niedziela, 10 lipca 2016

Miłość zamknięta w chorobie - Zamówienie dla Dolor .

1. Hmm... Fedeletta! Łuhu ^^ (A postać drugoplanowa to Abraham Mateo <3)
2. Romans, dramat ^^
3. Dla mnie! :3
4. Chciałabym, żeby zamówienie napisała Dodo Comello! Niech skończy się Sad End'em ^^

********

Zamknięta w tym okropnym miejscu wokół ludzi chorych , nie dopuszczając do siebie myśli , że praktycznie niczym nie różni się od nich . Wieczorami , jej ulubioną porą , przechadzała się korytarzem psychiatryka , zaglądając do sal , widząc furię osób , trzęsących się z gniewu .
Ja też taka jestem ?
Pełna gniewu , żalu do innych . Ze strachem wymalowanym na twarzy zsunęłam się po ścianie dając upust łzom , ta samotność mnie dobijała . Przez mokre powieki mignęło mi coś przed oczami , podniosłam się gwałtownie z ziemi , przetarłam oczy i spojrzałam tak jeszcze raz , biała postać błąkała się w ciemności wołając czyjeś imię . Wystraszona pobiegłam w stronę sali trzaskając drzwiami , przeciągnęłam szafkę nocną koło drzwi zauważyłam , że ta postać przybiegła za mną chcę mnie dopaść . Zgarnęłam szklany talerzyk z szafeczki i weszłam pod szpitalne łóżko , zjawa weszła do soli szukając mnie , wystraszona próbowałam nie dawać oznak życia , ale gdy zorientowałam się , że wie gdzie jestem rzuciłam  w niego talerzem , który rozbił się o jej głowę na miliony kawałeczków , zjawa wyjęła coś ze swojej szaty i spokojnie do mnie podchodziła , próbowałam uciec , ale złapała mnie w swoje szpony , płakałam , próbowałam się wyrywać , ale nic to nie skutkowało ... Po chwili przybiegły jeszcze inne zjawi i wszczyknęły mi białą substancję , czułam jak się rozchodzi po moich żyłach , moje powieki stawały się ciężkie ,  a po chwili odpłynęłam ...
**********
Obudziłam się w " moim " łóżku , z okropnym bólem głowy , przetarłam ręką moje skronie , skierowałam swój wzrok w stronę drzwi , w których stał Abraham i lekarz . Szybko podniosłam się do pozycji siedzącej i wstałam z łóżka , jednak od razu na nie wróciłam z powodu braku czucia w nogach . Podjęłam kolejną próbę i na chwiejnych nogach stanęłam koło drzwi , by podsłuchać o czym rozmawiają .
- Panie Abrahamie , rozumiem , że to dla pana trudne , ta decyzja , ale pani Violetta zaatakowała wczoraj lekarza , była groźna , dla innych i dla siebie , izolatka to przejściowy proces , musimy zwiększyć dawkę leków , a nie wiadomo jak będzie na to reagowała - odparł lekarz do mojego brata , mój brat po krótkim zastanowieniu , chciał coś powiedzieć , ale im przerwałam wychodząc zza drzwi .
- Abraham nie pozwolisz im na to ? Przecież nie jestem wariatką ! Nie możecie mnie odizolować !! Abraham nie możesz na to pozwolić ! - darłam się na cały szpital ..
- Spokojnie Violu nie podjąłem jeszcze decyzji - powiedział uspakajając mnie
- Dlaczego nawet się nad tym zastanawiasz ! Jestem dla ciebie problemem ? Dlatego mnie tu wysłałeś ! Chciałeś się mnie pozbyć ! No to proszę ułatwię ci ! - wydarłam sie i pobiegłam po schodach na górę w stronę dachu , za mną w bieg popędzili lekarz i Abraham , wyszłam na dach i z gołymi stopami ruszyłam bliżej krawędzi . Abi wbiegł zaraz z mną , w ostatniej chwili chwytając mnie za rękę i ciągnąc do siebie w ramiona .
- Violu , kocham cie , nie mógłbym i nie chciałbym się ciebie pozbyć , proszę obiecaj , że to co teraz się stało , to był ostatni raz ? - powiedział stanowczo . Przytaknęłam jedyni wtulając się w niego jeszcze mocniej . Wziął mnie na ręcę i odprowadził w stronę sali .
- Zdecydował pan ? - zapytał lekarz
- Tak - oznajmił  z łzami w oczach Abi - zgadzam się na izolatkę - odparł smutny i odszedł w stronę drzwi . Zawiodłam go . On stracił nadzieję , na moje uzdrowienie .
* W tym samym czasie *
- Jest pan tego pewien panie Pasquelli , pani Castillo  jest bardzo trudną pacjentką , szansa , że jej się poprawi jest naprawdę mała . Jest pan pewien , że podejmie się się tego wyzwania , wolontariat na tym oddziale , jest naprawdę zawyżonego ryzyka . - doktor próbował odwieść mnie od pracy na akurat ty oddziale .
- Niech pana , mój młody wiek ,  nie zmyli . - odparłem z wyczuwalną odwagą .
- Dobrze niech pan się zastanowi jeszcze i od jutra od 8.00 witamy na oddziale . - powiedział z uśmiechem lekarz i odszedł od mnie . Wróciłem do domu i zacząłem się przygotowywać na najgorsze .
**************
Obudziłam się w jakiejś sali , już nie w tej co ostatnio , podniosłam się do pozycji siedzącej , pomieszczenie , w którym się znajdowałam było w kolorze bladego  beżu . Na przeciwko łóżka szpitalnego , na którym właśnie siedziałam znajdowała się ciemna szafa , która ładnie kontrastowała z kolorami ścian . Gdy oglądałam tak ten pokój , wszedł do niego jakiś chłopak . Był wysoki z podniesioną do góry grzywką , co dodawało mu uroku i centymetrów .
- Cześć , jestem Federico . Będę się tobą opiekować , więc jeśli chcesz jestem do twojej dyspozycji - odparł z uśmiechem .
- Jestem Violetta - odparłam cicho i  wstałam z łóżka z ledwością .
- Pomóc ci ? - zapytał nie wiedząc jak się zachować
- Zaprowadziłbyś mnie do łazienki  ? - zapytałam
- Jasne - powiedział i wziął mnie pod ramię i zaprowadził do łazienki - jak coś to wołaj - dodał i opuścił łazienkę ..  Przebrałam się , wróciłam do łóżka i przez połowę dnia oglądałam jakieś durne czasopisma , które Abi podawał mi przez lekarza , albo Federico .
*************
Już siedzę w tym miejscu przez miesiąc , jestem wykończoną tą beznadziejną nicością . Budzę się i wyglądam na świat zza okna i krat . Czuję się samotnie , nikt nie rozumie moich potrzeb twierdząc , że robią to dla mojego dobra .. Przetrzymywanie mnie tu jak przestępce , nic im nie da .
A może jestem przestępcą ?
W sumie jak ostatnio Federico przyniósł gazetę była na okładce podobna dziewczyna do mnie ... Muszę się  zapytać Federico czy to ja to zrobiłam ... Jestem przestępcą , nie przecież , nieeeeeee ..
Ja nie chcę . Czemu ja ?? Przebiegłam wzdłuż  pokoju , próbując przeciągnąć szafkę do drzwi . Muszę się zabarykadować , nikt nie może się tu dostać . Muszę jakoś stąd uciec , tylko jak ?
**************
Dzisiaj nadarzyła się okazja do świętowania , doktor pozwolił iść mi z Violą na miasto . W ostatnim czasie nie było sytuacji , które prowokowałaby zagrożenie własne jej życiu .. Pchnąłem drzwi , poprzednio otwierając Je kluczem , ale nie mogłem ich otworzyć . Pchnąłem je mocniej lekko się poruszały , wiedziałem,  że to Violetta .
- Hej Violetta , mogę wejść , mam dobre wieści.  - Nie usłyszałem niczego za drzwiami - możemy iść razem na miasto , wiesz do kina , Abraham też idzie - dodałem zachęcając . Usłyszałem szloch . - Otwórz drzwi Violu , jak tego nie zrobisz będę musiał iść po lekarza dyżurujacego , ale wtedy nie wyjdziesz już na świeże powietrze - odparłem zgodnie z prawdą.  Chciałem dać jej szansę i dobrze zrobiłem ponieważ lekko uchyliła drzwi . Usiadła na łóżku zapłakana . Przytuliłem ją do siebie .
- Co się stało ?  - zapytałem delikatnie
- Czy to jest więzienie,  czy ja coś zrobiłam ? - zapytała , pytanie trochę zabiło mnie z tropu .
- Nie to nie jest więzienie,  to jest ośrodek w którym pomagają z problemami - odparłem nie chcąc jej robić przykrości , no bo co mam powiedzieć " siedzisz w szpitalu psychiatrycznym ,Bo wpakował Cię tu twój własny brat " , żal mi tej małej osóbki , to dla niej za dużo .
- A ja dlaczego tu jestem ? - wiedziałem , ze to pytanie padnie z jej ust .
- Jesteś tu głównie po to , żebyś była zdrowa , nie ważne z jakim problemem , a teraz przebieraj się idziemy spędzić dzień marzeń - odparłem i rzuciłem w nią pierwszymi lepszymi ciuchami , a ona z uśmiechem , poszła do łazienki się przebrać . Po chwili wyszła wyglądała cudownie . Nie wiedziałem , ze jestem tak dobrym stylistą .
- Ślicznie wyglądasz - odparłem z uśmiechem .
- Tak myślisz ? - zapytała , ja podszedłem do niej i zapytałem
- Czy mogę panią prosić ?
- Oczywiście , Panie przystojny - zaśmiała się , chwytając mnie pod rękę . Wyszliśmy z pokoju , poszliśmy powiedzieć lekarzowi Vilu , ze wychodzimy i opóścilismy szpital . Zabrałem ja w odludnione miejsce w parku gdzie przygotowany był wcześniej przeze mnie piknik , siedlismy na kocu i zaczęliśmy kosztować wszystkie pyszności , które zrobiła moja siostra z pomocą mamy .
- Kto tak cudownie piecze , ten sernik to niebo w gębie ? - zapytała Violetta ,  A ja się zaśmiałem .
- To na pewno nie ja - odparłem
- zauważyłam - zaczęła się śmiać , a ja ją zacząłem łaskotać .
- Nie wierzysz , ze ugotowałbym to lepiej - zaśmiałem się , łaskocząc ją dalej .
- Po pierwsze placka się nie gotuję tylko piecze , a po drugie nie , nie wierzę - zaśmiała się jeszcze bardziej .
- O właśnie , chce ci kogoś przedstawić . - odparłem wstajac i podając mojej towarzyszce rękę .
- I przypomniałeś to sobie łaskocząc mnie i wychwalajac siebie ? - zapytałam że śmiechem
- A cicho tam - odparłem z uśmiechem ciągnąć ja za rękę .
- Gdzie idziemy ? - zapytała
- Do mnie - odparł
- Mieszkasz z rodzicami ? - zapytała - Nie mieszkam sam , ale dzisiaj spotykam się z siostrą - odparłem .
- A to nie lepiej zostawić mnie u Abiego i rodziców  ? - zapytałam
- Abraham i twoi rodzice są  w pracy , spotkasz się z nim później - odparłem zniechęcony .
- Ale coś się stało , dziwnie wyglądasz ? - zapytałam wymachując naszymi  rękami w górę i  dół  .
- Nic , się nie stało - odparłem uśmiechając się w jej stronę . W tej chwili Viola upadła na ziemię ciągnąć mnie za sobą , upadłem na nią , jednak szybko podparłem się na rekach nie chcąc jej zgnieść . Spojrzałem jej w oczy , a ona w moje i nie wiem jak to się stało nasze usta złączyły się w pocałunku . Po chwili oprzytomniałem podniosłem się i  pomogłem wstać Violi . Nic nie mówiąc doszedłem do naszego domu , otwarłem drzwi .
- Hej mamo - odparłem witając się z nią na ganku - Naty hej - odparłem przytulając moja siostrę . Spojrzałem w stronę zawstydzonej Violi .
- Mamo , Naty to jest Violetta - odparłem przedstawiając jej sobie .
- Violetto  to moja mama - Lydia i moja siostra - Naty . - powiedziałem
Moja siostra przytuliła Viole mówiąc ' miło mi Cię poznać ' , a moja mama powiedziała coś w stylu ' Federico ciągle o tobie mówi .
- Mamo - odparłem
- No co taka prawda - zaśmiała się .
- Chodź na górę Violu - odparła Naty ciągnąć ja za rękę do swojego pokoju , chciałem wejść z nimi , jednak siostra mi Zagrodziła drogę
- A ty gdzie ? - I zatrzasnała mi drzwi przed nosem .
**************
- Tak , więc Violu ty jesteś przyjaciółką Federico ? - zapytała jego siostra
- Tak - odparłam z zawahaniem , nie wiem czy pocałunek jest przyjacielski . - Mam prośbę , Federico ci mówił coś o mnie powiedz mi wszystko co wiesz - dodałam .
- Nie wiem czy Fede mówił mi coś istotnego - odparła kłamiąc .
- Mów prawdę Naty , proszę - odparłam przekonywująco .
- No więc jesteś Violetta Castillo masz 19 lat , twoi rodzice zginęli w wypadku rok temu , a twój brat zostawił Cię z ośrodku psychiatrycznym i wyjechał z Buenos Aires - odparła smutno przytulając mnie
- Jak to moi rodzice nie żyją , Abraham mnie zostawił czemu ? - zapytałam
- I tak za dużo ci powiedziałam będę miała kłopoty - odparłam
- Proszę , dotychczas nic o sobie nie wiedziałam , chce znać prawdę . - odparłam .
- Jesteś w zaawansowanym stadium choroby , lekarze nie mogą zrobić , nic innego tylko czekać na ustąpienie choroby - odparła smutno - nawet nie wiesz jak mi przykro - dodała
- Mi też - odparłam - nie mów Federico o naszej rozmowie - odparłam przytuliłam ja i wyszłam .
- Fede pójdziemy do Ciebie do mieszkania ? - zapytałam
- Tak , coś się stało ? - przytaknął i zapytał
- Nie nic , chodźmy - pożegnaliśmy się z jego mama i wyszliśmy idąc do jego domu . Chciałam to zrobić pierwszy i ostatni raz z nim , a później zniknąć , chciałam , żeby o mnie Nie zapomniał , gdy odejdę .
Weszliśmy do jego domu , a ja rzuciłam się na niego i zaczęłam co całować , na początku był zdziwiony jednak odbierał wszystkie moje pocałunki , byliśmy jednością . Jednak oderwał się ode mnie i powiedział , ze nie powinniśmy , ja odparłam , ze chce spędzić mój pierwszy raz z nim , pocałowałam go ponownie przenieśliśmy się do sypialni i spędziliśmy najlepszą noc mojego życia .
******
Przebudziłem się rano , chcąc pocałować Vilu , na dzień dobry , jednak jedyne z czym się styknąłem to była bielutka poduszka . Myślałem , ze Violetta wstała i poszła coś zjeść , jednak w kuchni też jej nie było . Zestresowany przebiegiem cały dom , aby jej poszukać w korytarzu natchnąłem się na listy ,  dwa jeden zaadresowany do mnie , a drugi do Abrahama .. Wystraszony przecierając oczy , otwarłem list należący do mnie .
" Kochany Federico ,
Dziękuję za wszystko co dla mnie zrobiłeś ,  Dziękuję , ze przy mnie byłeś , wspierałeś mnie .. Gdy to czytasz pewnie już nie ma mnie na tym świecie , przepraszam , ze to zrobiłam .. Dowiedziałam się , ze całe moje życie to kłamstwo . Moi rodzice nie żyją , brat mnie nienawidzi , dodatkowo jestem nieuleczalnie chora .. Wiem , ze ty mógłbyś być dla mnie moim opiekunem , przyjacielem i miłością , jednak nie chce psuć ci życia , jestem nieobliczalna . Wybryk natury , jestem świadoma , ze natura zadrwiła ze mnie w ten sposób . Wiedz , ze nie żałuję tego , ze tam trafiłam , przecież poznałam Ciebie , lepiej nie mogłam  trafić . Dziękuję , ze przy mnie byłeś wspierałeś mnie i pomagałeś mi wstać gdy upadałam ( dosłownie ) . Spędziłam z tobą najlepsze dni mojego życia , pokochałam Cię , dlatego daje ci odejść , żyj jakby mnie nie było , miałam misję, pojawiłam się w twoim życiu pokazałam , ze liczy się to co w środku , moja misja dobiegła końca . Szybko się uczysz trochę za szybko . Cieszę się , ze mimo wszystko razem sobie pomogliśmy , wskazaliśmy drogę .. Mam nadzieję , ze nie masz mi za złe tego , ze Cię oposcilam ..
Chcę , żebyś mnie zobaczył ten ostatni raz , tam gdzie powinno Na samym pocztą skończyć się moje życie .. Będę w ośrodku na dachu  , a może już na dole , by ułatwić ci sprawę . Będę czekała na Ciebie , zrób coś dla mnie znajdź sobie żonę i miej z nia dzieci , bądź szczęśliwy , a gdy dozyjesz starości , będę już stała przy twoim boku i czekała , aż w końcu się spotkamy .
Kocham Cię , Twoja Vilu . "
Przymknąłem list i przyłożylem ręce do twarzy ocierając ja . Pierwsze Co mi przyszło do głowy , to pobiegnie tam zanim będzie za późno .
*****
Stałam Na krawędzi życia i śmierci . Dzień był wręcz cudowny na śmierć, niebo było w pięknym odcieniu błękitu , a słońce lśniło jak nigdy . Piękny zapach swieżo skoszonej trawy unosił się w powietrzu . Chciałam już ruszyć , ale nie mogłam coś mnie blokowało . Czy ja bałam się stracić to co dostałam od życia ?
Mimo , ze moje życie było do bani , to poznałam człowieka , który mnie tu trzyma . Jednak mój strach napełnił się gdy zobaczyłam Federico zmierzającego do budynku . Teraz byłam w sytuacji bez wyjścia , lekarze zorientowali się , ze stoję na dachu i wezwali służby , nie wiedziałam czy chce skończyć tak wcześnie .. Strach przed stratą był silny .. Ale wiedziałam , ze zaraz i tak ze sobą skończę - nieumyślnie. 
Federico zaczął powoli do mnie zmierzać , a ja kazałam mu podejść . Pobiegł do mnie i przytulił , ja co pocałowałam .
- Kocham Cię - odparł
- Ja Ciebie też kocham - powiedziałam - Ale Federico ja tak nie potrafię , nie wiem co będzie jutro , nie wiem co będzie ze mną później , komu głupiemu idę chce żyć z osoba chorą . - powiedziałam z żalem .
- Mi , ja chce żyć z tobą , dożyć starości , mieć z tobą dzieci - odparł łapiąc moje ręce w żelaznym uścisku .
- Ja też bym tego chciała , ale życie nie jest tak kolorowe , a ja nie chce towarzyszyć ci w tej grze , zasługujesz na kogoś lepszego .- odparłam pocałowałam go i pobiegłam do krawędzi skacząc w dół . Był to przyjazny wiatr , po chwili poczułam na swoich plecach czyjeś objęcie . To był Federico .
- Czemu ? - zapytałam szybko , a on mnie pocałował , gdy nadszedł koniec powinnam poczuć ból , ale poczułam jedynie ulgę . 
Nasze wspólne życie zaczęło się w momencie śmierci .
*********
Hej kochani !
Jak wakacje ?
U mnie zapowiadają się ciekawie. 
Mamy zamówienie dla
Dolor , przepraszam , ze
Tak długo czekalas i
Jest tyle błędów .
Nie miałam ostatnimi czasu
Internetu i nie miałam
jak napisać czegokolwiek .
 Szczerze nie wyszedł tak jak planowałam i przepraszam z tego powodu , jednak czas mnie gonił ..

Mam nadzieję , ze w tym tygodniu
Będzie rozdział na drugim blogu .
Nic nie obiecuje ;/
Kocham
Wiktoria ;*

środa, 6 lipca 2016

One Shot - Rodzeństwo [cz.2

Minęło kilka dni...Nadal okłamuje mojego własnego brata, boli. To nie kłamstwa bolą, chcę podejść do niego, przytulić i powiedzieć; Tęskniłam braciszku. Kocham Diego, ale dlaczego muszę go okłamywać...Do tego ten cały Verdas,  jest wszędzie. Przez niego Diego dowiedział się, że jest moim bratem.
 Kilka dni wstecz 
Właśnie wracałam z sali tanecznej gdzie przygotowywałam nową choreografie. Musiałam zajść po moje papiery, aby Diego ich nie znalazł, tam jest moje prawdziwe imię i nazwisko. 
Lekko otworzyłam drzwi pokoju nauczycielskiego, tam zobaczyłam jego...grzebał perfidnie w moim papierach. 
- Może Ci jeszcze mód dowód pokarzę - podeszłam do Leona i wyrwałam mu z rąk papiery. 
- To pokaż, chętnie zobaczę Kirsten Morgan Hernandes - popatrzył na mnie podkreślając moje nazwisko. 
- Nie masz co robić? Czego tu przeszedłeś? - podniosłam głos.
- Nie ładnie okłamywać szefa i braciszka - popatrzył na mnie tym szyderczym uśmiechem. Ja stałam i mierzyłam go wzrokiem, chodzi wokół mnie. 
- Co się tak czaisz? Zgwałcić mnie chcesz? - wybuchnęłam. Coś we mnie pękło, uderzyłam Verdasa otwartą dłonią. - A tak w ogóle mój tata o tym wie, tylko.... - zamilkłam. 
- Tylko co? - chciał zmusić mnie do gadania. 
- Leon to nie twoja sprawa.  To po między mną, moim tatą i Diego - miałam zamiar wyjść ale Leon złapał mnie za ramię. 
- To powiesz mi, to inaczej nie wygadam się twojemu braciszkowi - szantaż. 
- A jak mnie nie puścisz to powiem Violettcie, że ukochany spotykał się ze mną  - teraz to ja byłam górą. On odwrócił się do mnie plecami. Z podniesioną głową wyszłam i poszłam do domu. 

Trochę trudno to wspominać...Teraz siedzę przy fontannie i rozmyślam. Myślę o Diego, Verdasie....mojej mamie.  Boje się. Tak, ja Kira Hernandes boi się. 
- Hej, co jest Kira - usłyszałam wesoły głos Diego. 
- Wiesz co muszę ci coś powiedzieć - złapałam go za dłoń - Jest rzecz, która nie może dać mi spokoju, przez 10 lat czekałam aby to tobie powiedzieć - wzięłam głęboki wdech. - Nie jestem Kira Rey, ale Kirstem Morgan Hernandes - wydusiłam. Wyraz twarzy mojego brata natychmiast się zmienił. 
- Ale jak to? Nie ty jesteś jakaś psychiczna. - krzyczał. Z futerału gitary wyjęłam swój dowód (kto normalny trzyma dokumenty w futerale gitary, hym, na przykład ja!) 
- To moje prawdziwe nazwisko. Jesteś moim bratem - przytuliłam go. 
- Ale dlaczego wcześniej Cię nie poznałem? - zapytał oszołomiony. 
- Wyprzedzałam w trasy razem z tatą, ale coś się stało i zabronił mi kontaktu z tobą i mamą. W końcu miałam tego dosyć i zamieszkałam u ciotki Matyldy w Polsce - wytłumaczyłam. 
- Byłaś przygnębiona, co się stało? - zapytał. 
- Nie wiem? 
- Nie . 
- Mama maiła zawał, w każdej chwili może umrzeć, a ty pytasz co się stało? - on śmiał się ze mnie. 
- Ale mama ma się dobrze, przed chwilą z nią rozmawiałem. - śmiał się - Czekaj. Twoja mam to Julita? -  zapytał. 
- Nie. Moja mama na na imię Karina. - teraz to do mnie dotarło. Mamy jednego ojca ale inne matki. Diego był w szoku, przyznał, że jestem podobna do Gregorio, ale nie spodziewałam się takiego obrotu akcji. 

 Zabijcie. Zamordujcie. Ukatrupcie. 
Tak dawno, dawno nie było niczego z mojej strony. 
Zapomniałam trochę o blogu, miałam multum innych zajęć. 
Choć miałam zabrać się za to wcześniej ale to moje urodziny, 
przyjaciółka przyjechała itp. 
Czy ktoś z was wybiera się na TNŻV do kina Jantar w Ostrołęce 
16.07 jeśli chcecie mnie spotkać. 
Do następnego. 
Natalia  

wtorek, 5 lipca 2016

Przyjaźń jest wieczna !

* Przedszkole *
- Diego oddawaj te lalkę ! - powiedziała malutka dziewczynka , próbując
wychwycić swoją lalkę z rąk o wiele wyższego drugoklasisty .
- Nie oddam ci jej , jesteś za niska nie dosięgniesz jej - zaśmiał się
chłopiec .
- Oddaj jej to - odparła dziewczynka , która była jedynie 2 cm wyższa
od Ludmiły . Francesca podeszła do chłopca stając z nim twarz w twarz .
- Nie - zaśmiał się chłopiec , a dziewczynka nabrała powietrza i kopnęła
chłopca z całej siły w piszczel , chłopiec prawie natychmiast się
skrzywił i pobiegł naskarżyć do pani , która śmiała się z jego oskarżeń
w stronę 5 - letniej dziewczynki . Francesca podniosła lalkę z podłogi i
podała ją Ludmile .
- Proszę , jest twoja - odparła z uśmiechem
- Dziękuję , możesz się nią ze mną pobawić - odparła - Jestem Ludmiła - dodała
wyciągając dłoń .
- Francesca - odparła dziewczynka o kruczoczarnych włosach .
- Od teraz zawsze będziemy sobie pomagać ? Jak przyjaciółki ? - zapytała Ludmiła .
- Tak - oparła wyższa dziewczynka chwytając blondynkę za malutki paluszek i poszły
się bawić .

* Zerówka *
- Nie umiem napisać tej literki - odparła smutna czarnowłosa dziewczynka .
- To proste musisz narysować prostą linię i dorysować jej brzuszki , widzisz ? - zademonstrowała
blondwłosa .
- Tak rozumiem - odparła prawie krzycząc Francesca .
- Dziewczynki ciszej , proszę - odparła nauczycielka .
- Przepraszamy - odparły równo , a nauczycielka się do nich uśmiechnęła .
- Jesteś moją najlepszą przyjaciółką dziękuję . - odparła Francesca przytulając
Ludmile .
- Od tego mnie masz  odparła blondwłosa .

* Podstawówka *
- Diego mnie dzisiaj pociągnął za włosy - odparła oburzona czarnowłosa .
- I co zrobiłaś ? - zapytała blondynka z przejęciem .
- Kopnęłam go w kostkę - odparła zadowolona z siebie Francesca .
- Dobrze zrobiłaś - zaśmiała się blondynka - a dzisiaj ten burak
Federico , wiesz ten kolega Diego ,zajął twoje miejsce na stołówce i
zaczął mi dmuchać  w twarz . - odparła oburzona .
- I co zrobiłaś ? - zapytała ciekawa Francesca .
- Jak to co ? Rzuciłam go ziemniakami w twarz - odparła z zadowoleniem .
- Chłopaki są fuujjj - odparła zażenowana Ludmiła .
- My nigdy nie będziemy mieć chłopaków - odparła czarnowłosa .
- Właśnie - dodała blondynka przybijając piątkę z przyjaciółką .

* Gimnazjum *
- Patrz podkradłam mamie tusz , podobno ładnie maluję - odparła Ludmiła
wyjmując swoją zdobycz z plecaka .
- A patrz co ja mam z pokoju Natalii dzisiaj jej nie ma więc możemy z tego
korzystać - odparła pokazując kosmetyczkę .
- Musimy ładnie wyglądać za godzinę jest to ognisko i będą chłopaki ze
starszych klas - odparła podekscytowana blondynka .
- Powiedziałam mamie , ze idę do ciebie - odparła Fran nakładając na twarz
podkład .
- A ja , że do ciebie - odparła Lu , robiąc to samo co przyjaciółka .
- Podobno ma być alkohol - odparła Francesca , kładąc na twarz puder .
- Ale my raczej nie będziemy pić , może tylko zamoczymy usta , żeby spróbować - odparła
Ludmiła , nakładając róż na policzki .
- No , właśnie - odparła Francesca .
- Nie uwierzysz - mówiła z przejęciem Ludmiła , robiąc przerwę w nakładaniu na usta
czerwonej pomadki .
- Mów - odparła Francesca nie przerywając swoich czynności .
- Rozmawiałam z Federico i on powiedział , że mu się podobam i powiedział , że chcę
ze mną gdzieś wyskoczyć - pisnęła podekscytowana blondynka .
- I co ? I co ? - zapytała czarnowłosa wstając z miejsca podbiegając do przyjaciółki ,
która już stała prosto .
- Idę na randkę z Federico - krzyknęła i razem zaczęły skakać ze szczęścia .
- A ty co z Diego ? - zapytała
- Nic , ale od miesiąca piszę przecież z Leonem i on .. chcę się ze mną umówić - odparła
Francesca .
- A co z Diego ? - odparła blondynka .
- Ma dziewczynę , a zresztą już nie przyjaźni się z Federico .. A Leon owszem -- odparła Fran .
- Podwójne randki - pisnęły wspólnie i się do siebie przytuliły .

* Liceum *
- Diego chcę ze mną być - odparła zdziwiona Fran .
- Jak to , przecież jesteś z Leonem ? - odparła Ludmi .
- No właśnie , nie chcę mi dać spokoju , nie chcę , by Leon wszczynał z nim bójki , on już tego
nie znosi i ja też - odparła Francesca .
- Czujesz coś do Diego ? - zapytała Lu .
- Kocham Leona i jestem tego pewna , chcę z nim być , chcę mieć z nim dzieci - odparła
rozmarzona Francesca .
- A skąd wiesz , czy nie czujesz czegoś do Diego ? - zapytała Ludmiła - Skąd wiesz , że Leon
jest twoją miłością ? - pytała
- A skąd wiesz , że cię dotykam ? - zapytała głupio Francesca .
- Czuję  to - odparła Lu .
- No właśnie - odparł kruczoczarna .
- A co z Federico ? - odparła Fran
- Violetta się do niego przywala , mam już tego dość - odparła Lu bliska płaczu .
- Kochanie , jesteś cudowną dziewczyną  , wiesz , ze on cię kocha , wystarczy z
nim o tym porozmawiać - odparła Fran , przytulając przyjaciółkę .
- Co ja bym bez ciebie zrobiła ?- zapytała retorycznie Ludmiła .
- Nie odzyskałabyś lalki - odparła Francesca i obie wybuchnęły śmiechem .

* Przeprowadzka *
- Więc Federico i Leonie , chcecie , żebyśmy zamieszkały z wami , mamy tutaj parę
warunków - odparła Ludmiła podając chłopakom zapełnioną kartkę . Spojrzeli na siebie
zdziwieni .
- W sumie to mamy tylko jeden - odparła Francesca , zabierając kartkę .
- Chcemy mieszkać blisko siebie - odparły przytulając się do siebie , a chłopaki
zaczęli się śmiać z wariatek , które były ich narzeczonymi . 

* Małżeństwo *
- Zebraliśmy się tutaj by połączyć te o to dwie pary , węzłem małżeńskim .
Czy ty Ludmiło Ferro ślubujesz o to tego Federico Pasquielli jako męża
 i będziesz go kochać , miłować i wielbić ?
- Ślubuję .
- Czy ty Federico Pasquelli ślubujesz sobie Ludmiłe Ferro jako żonę i będziesz
ją miłował kochał i wielbił ?
- Ślubuję .

**

- Czy ty Francesco Cauviglio ślubujesz sobie tego o to Leona Verdasa jako męża i będziesz
go kochać miłować i wielbić ? 
- Ślubuję .
- Czy ty Leonie Verasie ślubujesz sobie Francesce Cauvigilie jako żonę i będziesz ją kochał ,
miłował i wielbił ?
- Ślubuję .

Możecie pocałować panny młode .

* Macieżyństwo *
- Camilla ciągle płacze mi w nocy , bo ząbkuje - odparła Francesca , popijając kawę.
- Podobnie z Leną , a w ogóle z kim zostawiłaś małą ? - zapytała Ludmiła .
- Z Leonem , a ty pewnie z Fede ? - odparła kruczoczarna .
- No tak - zaśmiała się blondwłosa .
- Idziemy na imprezę ? - zapytała z uśmiechem Fran .
- A co z dziewczynkami ? - zapytała Lu .
- Chłopaki się nimi zaopiekuję . Pamiętasz jak zrobiliśmy ten przekręt z
nocowaniem w gimnazjum ? - zapytała Fran .
- No , a to jeden ? - zaśmiała się Ludmi , a Francesca z nią .
- Kupiłam dziewczynką świetne bluzeczki - odparła z piskiem Ludmiła .
- A ja kupiłam śliczne sandałki . - zaśmiała się Francesca .
- Cieszę się , że jesteśmy razem nawet teraz , po tylu latach - odparła Lu .
- Ja też - odparła Fran przytulając Ludmi .

* Drugie pokolenie *
- Cami , chodź do domu - odparła Francesca wołając swoją 8-letnią córeczkę .
- Czekaj chwilę , proszeeeeeee - prosiła mała .
- No właśnie ciociu niech , Cami zostanie - prosiła Lena .
- Camilla musi się przebrać  zresztą ty też niedługo zaczynają się urodziny
Martiny - odparła Ludmiła .
- Mamo , ale ja nie chcę tam iść - odparła zniesmaczona Lena .
- Ja też , tam będzie Maxi - odparła Camilla .
- I Nicolas - odparła Lena .
- Chłopcy są fujjjj - odparły równo zniesmaczone , a dziewczyny się zaśmiały .
- No dobrze , więc .. - zaczęła Francesca
- Niech Cami u mnie zostanie , proszę ciociu ! Mamo ? - pytała Lena
- Ja się zgadzam - odparł blondwłosa .
- Ciociu ! Mamo ! - błagały obie
- No dobrze już chodź pójdziemy po ubrania i cie przyprowadzę - odparła
Francesca , a dziewczynki się do siebie przytuliły .


  




******
Tak się prezentuję one-shot o przyaźni .
Trudno napisać coś co się ma , wiecie
dla mnie trudno napisać o przyjaźni
miałam opisać historie jaką przeżyłam
z moją przyjaciółką , jednak nie mogłam
tego nawet zacząć , właczyła mi się blokada .
Więc napisałam coś takiego , mam nadzieję , że
się podoba :**


Ps. Przepraszam , za nieobecność , ale nie miałam internetu , przez cały miesiąc , jeszcze raz przepraszam ;***

piątek, 20 maja 2016

One Shot - Rodzieństwo [cz.1]


Dziś wszystko będzie inne, w moim życiu zajdą zmiany. Wielkie zmiany. Poznam osoby bardzo mi bliskie, a i tak nie znane. Może wiedzą o moim istnieniu, wiedzą, że istnieje tu ktoś taki jak Kira Hernandes.
Po kilku godzinnym locie do Argentyny mogłam zobaczyć to piękne miasto jakim jest Buenos Aires. Oczywiście już pierwszego dnia w nowym miejscu musiałam coś odwalić. Zapatrzona w telefon wpadłam na chłopaka. Nie wiele wyższy od mnie, twarz, którą wcześniej znałam tylko nie wiem skąd. Wylałam na niego gorącą kawę.
- Przepraszam, przepraszam. To moja nieuwaga, ja zawsze muszę coś zrobić. Przepraszam - spanikowana zaczęłam przepraszać chłopaka. Ten zaśmiał się.
- Nic się nie stało - powiedział przez śmiech, śmiałam się razem z tym tajemniczym chłopakiem. Był miły za o co mu zrobiłam. - Diego Hernandes - przestawił się. Czy mnie słuch nie myli, to mój brat?! W ogóle nie wiedziałam jak mam się w tej sprawie zachować, powiedzieć? Nie weźmie mnie za wariatkę. Nie powiedzieć? Nie dowie się, że ma starszą siostrę. Postanowiłam wybrać odpowiednią opcję.
- Miło poznać. Kira Rey - skłamałam. Nie chciałam mówić o tym Diego, jak by to przyjął? Chciałam iść dalej ale Hernandes nie zatrzymał.
- Ty to pewnie nowy choreograf w szkole mojego ojca? - nie wiedziałam co odpowiedzieć. Skłamałam, że tak, ale nie było to dobrym pomysłem. Szłam dalej. Przed lotniskiem czekał samochód mojej mamy. Podeszłam. Poznałam tą niewysoką kobietę. Jej promienny uśmiech pamiętam. Czasy dzieciństwa wróciły. Te piękne wspomnienia wypełnione miłością i szczęściem. Teraz już nic z tego nie ma. Podbiegłam do samochodu, mama mocno mnie przytuliła.
- Kira, moja córeczko. Tyle czasu minęło, 10 lat a ty nadal podobna do twojego ojca - cały czas patrzyła na mnie z uśmiechem. Weszłam z nią do samochodu.
- Mamo, wiedziałam Diego - wydusiłam. Mina Kariny natychmiast posmutniała.
- Nie możesz mu powiedzieć. Jasne Kirsten - mama przejęła się tym. Nigdy nie powiedziała do mnie Kirsten, zawsze byłam Kira. Po półgodzinie ciszy w samochodzie dojechałyśmy pod dom mojego taty. Czekał przed drzwiami na nas.
- Tato! - rzuciłam się tacie na szyje. Zawsze byłam córeczką tatusia. Jeździłam z nim w trasy, często wyjeżdżaliśmy. Kocham tatę ale nigdy nie wybaczę mu, że odciął mi kontakt z mamą i bratem.
- Witaj Kiro - ten mocno przytulił. Otworzył drzwi bym weszła. Na półkach stały zdjęcia, moje, Diego ale nie mieliśmy zdjęć we dwójkę, dlaczego? Wyjechałam z tatą do Argentyny zanim urodził się Diego, po kilku latach pod swoje skrzydła wzięła mnie moja ciotka z Polski Matylda.
Obeszłam cały dom, był wielki. Widziałam mój kąt, cały w jasnych przygaszonych kolorach.
W tym momencie siedziałam właśnie tam, stałam przed lustrem i wymyślałam choreografie.
- Kira choć chcę ci pokazać jedno miejsce - za progu drzwi wychylił się mój ojciec. Poszłam za tatą, po 5 minutach chodzenia przed moimi oczami ukazał się budynek.
- Ale dlaczego mi to pokazujesz? - zapytałam skołowana.
-  Tu będziesz spędzała wolne chwilę z bratem, jesteś nowych choreografem w ArtRebel - podeszliśmy do drzwi, które o dziwo były otwarte. Była tam grupka chłopaków i dwie dziewczyny.
- Diego, to Kira nasz nowy choreograf - oznajmił spoglądając na syna. Chłopak podszedł do mnie i chwilę popatrzył.
- To ty jesteś tą dziewczyną z lotniska? - zapytał zdziwiony.
- Tak - odpowiedziałam.
- Choć reszta chce Cię poznać - zaprowadził mnie w stronę grupki ludzi. Wszyscy weseli i uśmiechnięci. Ale była jedna osoba inna, urzekł mnie.
- Cześć Kira - wyciągnęłam rękę w stronę chłopaka.
- Leon - odpowiedział. Cała nasza gromada siedziała tak około 2 godziny. Po cały zbiorowisku podszedł do mnie Leon.
- Wiesz co Kira, fajna z Ciebie dziewczyna - uśmiechnął się w moją stronę. Spojrzałam w jego zielone piękne tęczówki, rozpłynęłam się. - Jutro w parku obok ArtRebel - dodał i poszedł.
***
O koło południa czekałam w parku na Leona. Zobaczywszy go w oddali podbiegła do niego.
- Cześć nie mogłem się doczekać spotkania - przytulił mnie. Było mi dobrze, zapomniałam o problemach. Leon usłyszawszy wysoki dziewczęcy głos oderwał się od mnie.
- Cześć Leon - pocałowała go szatynka.
- Violetto, poznaj Kirę nowy choreograf w ArtRebel - oznajmił.
- Miło poznać. To ja już pójdę - pocałowałam go w policzek. i odeszłam.

         Oto pierwsza część tego oto czegoś . 
Czekajcie na następne. 
Pozdrawiam 
Natalia <3

środa, 4 maja 2016

Konkurs na one shota #2 [ Odwołany ]

Hej Misiaki ! <3

Dawno , dawno temu , za górami , za lasami , na moim blogu był konkurs na one shota z nagrodami .
A historia powtarzać się może , to przychodzę do was z konkursem na one shota ;))

Jaki to byłby konkurs , bez zasad , więc:
 1. One Shot może być z wybranymi przez siebie postaciami bądź postacią .
2. Nie musi być konkretnie o Violettcie , może być na podstawie filmu , bądź serialu , np. Dziewczyna poznaje świat , Soy Luna itp. 
3. Nie ważne czy ktoś ma bloga czy nie , ważne by miał pocztę lub gg . 
4.  Długość pracy nie ma znaczenia , liczy się jakość .
5. One shot może być publikowany , już wcześniej , na innym blogu ( Jednak jeśli takowego zgłosicie do konkursu , chciałabym , żebyście dodali link do tego bloga ) . 
6. Nie kopiujcie innych prac ! 

To tyle jeśli chodzi o zasady .

Prace wysyłamy na mojego e-maila :

Wiktoria_gawlik@spoko.pl 

 albo na gg (stworzony na potrzeby bloga) :

59128622 

 albo też na prywatne gg : 

56482482 

 Prace przyjmuję do 10.06.2016 r. Data może ulec zmianie ;) 

Nagrody : 

1 miejsce :Publikacja shota ,  Kolaż z wybranymi postaciami  lub postacią . Możliwość przeczytania kolejnej części aktualnego opowiadania na moim drugim blogu przed opublikowaniem . Polecenie bloga na trzy tygodnie + dyplom . 

2 miejsce : Publikacja shota , Kolaż , możliwość dowiedzenia się o czym będzie następny one shot , przed pojawieniem się na blogu , Polecenie bloga na dwa tygodnie + dyplom

3 miejsce : Publikacja shota , Kolaż , dyplom oraz polecenie bloga na tydzień :)

Wyróżnienie :  Publikacja shota , polecenie bloga na 4 dni + dyplom .

Osoby , które nie dostaną , żadnego miejsca , dostają ode mnie dyplom ;)) 

Czekam z niecierpliwością na wasze pracę ! <3

 

środa, 27 kwietnia 2016

One Shot - Nasz Świat...

  Tytuł: Nasz świat...
 Para: Dialari (Diego i Clari)
Uwagi: Brak 
Autorka: Domimnguezowa 

 Pamiętam jak kiedyś  wszystko było inne, kolorowe? Chyba, choć nigdy tego nie doceniłem, teraz nie widzę sensu życia bez tej jednej osoby. Teraz trudno mi wspominać ją i tamte wydarzenia. Ona była ideałem,  jej piękne blond loki, ten uśmiech i to piękne dźwięczne imię. Teraz jest to moje piękne wspomnienie, dlaczego los musiał mnie tak ukarać? Zasłużyłem. Całe życie byłem nie pewny tego co robię, już taki jestem.
 Historia tej miłości nie jest wesoła i romantyczna, wręcz przeciwnie. Poznałem ją mając nie całe 16 lat. Córka szefa mojego ojca, przyszli na kolacje bliżej poznać ojca. Pamiętam ja wyglądała, każdy szczegół. Jej biała zwiewna sukienka, włosy spięte wysoko ozdobione jakimiś "święconymi" bzdetami. Ta nie chęć, która była między nami. Na początku nie przepadaliśmy za sobą, przez rok chodziłem z nią do klasy, nie była to typowa kujonica. Mądra, silna ale nie śmiała dziewczyna.
Któregoś dnia szła przez korytarz zamyślona wpadła na jedną z div naszej szkoły Alejandę.
- Jak chodzisz pokrako - wrzasnęła pewna siebie w stronę leżącej na podłodze dziewczyny. Spojrzała na swoje ubranie, poprawiła włosy, odwróciła się na pięcie i poszła wymachując włosami. Podbiegłem. Pomogłem zebrać jej rozrzucone zeszyty i książki. Dziewczyna tylko podziękowała i uciekła, chciałem ją zatrzymać, rozpłynęła się? Na dwóch ostatnich lekcjach też jej nie było. Szukałem jej po całej szkole nie znalazłem. Zaczepiła mnie Alejandra:
- Diego! Szukasz tej kujonki, jak jej tam...Clary? - zapytała z przekąsem. Po chwili obok mnie powaliła się jej świta.
- A ty to kto...Alejandra? - wiedziałem że diva nie lubi jej prawdziwego imienia, jej niby imię to Tini. Jeszcze głupsze niż to prawdziwe.
- Zamknij się. Jestem Tini, chodzimy do jednej klasy przez trzy lata, a ty jeszcze nie wiesz, że do mnie mówi się Tini - złapała mnie za ramie i wbijała swoje paznokcie w moją skórę.
- Spieprzaj Stoessel - uwolniłem rękę z pod ścisku divy i odepchnąłem ją. Pobiegłem do biblioteki szkolnej gdzie ona często przesiadywała.
W kącie za półkami usłyszałem szloch, Clari? Podszedłem bliżej.
- Clara? - wychyliłem głowę za półki.
- Tak, nie widać? - zaśmiała się.
- Co się stało, że siedzisz tu sama? Ja? Tini? - usiadłem obok dziewczyny, jej policzki natychmiast zrobiły się różowe.
- Przepraszam, że tak zareagowała - przeprosiła. Widziałem jak jej oczy się błyszczą, a policzki coraz bardziej rumiane. Złapałem dziewczynę za dłoń, która cała się trzęsła. Bez namysły pocałowałem ją, od tak? Nie byłem przekonany że to ta jedyna.

Jesteś lekarstwem na ból, mój ból ....     
     Jestem szczęśliwy? Jestem? Nie wiem. Jestem w rozsypce. Mam dwie wiadomości, od której zacząć? Chyba to że niedługo zostanę ojcem czy to, że Clara miała wypadek, przeżyła dziecko też ale...To już nie ta sama Clara. Ciągle jest przybita, smutna nie chcę ze mną rozmawiać, z nikim. Przez wypadek została kaleką. Ma dosyć życia, siebie, mnie, wszystkich. Kiedyś ona mnie uszczęśliwiała tym, że po prostu była. Czy ona już nic do mnie nie czuje? Nie zapytam, bo wiem że nasze uczucie jest silniejsze. Jak ma być silniejsze jak nawet ona nie wychodzi z pokoju? Nie wiem. Moja całe życie to jedna niewiadoma, seria pytań, na które mam odpowiedzieć tylko ja. Jak to zrobić jeśli nie znasz odpowiedzi? To kolejne pytanie do tego całego ciągu pytań. 

 Dajesz ciszę i spokój mojemu szaleństwu
 Minęło kilka miesięcy, wszystko teraz idzie po myśli. Clara przyzwyczaiła się do tego co się stało. Teraz tylko czekamy na narodziny naszego syna, cieszymy się jak głupki. Jednak...
Moje życie nigdy nie idzie po myśli, to prawda. Miałem zamiar dziś oświadczyć się Clari ale nie wyszło. Ktoś zepchnął ją z balkonu...Zmarła na miejscu. 
 Dzień pogrzebu mojej ukochanej...Nie chcę tego wspominać. Do dziś mam nadzieje, że to głupi koszmar, z którego się obudzę i zapomnę co było. Tylko, że to tak nie działa, nie ma takiej mocy, którą mógłbym cofnąć czas. Ona wie jak się teraz czuje, że uważam siebie za debila. Kochałem ale nie umiałem okazać tak pięknego uczucia, którym jest miłość. Chcę przepościć Clari za wszystko co zrobiłem, że przez mnie cierpiała. Tylko ona umiała zrozumieć mnie nawet bez słów. Chcę wykasować sobie pamięć by już nie zadać cierpienia po części mojego życia. Czy ona umiała docenić uczucie, którym ją darzyłem, nie wiem.
 Nie umiem pozbierać się po tamtych wydarzeniach, chciałem się zabić, próbowałem, nie wyszło. Clara nie chcę bym odszedł z tego świata, jest to mój anioł stróż. I tak któregoś dnia zasnę i się nie obudzę. Będę z nią i synem, tylko my, w naszym świecie.....

Już myślałam, że OS stracone. 
Miałam blokadę ale wreszcie ją 
przełamałam. 
I jak? 
Pozdrawiam
Natalia <3 
     

sobota, 9 kwietnia 2016

Życie nigdy , nie będzię idealne - Caxi


Siedział na ławce w parku paląc kolejnego papierosa z rzędu. Nie liczył ich, nie miał siły.
Był załamany. Jego świat przestał istnieć. Przestał istnieć wraz z jej śmiercią. Nie umiał sobie z tym poradzić.

Minęło już kilka dni, a on nie umiał się uspokoić. Przecież ona była dla niego całym światem, jego sensem istnienia. To dla niej chciał żyć, dla niej zmienił tak wiele w swoim życiu. 
To dla niej się zmienił. Kto by pomyślał, że z wielkiego kobieciarza i flirciarza zamieni się w kochającego, troskliwego chłopaka. 
A może po prostu cały czas był taki ? 

Sam nie wiedział, ale jedyne co było wiadome, to to , że to ona zajęła całą powierzchnię jego serca.
Ona była jego sercem. Rudo włosa, o ślicznych radosnych zielonych oczach Camilla .. Napełniła jego świat szczęściem. Każdego wokół zarażała swym optymizmem. We wszystkim znalazła dobrą stronę.
Dla niej zawsze szklanka była do połowy pełna,  a teraz ? Teraz leży w zimnej kostnicy zostawiając tu jego z połamanym sercem na miliardy kawałków. 
Już nigdy nie będzie taki sam. W ciągu dwóch dni, wiele razy myślał o tym , by do niej dołączyć, lecz nie mógł. Dlaczego ? Ponieważ przepiękna Camilla , zostawiła mu coś pięknego na tym świecie, a mianowicie prześliczną trzymiesięczną córeczkę, która tak samo jak ona, przepełniona była radością i szczęściem.
Wyrzucił peta na trawnik i pochłonięty smutkiem, odszedł.
 
Trzymał w rękach przepiękną , mała istotkę. Była tak bardzo podobna do matki. 
Rudy kolor tych króciutkich włosów przykuwał uwagę każdego obserwatora. Oczy - niesamowita czekoladowa barwa odziedziczona zaś po ojcu, przedzierała każdego na wskroś błyszcząc przy tym niesamowitą tajemniczością. Delikatny zadarty nosek oznaczał, bardzo stanowczy charakter, a jej malinowe usta każdego dnia układały się w półksiężyc zarażając innych uśmiechem. Kochał ten uśmiech, przypominał mu jego ukochaną .. Kolejne krople łez zlatywało na zielony kocyk , którym 
została owinięta mała istotka. Nie potrafił nad tym zapanować. Chciał się poddać, ale wiedział , że musi żyć . Musi żyć dla niej.
Wspomnienie tego dnia powracało do niego niczym bumerang ... Łzy spływały mu po gładkich policzkach niczym strumyki rzek.  Nie mógł opanować emocji. Tak bardzo ją kochał.
Obwiniał się o jej śmierć ...

Tego dnia spędzili ze sobą miłe popołudnie , po czym Camilla miała wyjść na zajęcia. 
Była studentką psychologii, a z racji tego , iż bardzo lubiła swą uczelnie, postanowiła nie rezygnować z edukacji. Maxi był w pełni oddany swej córeczce i opiekował sie nią , co sprawiało mu wiele radości, a jednocześnie chciał by jego ukochana spełniała swe marzenia. 
Maxi , jak co dzień , miał odwieźć swą ukochaną na uczelnie, lecz tego dnia , mała Natalia zasnęła wyjątkowo szybko po posiłku, więc musiał zostać w domu. 
On miał dziwne przeczucia, bardzo chciał odwieźć osobiście Camille na zajęcia, lecz ta postanowiła skorzystać w komunikacji miejskiej. Chłopak niechętnie , lecz się zgodził .
 Gdy wychodziła powiedział jej "Uważaj na siebie Skarbie, proszę Cię", ona uśmiechnęła się radośnie, pocałowała chłopaka w usta ukazując mu jak bardzo go kocha i powiedziała "Nie martw się Kochanie, dam sobie radę. Kocham Cię Maxi .. " i ponownie całując go czule w usta, wyszła. 
Niedługo po tym dostał telefon. Okropny telefon, w którym został poinformowany, że jego Camilla, jego ukochana, matka jego córki została potrącona, lecz niestety nie przeżyła. 
Upadł na kolana a z jego gardła wydobył się przeraźliwy krzyk. 


Mijały sekundy, minuty, godziny, a on siedział przy marmurowym pomniku.
Panującą w powietrzu ciszę przerywał tylko cichy dźwięk jego płaczu.
- Czemu mi to zrobiłaś ? Czemu nie zgodziłaś się bym Cię odwiózł ? Nie umiem bez Ciebie być ! Nie radzę sobie , brakuje mi Ciebie. Brakuje mi Twojego uśmiechu, Twojego głosu , Twojej obecności , Twego dotyku. Brakuje mi Ciebie ! - jego zachrypnięty głos rozniósł się po okolicy.
Czuł jak się rozpada. Nie umiał obie z tym poradzić.
Podszedł do tablicy, na której umieszczone zostało malutkie zdjęcie przedstawiające uśmiechniętą 22-latkę.
Nachylił się i złożył na nim pocałunek.
- Kocham Cię Camilla i nigdy nie przestanę - wyszeptał, po czym odszedł zostawiając na cmentarzu okropną ciszę.

Ułożył córeczkę do snu, po czym ucałował ją delikatnie w czoło.
Spojrzał jeszcze na swego śpiącego małego aniołka.
- Kocham Cię moja księżniczko, śpij dobrze - wyszeptał wpatrując się w dziewczynkę, a po chwili zniknął za drzwiami łazienki.
Stojąc przed wielką toaletką, przemył twarz zimną wodą po czym chwycił niewielkie pudełeczko.
- Już nigdy nie będzie tak jak kiedyś - i przycisnąwszy do swego nadgarstka lśniący przedmiot, przejechał kilka razy po nim zostawiając krwawe ślady.
W tym momencie jego życie zaczęło nowy etap. Etap przepełniony krwią i bólem, nie tylko psychicznym ale także i fizycznym...
********************
Hej kochani jak się podoba ? 
Siedziałam nad nim do 1 .00 w nocy ..
I mi nawet się podoba dziś , zeby się 
oderwać o tych wszystkich par , jest 
Caxi , szczerze to na początku nawet nie 
wiedziałam , że  to o nich napiszę .. 

Ps .Dolor twoje zamówienie jeszcze się piszę , 
tak samo się piszę mądrze nie ? Myślę , że pojawi się 
za tydzień , ale ja to sobie myśleć mogę , a wiadomo ]
jak będzie :*
Ps.  Przepraszam , że krótki :**
Kocham 
Wiki <3