czwartek, 28 stycznia 2016

Żyj chwilą , jakby to była ostatnia chwila twojego życia ! :* - Zamówienie dla Dolor ;*

                                      Dla wszystkich czytelników mojego bloga ! ;*


1. Diecesca (Znów chciałabym prosić o obecność Abrahama Mateo, jako jakieś postaci drugoplanowej) ^^
2. Dramat, psychologiczny :3
3. Dla wszystkich twoich czytelniczek ;D
4. Jak zwykle Sad End! ^^


Hej , jestem Francesca . Kiedyś ktoś poprosił mnie bym opisała swoja postać w kilku słowach . Nie wiedziałam co powiedzieć , ale już wiem co powinnam wtedy powiedzieć . " Jestem naiwną , młodą dziewczyną , wierzącą w miłość od pierwszego wejrzenia i w inne bzdury , takie jak dobre serce , bez haczyków " . Ale taka byłam wtedy , dopóki nie poznałam tej miłości od pierwszego wejrzenia , która zrobiła ze mnie podłą sukę i nie poznałam tego dobrego serca , które nie działało bez przyczyny .. A moja historia , choć jasna i prosta , była czymś skomplikowanym .. Zaczęło się normalnie ..

*****************

Wróciłam do domu otwierając szeroko drzwi , wchodząc do obskurnego domu w którym , mieszkałam z moją mamą ..  A mój tata mieszka nad morzem w wielkiej willi po mojej babci , która teraz należy do mnie .. Weszłam do kuchni ,  gdzie siedział mój ojciec . Spojrzałam zdziwiona i popatrzyłam na mamę stojącą w rogu malutkiej kuchni .
- Tato , co ty tu robisz ? - zapytałam , nie chcąc go urazić tym , że jakoś jest ostatnią osobą , którą chce widzieć ..
- Przyjechałem po ciebie Fran  - odparł wstając z krzesła omalowanego brązową farbą  , która przykrywała zdrapaną farbę koloru białego ...
- Co ? Żartujesz sobie , prawda ? A mama ? - zapytałam zdziwiona jego słowami , nie widziałam go trzy lata , miałam mu pogratulować spóźnionego zapłonu ..
- Kochanie, przyjechałem po ciebie byś spróbowała lepszego życia - odparł , on sobie kpi ..
- Wolałabym żyć przez całe życie w tej ruderze z mamą , niż 2 miesiące w willi z tobą - odparłam próbując wybić mu to  głowy .
- Frania , to twój ojciec - spojrzała na niego - nieważne jaki , ale ojciec , ma prawo spędzić z tobą wakacje , jedź z nim - odparła , wiem , że tego nie chciała .. Ale chciała mi zapewnić lepsze życie , za to ją kochałam ..
- A co z tobą ? - zapytałam po chwili podchodząc do niej i chwytając ją za ręcę ..
- Ja tu zostanę - odparła krótko
- Nie - odparłam - mama jedzie z nami - powiedziałam i spojrzałam na ojca - albo wracasz tam skąd przybyłeś sam - dodałam po chwili .
- Ok - powiedział zdziwiony moją propozycją , a raczej rozkazem ..

*************

- Ale tu ślicznie - odparłam wysiadając z czarnego porsche ..
- Nie widziałaś jeszcze wielu rzeczy ładniejszych od tego miejsca .. - powiedział głos za mną , którego nigdy nie słyszałam , więc instynktownie się odwróciłam .. Przez przypadek opierając ręcę na wyrzeźbionej klatce piersiowej jakiegoś chłopaka ..
- Przepraszam - odparłam zarumieniona jego niebieskimi oczami wpatrzonymi we mnie spuściłam głowę w dół ..
- Nic się nie stało - powiedział i chwycił za mój podbródek , zmuszając mnie tym do wpatrywania się w jego oczy , które były głębokie niczym morze , w którym tonęłam patrząc na niego ..
- Jestem Diego . a ty to .. ? - zapytał z uśmiechem wyciągając dłoń
- Francesca - odparłam chwytając jego dłoń .
- Diego mógłbyś zanieść bagaże Francesci i jej mamy do ich pokoi ? - zapytał mój tata , na co chłopak stojący obok mu przytaknął i po chwili zniknął mi z oczu ..

************

- Hej - usłyszałam za sobą głos Diego , który wszedł do mojego pokoju ..
- Hej - odparłam - Co cie do mnie sprowadza ? - zaśmiałam się , nakładając nogę na nogę ..
- Twój ojciec kazał sprawdzić czy nic ci nie jest - powiedział ze śmiechem , siadając obok mnie ..
- Jest zdrowa , ale czuję się głupio i zwariuję , gdy usłyszę jeszcze raz " w czymś ci pomóc " . Jest spoko wszystko wiem i rozumiem , utknęłam w wielkim bagnie - wyżaliłam się
- Masz przerąbane , ale mogę cię wyrwać z tego bagna .. Co ty na to ? - zaśmiał się spoglądając na mnie . Popatrzyłam na niego z uśmiechem ..
- Chętna - zaśmiałam się - Gdzie i kiedy ? - zapytałam po chwili ... A on się do mnie uśmiechnął ..
- Dzisiaj za 10 minut na plaży koło pola do siatkówki - zaśmiał się i wyszedł .. Po dziesięciu minutach stałam w miejscu gdzie się umówiliśmy .. Po chwili stanął obok mnie , a ja poczułam na sobie wzrok jakiejś dziewczyny , jednak całkowicie ją zlekceważyłam ..
- Gdzie idziemy ? - zapytałam
- Niespodzianka - odparł i pokierował mnie do swojego samochodu , którym była czerwona furgonetka z uśmiechem wpakowałam się do niej . A w moje ślady poszedł Diego .
- Nie jesteś jakimś psychopatą , który chcę mnie wywieźć nie wiadomo gdzie ? - zaśmiałam się , a on pokręcił głową przecząco wybuchając śmiechem .
- Nie musisz się martwić - odezwał się, uspokajając struny głosowe z których wydobywał się śmiech.
- Lepiej dmuchać na zimne - zaśmiałam się , nakładając okulary słoneczne , które należały chyba do Diego . Popatrzył na mnie .
- Pasują ci - odparł zakładając drugą parę podobnych okularów .
- Mi wszystko pasuję i we wszystkim ładnie jest - zaśmiałam się ,a on wybuchł śmiechem .
- Jaka ty jesteś skromna - zaśmiał się , skręcając w lewo , tym samym stając przed wielkim budynkiem , czy to nie oceanarium ?
- Jedyna rzecz , którą odziedziczyłam po ojcu - dodałam patrząc na niego .
- Co ty na to by popływać z delfinami ? - zapytał stając na jednym z wielu wolnych miejsc parkingowych .
- Naprawdę można ? - zapytałam niedowierzając w jego słowa .
- Jeśli ktoś taki jak ja tu pracuje i musi wejść pod wodę to można - zaśmiał się i wyszedł z samochodu .

** Było cudownie i jeszcze ten pocałunek , który znaczył dla mnie tak wiele . Zbliżyliśmy się do siebie , przez co spędzenie tu wakacji u jego boku wydawało się wyjątkowe . **


***********

- Hej - powiedziałam siadając przy stole i rozglądając się w poszukiwaniu mamy . - Gdzie mama ? - zapytałam szybko .
- Zjadła wcześniej i poszła gdzieś - odparł mój ojciec - możemy porozmawiać , gdy zjesz ? - dodał .
- Ok - odparłam krótko
- Jak zjesz przyjdź do mojego gabinetu - powiedział otarł usta i odszedł od stołu . Westchnęłam głośno i zaczęłam konsumować posiłek .. Gdy skończyłam odłożyłam do zlewu i omyłam naczynia . Gdy " ogarnęłam " w kuchni , ruszyłam po schodach przemierzając korytarz , gdyż na końcu , owego pomieszczenia znajdował się gabinet ojca . Zapukałam do niego i po chwili usłyszałam ciche proszę .
- Co chciałeś ? - zapytałam po przekroczeniu progu ..
- Możemy się jakoś dogadać ? - zapytał wstając znad swojego biurka .
- Niby jak ? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie .
- Zacznijmy od początku . Jestem twoim ojcem i chcę byś mnie akceptowała - powiedział smutno
- Dobrze .. tato - powiedziałam , a on mnie przytulił . Odwzajemniłam uścisk . Podszedł do biurka i wyjął z niego małe pudełeczko .
- Proszę - powiedział i mi je podał . Spojrzałam na niego zdziwiona - To twojej babci - kontynuował - na pewno chciałaby byś to miała i byś tu mieszkała - zakończył swoją wypowiedź .
- Ale tato ja nie mogę tego wziąć i tu zostać - powiedziałam oddając mu pudełeczko .
- Proszę weź to , a nad tym czy tu zostaniesz się zastanów po prostu - powiedział i podał mi z powrotem pudełeczko ..
- Dobrze - uległam - muszę już iść - odparłam i wyszłam z pomieszczenia .

**************

- Gdzie mnie znowu zabierasz ? - zapytałam mojego chłopaka , wjeżdżając do pobliskiego lasu .
- Jedziemy do lasu , narobić hałasu - zaśmiał się głupio Diego
- Ale jest tam mokro , zakopiesz się - zaśmiałam się
- Nie znasz moich możliwości - powiedział i stanął , wysiadł z samochodu , a ja poszłam w jego ślady .

Parę minut później

Diego poprowadził mnie przez drużkę do wielkiego drzewa na którym mnie posadził . Poszedł na chwilę gdzieś , a po chwili wrócił z ostrym patykiem .
- Po co ci patyk ? - zapytałam ze śmiechem
- Chcę coś zrobić - powiedział i zaczął grawerować nasze inicjały na drzewie .
- Mój głuptas - odparłam i pocałowałam go w głowę - jesteś cudowny - dodałam , a on skończył i mnie pocałował .
- Wracamy ? - zapytał z uśmiechem
- Wracamy - powiedziałam przygryzając jego usta .


***********
Wróciłam do domu wcześniej niż powinnam i chciałam oznajmić wszystkim, ze już jestem , ale coś przykuło moją uwagę , a może ktoś . Ojciec rozmawiał z Abrahamem , moim bratem , który opuścił mnie i mamę razem z ojcem .
- Jak to babcia przepisała dom na Francesce - krzyknął Abraham waląc dłonią o stół
- Spokojnie synu , jeśli przekonamy ją , żeby została z nami , nie będziemy się musieli przeprowadzać - powiedział z przebiegłym uśmiechem
- No okej tato , ale jak mamy to zrobić ? - zapytał ten wredny padalec , który nazywał się moim bratem .
- Musimy być dla niej mili , musimy być jak wzorowa rodzina , by zachciała naszego życia - odparł ten facet , który był dla mnie ważny . Więcej nie chciałam słuchać , wiedziałam już na tyle dużo , by wyjść z ukrycia .
- Jak mogliście ?! - wydarłam się wchodząc  do pomieszczenia
- Frania co ty tu robisz ? - odparł ojciec podchodząc do mnie .
- Czemu ? - zapytałam ze łzami w oczach
- Francesca ja ci to wyjaśnie - odezwał się człowiek z którym nie chciałam mieć nic do czynienia .
- Co mi wyjaśnisz , że wszystko co robiłeś nie było robione z dobrego serca , tylko , żeby zatrzymać  dom . - powiedziałam ze łzami w oczach .
- Ja przepraszam - odparł
- A ty - odparłam patrząc na Abrahama - chciałeś brać udział w jego gierkach - dodałam krzycząc na niego .
- No co mam ci powiedzieć , takie życie - odparł opierając się o blat .
- Jesteście siebie warci , bierzcie sobie ten dom i majątek mam go gdzieś . - krzyknęłam i wyszłam z tamtego pomieszczenia , chowając się w pokoju chwilowo zajmowanym przeze mnie .

****************

- Nie spodziewałem się , że twój ojciec jest taki .. - odparł Diedo rysując coś na moim trampku . Siedzieliśmy właśnie na przyczepie jego auto .
- Też się po nim tego nie spodziewałam - odparłam po chwili - co rysujesz ? - dodałam
- Ta dam - zaśmiał się odsłaniając swoje dzieło .



- To jest cudowne - odparłam zbliżając się do niego
- Nie to ty jesteś cudowna - odparł i zbliżył nasze ciała jeszcze bliżej - Jesteś najlepszym co mi się przytrafiło w całym życiu rozumiesz - zapytałam wlepiając swoje tęczówki w moje .
- Rozumiem , bo czuję się podobnie - powiedziałam z uśmiechem i pocałowałam go przelewając w to zbliżenie całe swoje uczucia .
- Francesco , mogę cię prosić ? - zapytał mój " ojciec " , przerywając nam naszą chwilę
- Nie widzisz , ze jestem zajęta ? - odparłam oschle
- Nalegam - powiedział
- Nalegać to sobie możesz ... - przerwał mi Diego - Idź - wyszeptał w moje usta i je cmoknął .
- Idę - odparłam i zeszłam z przyczepy , kierując się za tym człowiekiem
- O co chodzi ? - spytałam , gdy stanął
- Nie powinnaś się z nim spotykać - odparł po chwili ciszy
- Kim ty jesteś , żeby mi to mówić ? - krzyknęłam pod wpływem chwili
- Twoim ojcem - powiedział cicho i z opanowaniem
- Może kiedyś - powiedziałam wrednie , ale w 100 % zasłużył sobie na te słowa
- Francesca , ja nie chcę żebyś cierpiała - odparł podchodząc bliżej
- Nie , ty po prostu nie chcesz , żebym tu została i nie dotrzymała obietnicy , przez to , ze kocham Diego , spokojnie , dom jest twój - powiedziałam i wyszłam z domu , uciekając od tego wszystkiego .

***********

- Co chcesz Ab ? - zapytałam groźnie mojego  oderwanego od rzeczywistości brata , który po rozwodzie rodziców został z ojcem , gdy wpakował swe buciory do mojego pokoju .
- Spokojnie mała - zaśmiał sie dziwnie , a ja popatrzyłam na niego jak na idiotę .
- Na serio chcesz mieszkać z matką w tej obskurnej ruderze ? - zapytał zdziwiony siadając na moim łóżku , może kiedyś lubiłam jak wpakował sie do mojego pokoju , by rozmawiać ze mną całe noce , ale po jego decyzji wszystko się zmieniło ...
- Co cię to do cholery obchodzi ? Nie chcę by taka jak ty .. I nie muszę , zostałeś z ojcem , bo wiedziałeś , że mama nie dostanie domu - odparłam zmuszając się do patrzenia na tę ohydną mordę  do której żywiłam wstręt .
- Ja po prostu wiedziałem co będzie dla mnie dobre . A co z Diego widać , że go kochasz , zostawisz go tutaj , gdy ty będziesz wielki kawał stąd  - odparł po chwili , ma rację , nie myślałam tak o tym . Ale nie zostawię mamy .. Byłam pomiędzy młotem , a kowadłem .
- Miło ci patrzeć jak cierpię i czerpać z tego korzyść ? - zapytałam patrząc na niego - lubisz być taki jak ojciec - dodałam , a on zmarszczył brwi .
- Jaki niby ? - zapytał , a wręcz podniósł głos na moją osobę .
- Lubisz być Pieprzonym egoistą nie widzącym nic poza czubkiem własnego nosa - rzuciłam wsadzając w te słowa tyle jadu ..
- Odszczekaj to - warknął , podchodząc do mnie z otwartą dłonią , chcąc ponieść na mnie rękę .
- A głuchy jesteś ? - zapytałam z lekkim strachem , a jego oczy zapłonęły nienawiścią , zamachał się , ale przerwałam mu - Łał chcesz mnie uderzyć , jesteś prawdziwym mężczyzną - powiedziałam sucho klaszcząc .  Opuścił rękę i wyszedł z pokoju .

**************

- Francesca , czemu nie chciałaś się ze mną komunikować - odparł Diego wchodzący na teren posesji ojca - martwiłem się , dowiedziałem się , że wracasz dziś do domu - dodał podchodząc bliżej
- Myślałam , ze jeśli przez jakiś czas nie będziemy się widzieć szybciej zapomnę , szybciej ty zapomniesz - powiedziałam , a po moich policzkach zaczęły skapywać łzy
- Nigdy o tobie nie zapomnę . Jesteś dla mnie wszystkim , chociaż mówią , że nie można mieć wszystkiego . Dzięki tobie mam siłe się podnieść , gdy jest mi źle , to dzięki tobie mam ochotę funkcjonować w tym świecie , gdy odjedziesz kim ja się  stanę bez ciebie ? - zapytał ze łzami w oczach przytulając się do mnie .
- Wiem , że to co teraz robię to najgorszy błąd jaki mogę popełnić . Ale jeśli mnie kochasz daj mi odejść , zapomnij o mnie i o tym co nas łączyło , żyj dalej - wychlipałam załamana i wtuliłam się w niego .
- A jeśli nie będę cię kochał , będę mógł cię zatrzymać przy sobie ? - zapytał pełen nadziei .
- Wiesz , że to nie działa w ten sposób - zaśmiałam się przez łzy
Wiem , ale wiesz mi warto spróbować - odparł i mnie pocałował
- Fran już na nas pora - odparła moja mama
- Na mnie pora - szepnęłam nie mogąc nic powiedzieć
- Francesca - powiedział
- Kocham Cię - powiedziałam i go pocałowałam , w pocałunku przejawiły się wszystko co teraz czułam smutek , żal , tęsknotę i wielką miłość .
- Ja ciebie też kocham - powiedział , gdy się od siebie oderwaliśmy
- Żegnaj Diego - powiedziałam i weszłam do samochodu .




Zamykając za sobą drzwi zamknęłam pewny rozdział w moim marnym życiu , wróciłam do dawnego domu , szkoły i przyjaciół . Jednak pamięć tamtej miłości nadal jest w moim sercu , może kiedyś się spotkamy i pokochamy od nowa w innych okolicznościach .

****************
Hej kochani !

Wreszcie tu jestem , przepraszam , że
w takich odstępach dodaje rozdziały , ale
po prostu nie miałam czasu ;* Mam nadzieję , ze
Dolor podoba się zamówienie , nie chciałam uśmiercać
bohaterów ;* Przepraszam .. Dużo czasu spędziłam
nad tym shotem , więc liczę na wasz odzew w tym poście  ;*
Kocham
Dodo C.

Ps. Wszystkie błędy poprawię w najbliższym czasie ;*

poniedziałek, 25 stycznia 2016

Jej ostatni rok ~ Diecesca

Piosenka

Godzina 24:00 Francesca siedzi na parapecie w pokoju, do jej głowy przybywają tyle pięknych wspomnień. Wiedziała że to już niedługo może się skończyć. Na łóżku obok na przeciwko dziewczyny siedział jej chłopak. Patrzył na miną może już ostatni raz. W całym domu było cicho, ciemno, byli tylko oni. Mieli plany, marzenia ale nic nie idzie z planem.

Potwierdziło się. Francesca choruje na raka, już nic nie powstrzyma tej choroby. Dziewczyna cały dzień płakała, a on? Był przy niej wiedział że czas mija szybko, nie pości swojej ukochanej. Były to ich ostatnie chwile, i co? Już nie będą razem, będą szczęśliwi ale on na ziemi, a ona w niebie. Był to dla nich wielki ból, wiedzieli że mają tylko rok. Cały dzień Diego patrzył w zapłakane oczy Francesca. Między nimi to nie była zwykła miłość, tylko prawdziwa miłość. Zawsze byli nie rozłączni, byli jednym i tym samym. Patrząc sobie w oczy mogli odczytać swoje myśli.

Zegar skakał z minuty na minutę a poparty u Fran żadnej. Nikt nie mógł jej pomóc oprócz Diego, ale ten wyjechał. Nie wiadomo czy wróci.
W noc ona sama siedzi znów, przypomina sobie chwilę które już nigdy się nie powtórzą tym razem  bez Diego. Bała się że on nie wróci, albo wróci za późno a jej już nie będzie. Kochała go nad życie.

Zegar dalej bił, a tej poparty nadal brak. Jej ciało z dzień na dzień straciło blask . Jej organizm walczył cały ona była jedną z najpiękniejszych gwiazd. On wrócił do niej, znów patrzył w jej piękne poszarzałe tęczówki. Gładził ją po krótkich, wyblakłych włosach i pałował jej kruche usta.

Nie mieli już dużo czasu. Było coraz gorzej z nią, Francesca nie miała ochoty aby Diego patrzył jak potyka się o własne nogi. Ból był coraz gorszy, widzieli że niedługo już jej nie będzie. Byli ze sobą tak długo jak mogli. Spędzali ze sobą czas 24 na dobę. Nie się żegnać.

Mijały dni, a z Francesca było coraz gorzej. Wie że zbija się do końca, lecz odchodzi szczęśliwa bo Diego jest przy niej. Ale w ostatniej chwili to właśnie wielka miłość dała jej siłę do walki z chorobą ale było już za późno. Ostatnie jej wspomnienie było gdy Diego powiedział: Na zawsze razem mino to.


Teraz  piszę same dramaty 
dlaczego? Sama nie wiem 
Kto płakał 
a i do razu mówię że mogą 
pojawiać się zdania z piosenki
 którą wam podlinkowałam  
Piszcie i motywujcie
Pozdrawiam Natalia      

niedziela, 10 stycznia 2016

Biało-czarne klawisze - Diemiła


Ludmiła Ferro -kiedyś szczęśliwa, najszczęśliwsza dziewczyna na świecie ale do tamtego wydarzenia. Miała chłopaka, przyjaciół, rodzinę a teraz nie ma nic. Niczego,nikogo jest sama ze swoim ukochanym instrumentem który  dostała do swojego byłego.
Grała codzienne z nadzieją że jej miłość kiedyś wróci. Ale on nie wracał, nie wracał do domu, do swojej ukochanej.
Siedział w swoim mieszkaniu i nadal tęskniła za chłopakiem który nie wracał. Siedziała w
 zamkniętym pokoju i grała jakieś smętne melodię na swoim instrumencie. Tęskniła za nim całym sercem.
Gdy Ludmiła szukała czegoś w pudłach znalazła.. Stary notatnik jej chłopaka. Przesunęła palcem po granatowej okładce zeszytu, nie pewnie go otworzyła. Była tam mnóstwo tekstów piosenek,przepiękne teksty a na co drugim dziewczyna roniła łzy.
W końcu znalazła pieką nie dokończoną piosenkę. Ludmiła natychmiast zerwała się z podłogi, na której siedziała i poszła do instrumentu. Gdy grała wyobrażała sobie jego. Stoi przed nią i patrzy na nią swoimi pięknymi zielonymi oczami. Wyglądało to jak by on teraz dotykał jej dłoni ale to była tylko wyobraźnia Ludmiły i nadal grała. W chyba najpiękniejszym momencie całej melodii piosenka "urwała się" zakończyła. A w notatniku już nic więcej nie był oprócz pozaginanego zdjęcia. Dziewczyna pamiętała ten dzień kiedy zrobili to zdjęcie. Były to ich pierwsze wakacje we dwoje, sama Ludmiła nie wiedziała czy ma śmiać się czy płakać. Patrzyła na zdjęcie z żalem, ale i szczęściem. Drobne łezki skapywały na fotografię którą blondynka trzymała w zimnej dłoni. Nagle usłyszała jak by ktoś wchodził do mieszkania. Gdy spojrzała na drzwi nic tam nie było, ani jednej żywej duszy. Zaczęła grać od nowa tą samą piękną melodię, ale grę przerwało jej huk dochodzący z kuchni, postanowiła to sprawdzić. Poszła do kuchni a jej oczom ukazała się rozbita szklanka, jak? - zdziwiła się dziewczyna. Gdy zbierała roztrzaskane kawałeczki szkła poczuła oddech na karku gdy odwróciła głowę aby zobaczyć co to.Ktoś wpił się w jej delikatne wargi. Otworzywszy oczy ujrzała jego. Był to on, był to jej Diego. Ta piosenka była magiczna zaprawiła że on się pojawiła że on znów mógł ją ujrzeć. Teraz razem dokończyli tamtą piosenkę. Gdy wreszcie Ludmiła zagrała całą piosenkę aby zobaczyć efekt on zniknął. Rozpłynął się zostawił ją znów samą.
Blondynka wzięła do ręki kartkę z tekstem piosenki i porwała na milion drobniutkich kawałeczków które rozsypały się do okoła dziewczyny. Znów płakała, aby zalewała się łzami usłyszała pukanie do drzwi. Ludmiła szybko otarła łzy i otworzyła drzwi a za nimi stał nie kto inny jak Diego.
Dziewczyna rzuciła się na jego szyję, on czuje ją czule ją pocałował i już na zawsze byli razem...

Na zawsze..Te głupie słowo którego Ludmiła nienawidzi. Ta pustaka w jej drobnym serduszku której nie da się opisać zwykłą pustką. Ten wielki ból .Czasami jest taka myśl że to nie prawda, ależ nie to było jej życie do dziś Ludmiła ma przed oczami jego i Francescę. A teraz nie może o tym zapomnieć gdy ten okropny instrument przypomina jej o jej miłość, części jej serca. Teraz znów jest sama, chyba było jej pisane już na zawsze być sama bo chyba inaczej się nie dało, niestety tak już jest i nie da się tego zmienić. Miała ochotę już nie raz odebrać sobie życie, ale jakiś głos jej mówił że on jeszcze wróci. Wrócił? Oczywiście że nie, dla Ludmiły nie było już szczęścia ale czas pokaże ale już nie będzie go miała. Bo on jej go odbierze...





One shot nie jest nie wiadomo
jak długi ale chociaż coś
oczywiście wymuszanie do was zamówień
(jak ja kocham to robić) zapraszam też
na mojego bloga na którym prowadzę
historię Diego i Fran. Więc komentujcie
i zamawiajcie
Pozdrówka Naty <3 

piątek, 1 stycznia 2016

Człowiek musi cierpieć, aby znajeść szczęście. Cz.2 ~ Diecesca

Czasami mam dosyć udawania,
że wszystko jest dobrze


Mam dosyć tego, że ciągle kłócę się z Francescą. Kłótnie o szczegóły i błahostki. To niemączące krzyczenie na siebie, jednak może ta miłość to tylko chwilowe zauroczenie. Nic większego.
 


Miłość piękne uczucie,
a dlaczego niektórzy tak cierpią.


 Francesca - moja dziewczyna chyba mogę ją tak nazwać. Po kilku miesiącach powiedzieliśmy sobie co czujemy. Stop. Ktoś zepsuł to co czuję do dziewczyny Leon. Miałem go za przyjaciela, najwidoczniej się pomyliłem. Ale Francesca nie była lepsza, zdradziła mnie z nim. Miłość nie jest dla mnie.


Czasami może być.
Szczęśliwe zakończenie


Wybaczyłem dziewczynie jestem z nią szczęśliwy teraz myślimy tylko o ślubie. Kocham ją i tylko to się liczy. Kochamy się i będziemy razem na zawsze.


W jednej chwili wszystko może się zmienić


Na zawsze... Jeden wielki ból smutek i szok. Jak bym nie powiedzie jej co czuje nic by się nie stało. Nikt nie poniósł, by konserwacji. To wszystko to jeden beznadziejny koszmar z którego zaraz się wybudzę. Ale nie to wszystko to moje bez beznadziejne życie. A dlaczego nie mogę być z nią? Gdzie? Chyba tam w górze, ale dlaczego też nie mogę tam być. Bo my to jedno serce w dwóch ciałach. Bo my jesteśmy jednym. Zaraz. Coś przerwało tą więź. Ta cholerna choroba Francescy. To koniec. W jakimś sensie tak. A teraz będę czekać aż mój anioł przyjdzie i powie mi "Kocham Cię"
♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥
Druga część mam nadzieje
że cały one shot podobał
się wam.
Czekajcie na więcej 😊
Pozdrawia Natalia   

poniedziałek, 28 grudnia 2015

One Shot Diecesca - Człowiek musi cierpieć, aby znajeść szczęście. Cz.1

Mimo tylu przeciwności losu mogę być szczęśliwy.Cudowna kochająca dziewczyn, najlepsi przyjaciele tyld chyba mi starczy.


Piękne momenty są krótkie i szybko znikają,
ale te smutne trwają całą wieczność


Mijały miesiące ale w moim życiu było coraz gorzej. Nic nie układało się po mojej myśli dziewczyna mnie zdradzał, przyjaciele powyjeżdżali na drugi koniec świata. Jedyna żywa dusza która była to mój najgorszy wróg - Francesca Caurvigilia. Egoistka. Tylko tym słowem można ją opisać. Kocha tylko samą siebie, dobra i szaleje za Leonem Verdasem - moim najlepszym przyjacielem. Zawsze gdy tylko przychodziła do mojej siostry - Violetty słyszę tylko o Leonie. Nie wiecie jakie to uciążliwe, a do tego Violka uczepiła się że niby zakochałem się w tej zadufanej włoszce, no może odrobinę. Dziewczyna nie była z tych co nie nienawidzą każdego i że uważa się na najładniejszą na całym świecie. Dobra jest trochę egoistyczna, ale ma zaciętość do walki, nigdy się nie poddaje i umie pokazać kto tu rządzi. Bardzo podobnie jak ja. Ale nie ja nie mogłem zakochać się właśnie w niej, ale miłość nie wybiera i dlatego czasami niektórych to wkurza, tak samo jak mnie.


Ty nie wybierasz miłość,
to ona wybiera Ciebie


Przez wakacje ja i Francesca strasznie się do siebie zbliżyliśmy. Jednak ona nie jest taka jak myślałem. Poznałem ją bliżej, jest inna: kochana, ma poczucie humoru i widać że bardzo mnie lubi. Ale czy odwzajemnia moje uczucia? Nikt nie wie, a może czuję do mnie tylko przyjaźń.


💙💙 💙 💙 💙 💙 💙 💙 💙 💙 💙 💙 💙 💙 💙 💙
Część 1 w może środę pojawi się kolejna część. Zapraszam też do składania zamówień do mnie  ( tylko nie o Leonettcie bo nie wytrzymam nerwowo) Żartuje. Albo i nie.
Pamiętajcie jeśli teraz złożysz zamówienie ona pojawi się dosyć szybko 😊
Pozdrówka Natalia

sobota, 26 grudnia 2015

Jedna Noc Zmieniła Całe Moje Życie ! - Lety

Zawsze żyłam w świecie pełnym magii , który wykreowała moja bujna wyobraźnia . Nie miałam przyjaciół , byłam inna , cały dzień spędzałam ze swoim misiem , o nazwie Mateo , w szkole byłam pośmiewiskiem , a gdy już z niej wracałam , wbiegałam do swojego pokoju zamykając drzwi , chwytałam misia z którym spędzałam każdy dzień . Mimo , że byłam już starsza bawiłam się z misiem , nikt mnie nie rozumiał , nawet rodzice , rówieśnicy mnie odrzucali , bo byłam taką cichą myszką  , na przerwach siedziałam na podłodze skulona w jakimś kącie . Rodzice brali mnie mnóstwo razy do psychologa , nawet do psychiatry . chcieli mi pomóc ? Wystarczyło by mi jakby dali mi po prostu spokój . Miałam tego dosyć , ale pewnego dna pojawił się on . Brązowooki szatyn , był nowy , pani go przedstawiła i kazała wybrać miejsce , on wybrał akurat koło mnie .
- Hej mogę tu usiąść - zapytał , a oczy wszystkich skierowały się na mnie ciche szepty dziewczyn ,które mówiły " jak taki przystojniak może siąść z takim straszydłem " . Mimo,  że nie słyszę tego po raz pierwszy zabolało . Popatrzył na mnie prosząco .
- Jeśli chcesz sobie popsuć reputacje pierwszego dnia w szkole to siadaj - powiedziałam lekceważąc wszystkie pary oczu zwrócone na mnie zaczęłam bawić się moim długopisem , który był obklejony zdjęciem , mojego misia .. Siadł obok mnie , a pani zaczęła prowadzić swoją lekcje dalej .
- Jestem Leon - odparł podając mi dłoń
- Natalia - odparłam cicho , nie zwracając na niego uwagi
- Mogę ci mówić Naty ? - zapytał
- Jak sobie chcesz -odparłam niemiło
- Dlaczego jesteś taka oschła ? -zapytał
- Dasz mi się skupić na lekcji - zdenerwowałam się
- Uderzyłem w czuły punkt - odparł z uśmiechem
- Coś jeszcze ? - zapytała lekceważąc jego słowa
-  Co miałaś na myśli mówiąc , że mogę sobie zepsuć reputacje siedząc z tobą ? - zapytał szeptem
- Po prostu nie jestem lubiana w tej budzie - odparłam rozluźniając się . Spojrzał na mnie pytająco .
- Jestem typem samotnika - powiedziałam
- Moja mama mi kiedyś mówiła , że gdy jesteś samotnikiem , to oznacza , ze za czymś tęsknisz lub kogoś ci brakuję - odparł , dotarł prosto w sedno , ale nie chciałam , mu o tym oznajmić .
- Takk ? - zapytałam
- Moja mama była marzycielką - odparł smutno
- Była ? - zapytałam
- Nie żyje- odparł smutno . W tej chwili zadzwonił dzwonek spakował zręcznie swoje książki i wyszłam z klasy . Poszłam pod klasę w której miałam lekcje odrzuciłam na bok plecak i ruszyłam , siadając w kącie . Słyszałam za sobą czyjeś kroki , ale nie zwracałam uwagi , przecież to szkoła , pełna ludzi ...
Poczułam cień , padający na moja twarz dlatego podniosłam ją ku górze zobaczyłam tam tego chłopaka . Spojrzałam na niego pytająco . Siadł obok mnie i popatrzył w moje oczy .
- Nikomu jeszcze o tym nie mówiłem - odparł patrząc się na swoje stopy .
- Lepiej się komuś wygadać - powiedziałam cicho - powiedzieć komuś kto ma dystans do tej sprawy  - dodałam
- Czemu ty tego nie praktykujesz ? - zapytał patrząc na mnie z zaciekawieniem .
- Wszyscy uważają mnie za dziwoląga - zaczęłam
- A moją powody ? - zapytał
- Gdy byłam mała ... Ciągle .. Nigdy nie .. - nie wiedziałam jak zacząć
- Spokojnie - powiedział chwytając moją dłoń
- Ciągle chodzę z moją maskotką .. mam własny świat .. - wymieniałam zamyślona
- Czemu ? - zapytał
- Gdy byłam mała mój brat dał mi misia powiedział , że mogę mu dać imię jakie zechcę , przy każdej zabawie miał inne imię ... Zawsze ja i mój brat siadaliśmy na dywanie przy kominku i się bawiliśmy z tym misiem ... Gdy on zginął postanowiłam sobie , że ten miś , odziedziczy jego imię i stanie się  moim najlepszym przyjacielem . Kochałam "Mateo " , dlatego całą miłość do niego przelałam na pluszaka , ale nikt tego nie rozumie , tylko on mnie rozumiał ... - zakończyłam swój monolog , a po policzkach poleciały łzy .
-  Przykro mi - tylko tyle udał mu się wydusić . Chciał coś jeszcze powiedzieć , ale przyszła klasowa elita , której przewodnicząca zwróciła się do Leona
- Możemy porozmawiać ? - zapytała szatyna - na osobności ? - dodała patrząc na mnie .
- Spokojnie już sobie idę - odparłam i ruszyłam w stronę klasy .. Nie zwracałam uwagi na wołanie Leona . Gdy wróciłam do domu pierwszy raz od dawna zjadłam obiad z rodzicami i poszłam do pokoju .
- Wszystko mu powiedziałam - zwróciłam się do mojego misia - co o tym myślisz Mateo ? - zapytałam i spojrzałam na misia siadłam na łóżku i pojedynczo przedstawiały mi się wszystkie chwilę z moim bratem ... Tak tęsknie ... Z moich oczu poleciały łzy ...

**********
 
Następnego dnia poszłam zwyczajnie do szkoły myśląc o Leonie ... Na pewno dołączył do elity i im o wszystkim powiedział , nowy powód do naśmiewania ... Weszłam do szkoły i ruszyłam pod sale w której mamy pierwszą lekcje . Jednak poczułam czyjąś rękę na nadgarstku , która mnie pociągnęła , to był Leon .
- Naty - powiedział patrząc na mnie
- Leon - odparłam próbując odwrócić wzrok od jego oczu
- Wczoraj nam przerwali chciałam ci powiedzieć ... - przerwałam mu - Spokojnie chcesz być w elicie , rozumiem - odparłam i chciałam odejść
- Nie chciałem ci powiedzieć , ze możesz na mnie liczyć i chciałem zapytać czy chciałabyś się no wiesz , ze mną umówić ? - zapytał , a ja nie wiedziałam co powiedzieć , dlatego w odpowiedzi pocałowałam go w policzek .
- Mam nadzieję , że to znaczyło tak , a nie spadaj - zaśmiał się
- To oznaczało z chęcią - zaśmiałam się
- To może podasz mi swój adres przyjdę o 17 .00 ? - zapytał
- Jasne ulica przyjaźni 26/8 - odparłam  uśmiechem
- To do zobaczenie - powiedział i pocałował mnie w policzek
 
***********

- Wyglądasz ślicznie - odparła moja mama trzymając mnie za ramiona - na pewno padnie z wrażenia - dodała
- Dziękuję za pomoc - odparłam i przytuliłam swoją rodzicielkę , a do drzwi zadzwonił .
- To pewnie on - odparłam i pobiegłam do drzwi i otworzyłam , w ręcę trzymał kwiaty .
- Wy wyglądasz pięknie - jąkał się nie odrywając ode mnie wzroku
- Dziękuję - odparłam zarumieniona - idziemy ? - dodałam
- Jasne - odparł - to dla ciebie - dodał i podał mi kwiaty
- Poczekasz chwilkę - zapytałam i pobiegłam po wazon , gdy  wróciłam usłyszałam kawałek dialogu pomiędzy Leonem , a mamą ...
- Pierwszy raz widzę ją tak szczęśliwą - odparła moja mama
- Cieszę się , że potrafiłem wywrzeć w niej te wyjątkowe emocje - powiedział Leon , a ja postanowiłam im przerwać , by moja mama nie palnęła większego głupstwa ...
- No to idziemy - odparłam z uśmiechem i złapałam go za rękę , ciągnąc na świeże powietrze
- To co robimy ? - zapytałam , gdy opuściliśmy dom , on wyciągnął chustkę .
- Ufasz mi ? - zapytał
- Ufam ci - odparłam , a on przewiązał mi przez głowę , chustkę , która pachniała jego perfumami .
- Gdzie ty mnie prowadzisz ? - zapytałam , gdy poczułam lekkie szarpnięcie za rękę , złapał mnie za nią .
- Niespodzianka - powiedział
- Nie lubię niespodzianek - odparłam
- Mam nadzieję , że ta ci się spodoba - powiedział lekko ściskając moją rękę , by chwilę potem mnie obrócić - księżniczka - dodaje z uśmiechem , nie widzę tego , ale czuję ..
- Tak trochę nie za bardzo - powiedziałam speszona
- Świetne trampki - odpowiada od razu rozumiejąc o co mi chodzi .. Uśmiecham się do niego ..
- Długo jeszcze ? - przerywam ciszę pomiędzy nami .
- Jeszcze chwila - odparł ..
- Jeszcze tylko mała przesiadka , jedziemy motorem - odparł
- Masz motor ? - zapytałam
- Tak - zaśmiał się
- Pomogę ci wsiąść - powiedział i pomógł mi z wejściem na tę piekielną maszynę ..
- Trzymaj się mnie mocno - powiedział , na co pokiwałam głową i objęłam go mocno w pasie
- Al. nie duś - wysyczał ze śmiechem , na co zluźniłam ucisk , a on ze śmiechem odpalił swój motor .
Po chwili zatrzymaliśmy się , a on ściągnął mnie z motoru i poprowadził , chwilę później odwiązał mi oczy ..
- Niespodzianka - powiedział z uśmiechem , a ja otwarłam oczy i zaniemówiłam z wrażenia .
(Wyobraźcie sobie , ze są ta, tylko dwa krzesła ) ;))


- Tu jest .. pięknie - wydobyłam z siebie głos ..
- To wszystko dla ciebie - powiedział  uśmiechem
- Nie musiałeś robić tego wszystkiego dla mnie - odparłam , czując się winna , ja nie szukam chłopaka , a on chyba na to liczy ..
- Ale ja chciałem - powiedział i pociągnął mnie w stronę stołu , gdzie jak prawdziwy gentelman wysunął mi krzesło , a dopiero po chwili zajął swoje miejsce ..
- To wszystko jest wyjątkowe , ale ja - przerwał mi - nie ma żadnego , ale chcę coś o tobie wiedzieć - odparł
- Nie ma co mówić , jestem jaka jestem - powiedziałam - nie lubię mówić o sobie - dodałam
- Ja też , a więc jak ci smakuję ? - zapytał i zaczęliśmy ze sobą rozmawiać ... Po skończonej kolacji przy świecach , poprowadził mnie na trawę , na wielki , czerwony koc , położyliśmy się na niego ..
Zwracając głowy ku niebu ..
- Tu jest ślicznie - powiedziałam z  uśmiechem ..
- Popatrz na tę gwiazdę - wskazał palcem mój towarzysz
- Tak jest inna , zupełnie tak jak ja - westchnęłam
- Wyjątkowa - odparł , splatając nasze palce mimo , że czułam się wyjątkowo nie mogłam , delikatnie wyplątałam swoją rękę z uścisku nie mogę .. Podniosłam się delikatnie , opierając na łokciach ..
- Co się stało ? - zapytał podnosząc się
- Ja nie mogę Leon , ja wiem czego ty ode mnie oczekujesz - odparłam - ja nie mogę - dodałam , próbując nie patrzeć w jego czekoladowe oczy ..
- Nie rozumiem - odparł
- Ja wiem , że chcesz ze mną być , ja nie potrafię go zranić  - powiedziałam smutno
- Nie potrafisz kogo zranić Naty ? - zapytał zdziwiony
- Mateo - rzekłam cicho
- Nie zranisz Mateo będąc szczęśliwa .. - powiedział przytulając mnie do siebie
- Może tym nie , ale nie będę miała dla niego czasu - powiedziałam cicho
- Zaufaj mi - powiedział
- Ufam ci - powiedziałam , a on podniósł mój podbródek i mnie pocałował ..

************
Hej kochani !
Jak się podoba ?
Wiem , że nie jest świąteczny ,
ale chyba taki może być ?  Zapraszam
do składania zamówień u dziewczyn i u mnie :)
Nie wiedziałam , jaką końcówkę wymyślić , ale
taka chyba może być :***
Kocham
D.C

piątek, 25 grudnia 2015

OS ,,Algo salvaje''


 -Leoś!-14 letnia szatynka o oczach jak morze czekolady wołała swojego najlepszego przyjaciela.
 -Violu gdzie jesteś?-15 letni szatyn o szmaragdowych oczach cały dzień szukał sztynki bo musiał jej coś bardzo ważnego powiedzieć.
 -Tu jetem Leon.-powiedziała wychylając się z kryjówki.
 -Vivi muszę ci coś powiedzieć.Ale chyba się nie ucieszysz.
 -Leoś nie strasz mie proszę.
 -Ja wyjeżdżam.
 -Coo?-powiedziała bliska płaczu.
 -Niestety przepraszam.Wiedz że zawsze będziesz zajmowała to miejsce.-położył jej małą rękę na swoim sercu.-Będę tęsknić
 -Ja tez będę.

Kilka lat później.......
Violetta
  
    Od ostatniego spotkania z Leonem minęły 4 lata.Bardzo za nim tęsknie.Ciekawe co tera robi.Pewnie leży na plaży w otoczeniu masy lasek.Chciałabym tam być.Przy nim.Ja go kocham.Dopiero to zrozumiałam po jego wyjeździe.Niestety ale on już nie wróci.Nie miałam chłopaka.Żadnego.Ale co poradzić nikt mnie nie chce.Każdy chłopak jakiego spotkałam mówił że jestem brzydka.Ale co ja na to poradzę że wychowałam się na wsi.A to że mój tata zabrał mnie do Buenos Aires to nie moja wina.Wyjechaliśmy z La Ermity bo dostał tu prace.Moja mama zginęła w wypadku samochodowym.
Dobra pora wstać do szkoły.Wstałam z mojego łóżka i podeszłam do szafy.Wyjęłam to.Poszłam do łazienki.Rozebrałam się do naga i weszłam pod prysznic.Ciało namydliłam żelem o zapachu wanilii i rabarbaru a włosy cytrynowym szamponem.Zakręciłam wodę i wyszłam z kabiny.Założyłam czystą bieliznę i zestaw.Wyszłam z pomieszczenia i poszłam do kuchni.Podeszłam do lodówki i wyciągnęłam  truskawkowy jogurt.Zaczęłam go zajadać.Gdy skończyłam pudełko wyrzuciłam do kosza a łyżeczkę do zlewu.Pobiegłam po plecak i wybiegłam z domu.
  Jestem w parku i idę właśnie do domu.Dziś przyszli jacyś nowi.Chłopak i dziewczyna.Z dziewczyną się zaprzyjaźniłam tak samo jak inne dziewczyny(Fran,Cami i Naty).A chłopak mi bardzo przypomina Leona.Nie Vils nie myśl o Leonie.On już nie wruci.Idę sobie usiądź na ławce.Zaczęłam orzypominać sobue wspólne chwike i  śpiewać ,,Nuestro Camino''. Kiedyś Leon dla mnie napisał.Bardzo za nim tęsknie .Dla mi też naszyjnik gdy wyjeżdżał.
 -Boże czemu mi zabrałeś osobę którą kocham?-szepnęłam i spuściłam głowę.Pozwoliłam łzom spłynąć.
 -Wszystko dobrze?-usłyszałam ten głos.
 -Leon?-odwróciłam się nikogo nie było.-To staje się głupie.Czemu ja tak bardzo go kocham?Dlaczego wyjechał?-spojrzałam w niebo.-Odebrałeś mi Leona.Czemu?Co ci aż takiego zrobiłam?
 -Violetta?
 -Nie ja mam jakieś omamy to nie może być prawda.Leon wyjechał do Włoch i nie wróci bo po co?Na pewno ma jakąś super piękną dziewczynę która kocha i zamierza jej się oświadczyć.-wstałam i chciałam pójść do domu.Jutro też tu przyjdę.A tera muszę lecieć na trening piłki nożnej.Spojrzałam na wyświetlacz telefonu.16;15.Trening zaczyna się o 16;30.Musze pójść do szatni się ubrać w nowy strój.Czemu nowy tamten chłopaki mi porwali.Czy wspomniałam że ja jestem jedyną dziewczyną w składzie?No a najbardziej wkurzającym chłopakiem w składzie jest Diego Hernandez.To on mi podarł strój.No niestety trener mówił mi że jeżeli dołączę to będzie tak.Ale daje sobie jakoś rade.
    Jestem już w szkole i idę właśnie na orlik w nowiutkim stroju.Jak mus to mus.Wchodzę i wszystkie oczy kierują się na mnie.
 -O Violetto już myśleliśmy ze odeszłaś-uśmiechnął się głupkowato Diego.Gadał z tym nowym.
 -A nawet i jeśli to nic ci do tego.
 -O nowy strój.A gdzie tamten?Co się z nim stało?
 -Nie twój interes a poza tym wiem że to ty go podarłeś.-Założyłam ręce na piersi.
 -A jeśli to ja to co mi zrobisz?-podszedł do mnie. Dzieliła nas mała odległość.Widziałam że na twarzy nowego można było wyczuć złość.Czemu?Przecież w ogóle się nie znamy.Chyba.
 -To.-i kopnęłam go w krocze i odeszłam.
 -Jeszcze pożałujesz tego!-machnęłam tylko ręką i poszłam dalej.
 Trening się już skoczył.Jest 19;44.Pora się zbierać.Wzięłam torbę i wyszłam z szatni.Ja jestem ostatnia.Ktoś zasłonił mi usta i wciągnął do szatni.
 -Mówiłem że pożałujesz?Teraz masz za swoje.-on chce mnie zgwałcić.Zaczął zdejmować mi koszulkę.Całował po szyi.Ja jestem dziewicą.Ja chciałam to zrobić z Leone.Ta pomarzyć każdy może.Słyszę czyjeś kroki przed szatnią. Wyrywam się z obięć Diego i wybiegam z szatni.Trafiam na tego nowego.
 -Proszę pomóż mi Diego chce mnie zgwałcić.Proszę-wtuliłam się w niego.
 -Wracaj tu suko.-krzyknął Diego.Z kantorka wyszedł trener.
 -Kto to powiedział?!-gdy mnie zobaczył bez bluzki spojrzał na Diego.-Hernandez coś ty chciał zrobić Violettcie.
 -Panie trenerze on chciał mnie zgwałcić.-powodziłam łkając.Nowy jeszcze bardziej mnie do siebie przytulił.
 -Hernandez dobrze że jeszcze dyrektor jest.Do dyrektora ale już!-pokazał na drzwi od gabinetu dyrektora.-A Leon zabierz Violette do domu.Pewnie ojciec się martwi.-Leon!
 -Tak jest trenerze.-złapał mnie w pasie i zaprowadził do szatni.Ubrałam bluzkę.Spojrzałam na Verdas'a.
 -Dziękuje.
 -Za co mi dziękujesz?
 -Gdyby nie ty on.........-zaczęłam płakać.
 -Nie martw się będzie dobrze.-przytulił mnie.
 -Leon.
 -Tak?
 -Dlaczego wyjechałeś?
 -Moja matka mi kazała.Powiedziała jeżeli nie wyjadę to twojego ojca zamknie w wiezieniu a ciebie do domu dziecka.Nie chciałem żeby tak wyszło. Przepraszam że się nie odzywałem.A i naprawdę mnie kochasz?
 -Wiesz yyy.....a skąt ci to przyszło do głowy?
 -Słyszałem jak w parku mówiłaś że mnie kochasz i czemu bug ci mnie zabrał.-zaśmiał się.
 -Powiem ci szczerze.Tak to prawda.Kocham cie.-spuściłam głowę w dół i zarumieniłam się.
 -Nie chowaj ty pięknych oczek i rumieńcy.-podniósł mój podbródek .
 -Ale to jest głupie wyznawać to co się czuje do osoby która nie odwzajemnia uczucia.
 -A skąd wież że nie odwzajemniam.
 -Intuicja.
 -No to ona się myli bo ja cie bardzo,bardzo kocham.
 -Naprawdę?!
 -Tak.Kocham cie Violetto i nie pozwolę żebyś już w ogóle nie cierpiała.
 -Ja też cie kocham.-dzieliły nas milimetry.Ale Leon złączył nasze usta w delikatnym pocałunku.

Kilka lat później.......

Narrator 

 Leon gdy powiedział swoim rodzicom że kocha Violettę miał tylko wsparcie ojca.Po jakimś czasie Veronica pogodziła się z tym że Leon nie zmieni zdania.Zakochani 2 lata potem wzięli ślub i Violetta spodziewa się bliźniaków.Teraz Leon i Violetta mogą być szczęśliwi i zakochani.

/**/**/
Hej miśki!
To jest kolejny OS z mojego starego bloga! ;D
Taki sobie jak dla mnie.
Pisałam lepsze xD
Jak wam mijają święta?
Mi dobrze.
Rodzina,prezenty i masa jedzenia!
Heh
Pozdrawiam 
Cysia