną pacjentką , szansa , że jej się poprawi jest naprawdę mała . Jest pan pewien , że podejmie się się tego wyzwania , wolontariat na tym oddziale , jest naprawdę zawyżonego ryzyka . - doktor próbował odwieść mnie od pracy na akurat ty oddziale .
- Niech pana , mój młody wiek ,  nie zmyli . - odparłem z wyczuwalną odwagą .
- Dobrze niech pan się zastanowi jeszcze i od jutra od 8.00 witamy na oddziale . - powiedział z uśmiechem lekarz i odszedł od mnie . Wróciłem do domu i zacząłem się przygotowywać na najgorsze .
**************
Obudziłam się w jakiejś sali , już nie w tej co ostatnio , podniosłam się do pozycji siedzącej , pomieszczenie , w którym się znajdowałam było w kolorze bladego  beżu . Na przeciwko łóżka szpitalnego , na którym właśnie siedziałam znajdowała się ciemna szafa , która ładnie kontrastowała z kolorami ścian . Gdy oglądałam tak ten pokój , wszedł do niego jakiś chłopak . Był wysoki z podniesioną do góry grzywką , co dodawało mu uroku i centymetrów .
- Cześć , jestem Federico . Będę się tobą opiekować , więc jeśli chcesz jestem do twojej dyspozycji - odparł z uśmiechem .
- Jestem Violetta - odparłam cicho i  wstałam z łóżka z ledwością .
- Pomóc ci ? - zapytał nie wiedząc jak się zachować
- Zaprowadziłbyś mnie do łazienki  ? - zapytałam
- Jasne - powiedział i wziął mnie pod ramię i zaprowadził do łazienki - jak coś to wołaj - dodał i opuścił łazienkę ..  Przebrałam się , wróciłam do łóżka i przez połowę dnia oglądałam jakieś durne czasopisma , które Abi podawał mi przez lekarza , albo Federico .
*************
Już siedzę w tym miejscu przez miesiąc , jestem wykończoną tą beznadziejną nicością . Budzę się i wyglądam na świat zza okna i krat . Czuję się samotnie , nikt nie rozumie moich potrzeb twierdząc , że robią to dla mojego dobra .. Przetrzymywanie mnie tu jak przestępce , nic im nie da .
A może jestem przestępcą ?
W sumie jak ostatnio Federico przyniósł gazetę była na okładce podobna dziewczyna do mnie ... Muszę się  zapytać Federico czy to ja to zrobiłam ... Jestem przestępcą , nie przecież , nieeeeeee ..
Ja nie chcę . Czemu ja ?? Przebiegłam wzdłuż  pokoju , próbując przeciągnąć szafkę do drzwi . Muszę się zabarykadować , nikt nie może się tu dostać . Muszę jakoś stąd uciec , tylko jak ?
**************
Dzisiaj nadarzyła się okazja do świętowania , doktor pozwolił iść mi z Violą na miasto . W ostatnim czasie nie było sytuacji , które prowokowałaby zagrożenie własne jej życiu .. Pchnąłem drzwi , poprzednio otwierając Je kluczem , ale nie mogłem ich otworzyć . Pchnąłem je mocniej lekko się poruszały , wiedziałem,  że to Violetta .
- Hej Violetta , mogę wejść , mam dobre wieści.  - Nie usłyszałem niczego za drzwiami - możemy iść razem na miasto , wiesz do kina , Abraham też idzie - dodałem zachęcając . Usłyszałem szloch . - Otwórz drzwi Violu , jak tego nie zrobisz będę musiał iść po lekarza dyżurujacego , ale wtedy nie wyjdziesz już na świeże powietrze - odparłem zgodnie z prawdą.  Chciałem dać jej szansę i dobrze zrobiłem ponieważ lekko uchyliła drzwi . Usiadła na łóżku zapłakana . Przytuliłem ją do siebie .
- Co się stało ?  - zapytałem delikatnie
- Czy to jest więzienie,  czy ja coś zrobiłam ? - zapytała , pytanie trochę zabiło mnie z tropu .
- Nie to nie jest więzienie,  to jest ośrodek w którym pomagają z problemami - odparłem nie chcąc jej robić przykrości , no bo co mam powiedzieć " siedzisz w szpitalu psychiatrycznym ,Bo wpakował Cię tu twój własny brat " , żal mi tej małej osóbki , to dla niej za dużo .
- A ja dlaczego tu jestem ? - wiedziałem , ze to pytanie padnie z jej ust .
- Jesteś tu głównie po to , żebyś była zdrowa , nie ważne z jakim problemem , a teraz przebieraj się idziemy spędzić dzień marzeń - odparłem i rzuciłem w nią pierwszymi lepszymi ciuchami , a ona z uśmiechem , poszła do łazienki się przebrać . Po chwili wyszła wyglądała cudownie . Nie wiedziałem , ze jestem tak dobrym stylistą .
- Ślicznie wyglądasz - odparłem z uśmiechem .
- Tak myślisz ? - zapytała , ja podszedłem do niej i zapytałem
- Czy mogę panią prosić ?
- Oczywiście , Panie przystojny - zaśmiała się , chwytając mnie pod rękę . Wyszliśmy z pokoju , poszliśmy powiedzieć lekarzowi Vilu , ze wychodzimy i opóścilismy szpital . Zabrałem ja w odludnione miejsce w parku gdzie przygotowany był wcześniej przeze mnie piknik , siedlismy na kocu i zaczęliśmy kosztować wszystkie pyszności , które zrobiła moja siostra z pomocą mamy .
- Kto tak cudownie piecze , ten sernik to niebo w gębie ? - zapytała Violetta ,  A ja się zaśmiałem .
- To na pewno nie ja - odparłem
- zauważyłam - zaczęła się śmiać , a ja ją zacząłem łaskotać .
- Nie wierzysz , ze ugotowałbym to lepiej - zaśmiałem się , łaskocząc ją dalej .
- Po pierwsze placka się nie gotuję tylko piecze , a po drugie nie , nie wierzę - zaśmiała się jeszcze bardziej .
- O właśnie , chce ci kogoś przedstawić . - odparłem wstajac i podając mojej towarzyszce rękę .
- I przypomniałeś to sobie łaskocząc mnie i wychwalajac siebie ? - zapytałam że śmiechem
- A cicho tam - odparłem z uśmiechem ciągnąć ja za rękę .
- Gdzie idziemy ? - zapytała
- Do mnie - odparł
- Mieszkasz z rodzicami ? - zapytała - Nie mieszkam sam , ale dzisiaj spotykam się z siostrą - odparłem .
- A to nie lepiej zostawić mnie u Abiego i rodziców  ? - zapytałam
- Abraham i twoi rodzice są  w pracy , spotkasz się z nim później - odparłem zniechęcony .
- Ale coś się stało , dziwnie wyglądasz ? - zapytałam wymachując naszymi  rękami w górę i  dół  .
- Nic , się nie stało - odparłem uśmiechając się w jej stronę . W tej chwili Viola upadła na ziemię ciągnąć mnie za sobą , upadłem na nią , jednak szybko podparłem się na rekach nie chcąc jej zgnieść . Spojrzałem jej w oczy , a ona w moje i nie wiem jak to się stało nasze usta złączyły się w pocałunku . Po chwili oprzytomniałem podniosłem się i  pomogłem wstać Violi . Nic nie mówiąc doszedłem do naszego domu , otwarłem drzwi .
- Hej mamo - odparłem witając się z nią na ganku - Naty hej - odparłem przytulając moja siostrę . Spojrzałem w stronę zawstydzonej Violi .
- Mamo , Naty to jest Violetta - odparłem przedstawiając jej sobie .
- Violetto  to moja mama - Lydia i moja siostra - Naty . - powiedziałem
Moja siostra przytuliła Viole mówiąc ' miło mi Cię poznać ' , a moja mama powiedziała coś w stylu ' Federico ciągle o tobie mówi .
- Mamo - odparłem
- No co taka prawda - zaśmiała się .
- Chodź na górę Violu - odparła Naty ciągnąć ja za rękę do swojego pokoju , chciałem wejść z nimi , jednak siostra mi Zagrodziła drogę
- A ty gdzie ? - I zatrzasnała mi drzwi przed nosem .
**************
- Tak , więc Violu ty jesteś przyjaciółką Federico ? - zapytała jego siostra
- Tak - odparłam z zawahaniem , nie wiem czy pocałunek jest przyjacielski . - Mam prośbę , Federico ci mówił coś o mnie powiedz mi wszystko co wiesz - dodałam .
- Nie wiem czy Fede mówił mi coś istotnego - odparła kłamiąc .
- Mów prawdę Naty , proszę - odparłam przekonywująco .
- No więc jesteś Violetta Castillo masz 19 lat , twoi rodzice zginęli w wypadku rok temu , a twój brat zostawił Cię z ośrodku psychiatrycznym i wyjechał z Buenos Aires - odparła smutno przytulając mnie
- Jak to moi rodzice nie żyją , Abraham mnie zostawił czemu ? - zapytałam
- I tak za dużo ci powiedziałam będę miała kłopoty - odparłam
- Proszę , dotychczas nic o sobie nie wiedziałam , chce znać prawdę . - odparłam .
- Jesteś w zaawansowanym stadium choroby , lekarze nie mogą zrobić , nic innego tylko czekać na ustąpienie choroby - odparła smutno - nawet nie wiesz jak mi przykro - dodała
- Mi też - odparłam - nie mów Federico o naszej rozmowie - odparłam przytuliłam ja i wyszłam .
- Fede pójdziemy do Ciebie do mieszkania ? - zapytałam
- Tak , coś się stało ? - przytaknął i zapytał
- Nie nic , chodźmy - pożegnaliśmy się z jego mama i wyszliśmy idąc do jego domu . Chciałam to zrobić pierwszy i ostatni raz z nim , a później zniknąć , chciałam , żeby o mnie Nie zapomniał , gdy odejdę .
Weszliśmy do jego domu , a ja rzuciłam się na niego i zaczęłam co całować , na początku był zdziwiony jednak odbierał wszystkie moje pocałunki , byliśmy jednością . Jednak oderwał się ode mnie i powiedział , ze nie powinniśmy , ja odparłam , ze chce spędzić mój pierwszy raz z nim , pocałowałam go ponownie przenieśliśmy się do sypialni i spędziliśmy najlepszą noc mojego życia .
******
Przebudziłem się rano , chcąc pocałować Vilu , na dzień dobry , jednak jedyne z czym się styknąłem to była bielutka poduszka . Myślałem , ze Violetta wstała i poszła coś zjeść , jednak w kuchni też jej nie było . Zestresowany przebiegiem cały dom , aby jej poszukać w korytarzu natchnąłem się na listy ,  dwa jeden zaadresowany do mnie , a drugi do Abrahama .. Wystraszony przecierając oczy , otwarłem list należący do mnie .
" Kochany Federico ,
Dziękuję za wszystko co dla mnie zrobiłeś ,  Dziękuję , ze przy mnie byłeś , wspierałeś mnie .. Gdy to czytasz pewnie już nie ma mnie na tym świecie , przepraszam , ze to zrobiłam .. Dowiedziałam się , ze całe moje życie to kłamstwo . Moi rodzice nie żyją , brat mnie nienawidzi , dodatkowo jestem nieuleczalnie chora .. Wiem , ze ty mógłbyś być dla mnie moim opiekunem , przyjacielem i miłością , jednak nie chce psuć ci życia , jestem nieobliczalna . Wybryk natury , jestem świadoma , ze natura zadrwiła ze mnie w ten sposób . Wiedz , ze nie żałuję tego , ze tam trafiłam , przecież poznałam Ciebie , lepiej nie mogłam  trafić . Dziękuję , ze przy mnie byłeś wspierałeś mnie i pomagałeś mi wstać gdy upadałam ( dosłownie ) . Spędziłam z tobą najlepsze dni mojego życia , pokochałam Cię , dlatego daje ci odejść , żyj jakby mnie nie było , miałam misję, pojawiłam się w twoim życiu pokazałam , ze liczy się to co w środku , moja misja dobiegła końca . Szybko się uczysz trochę za szybko . Cieszę się , ze mimo wszystko razem sobie pomogliśmy , wskazaliśmy drogę .. Mam nadzieję , ze nie masz mi za złe tego , ze Cię oposcilam ..
Chcę , żebyś mnie zobaczył ten ostatni raz , tam gdzie powinno Na samym pocztą skończyć się moje życie .. Będę w ośrodku na dachu  , a może już na dole , by ułatwić ci sprawę . Będę czekała na Ciebie , zrób coś dla mnie znajdź sobie żonę i miej z nia dzieci , bądź szczęśliwy , a gdy dozyjesz starości , będę już stała przy twoim boku i czekała , aż w końcu się spotkamy .
Kocham Cię , Twoja Vilu . "
Przymknąłem list i przyłożylem ręce do twarzy ocierając ja . Pierwsze Co mi przyszło do głowy , to pobiegnie tam zanim będzie za późno .
*****
Stałam Na krawędzi życia i śmierci . Dzień był wręcz cudowny na śmierć, niebo było w pięknym odcieniu błękitu , a słońce lśniło jak nigdy . Piękny zapach swieżo skoszonej trawy unosił się w powietrzu . Chciałam już ruszyć , ale nie mogłam coś mnie blokowało . Czy ja bałam się stracić to co dostałam od życia ?
Mimo , ze moje życie było do bani , to poznałam człowieka , który mnie tu trzyma . Jednak mój strach napełnił się gdy zobaczyłam Federico zmierzającego do budynku . Teraz byłam w sytuacji bez wyjścia , lekarze zorientowali się , ze stoję na dachu i wezwali służby , nie wiedziałam czy chce skończyć tak wcześnie .. Strach przed stratą był silny .. Ale wiedziałam , ze zaraz i tak ze sobą skończę - nieumyślnie. 
Federico zaczął powoli do mnie zmierzać , a ja kazałam mu podejść . Pobiegł do mnie i przytulił , ja co pocałowałam .
- Kocham Cię - odparł
- Ja Ciebie też kocham - powiedziałam - Ale Federico ja tak nie potrafię , nie wiem co będzie jutro , nie wiem co będzie ze mną później , komu głupiemu idę chce żyć z osoba chorą . - powiedziałam z żalem .
- Mi , ja chce żyć z tobą , dożyć starości , mieć z tobą dzieci - odparł łapiąc moje ręce w żelaznym uścisku .
- Ja też bym tego chciała , ale życie nie jest tak kolorowe , a ja nie chce towarzyszyć ci w tej grze , zasługujesz na kogoś lepszego .- odparłam pocałowałam go i pobiegłam do krawędzi skacząc w dół . Był to przyjazny wiatr , po chwili poczułam na swoich plecach czyjeś objęcie . To był Federico .
- Czemu ? - zapytałam szybko , a on mnie pocałował , gdy nadszedł koniec powinnam poczuć ból , ale poczułam jedynie ulgę . 
Nasze wspólne życie zaczęło się w momencie śmierci .
*********
Hej kochani !
Jak wakacje ?
U mnie zapowiadają się ciekawie. 
Mamy zamówienie dla
Dolor , przepraszam , ze
Tak długo czekalas i
Jest tyle błędów .
Nie miałam ostatnimi czasu
Internetu i nie miałam
jak napisać czegokolwiek .
 Szczerze nie wyszedł tak jak planowałam i przepraszam z tego powodu , jednak czas mnie gonił ..

Mam nadzieję , ze w tym tygodniu
Będzie rozdział na drugim blogu .
Nic nie obiecuje ;/
Kocham
Wiktoria ;*