wtorek, 25 lipca 2017

Miniaturka - It's Ok .

- Jak się masz? 
         Boję się. Jestem przygnębiona. Jestem chora. Tnę się. Jestem zmęczona ciągłym mówieniem, że jest w porządku.
- W porządku . 




- Jak się masz ? 
Nie chcę, żeby było tak jak teraz. Nie chcę czuć tego co czuję teraz.
- W porządku. 






- Jak się masz ? 
Rozpadam się. 
- W porządku.   



- Jak się masz ? 
Ocal mnie.
- W porządku. 



- Jak się masz ? 
Muszę walczyć każdego dnia ze sobą.
- W porządku. 

- Jak się masz ?
   Ty nie zrozumiesz.  A ja nie będę potrafiła wyjaśnić. 
- W porządku.



- Jak się masz ? 
Chcę się poddać. 
- W porządku . 







- Jak się masz ? 
Zostałam sama. Z wszystkim zostałam sama.
- W porządku. 



 - Jak się masz ? 
 Nikt mnie nie potrzebuję. Po co w ogóle żyję?
- W porządku.   


- Jak się masz ?
Jestem problemem.
- W porządku. 



- Jak się masz ?   
Co jest ze mną nie tak ? 
- W porządku.


- Jak się masz ?
 Dlaczego w ludziach jest tak dużo nienawiści ? Dlaczego wszyscy są przeciwko mnie ?
- W porządku. 


poniedziałek, 19 września 2016

Zmiany są wybaczalne .

“Żaden dzień się nie powtórzy, nie ma dwóch podobnych nocy, dwóch tych samych pocałunków, dwóch jednakich spojrzeń w oczy.”

 

Spojrzał w jej oczy , widział jej strach , zawahanie , postawił krok w przód , natychmiast jakby coś ją cofnęło , zaczęła iść do tyłu , jednak zatrzymała ją ściana . Spojrzał na nią z żalem w oczach , próbował ją przytulić , jednak ona zaczęła się wyrywać , spojrzał na nią wściekle , chociaż nic nie zrobiła i próbował ją przytulić ponownie , wyrywała się próbując znaleźć drogę ucieczki , rozglądała się wokół szukając wyjścia , spojrzała na drzwi , a później na niego , spojrzała błagalnie w jego oczy , cicho jąkając , żeby dał jej odejść .
- Kocham cię , nie chciałem cię skrzywdzić - tyle jedynie rzekł na jej błagania , chciał ją pocałować , jednak ta zwróciła głowę w innym kierunku , błagając w duszy , by ten koszmar się już skończył .
- Jeden pocałunek - odparł twardo , nie dając jej innego wyjścia . Zbliżył się do niej , łapiąc jej podbródek i całując , czuła obrzydzenie , odepchnęła go od siebie i pobiegła do drzwi nerwowo chwytając za klamkę , przekręciła kluczyk i chwilę później biegła co sił w nogach do swojego domu .


 " Mijają tygodnie , jednego dnia jest lepiej, innego gorzej . Jakoś się plecie , nie najlepiej , ale jakoś . Tylko niczego nie da się zapomnieć .Po prostu nie da . "

  

Patrzysz na świat jakby czegoś w nim brakowało , zastanawiasz się co odeszło , może słońce na niebie nie świeci tak mocno , jak wtedy  . Może księżyc nie oświetla ziemi , tak mocno jak wcześniej . Może moje serce nie kocha już tak mocno jak przed tym . Marzysz , by było jak przedtem , ale mimo , że wmówisz sobie ,że jest dobrze , wybaczysz , to nadal będziesz wiedziała , że cię zranił , a twoja podświadomość będzie wymyślać kolejne historie , nawet jeśli przypomnisz sobie , że go kochasz , nie zapomnisz , zawsze będziesz wracać do chwil , w których zostałaś najbardziej zraniona .  

 

 " Pokochałam go bezmyślnie , i naiwnie . Pokochałam go zachłannie i bezwstydnie . Za ten uśmiech zdziwionego światem chłopca . Za te iskry roztańczone w jego oczach . "  

 

Oparłam głowę o jego ramię , rozkoszując się chwilą . Objął mnie ramieniem , jakby chciał mnie obronić przed czymś . Szkoda , że nie mógł mnie obronić , przed sobą . Spojrzał w moje oczy i pocałował mnie w czoło . Lekko podniosłam się na łokciach muskając jego usta . 

- Kocham cię - wyszeptał w moje usta , lekko je ze sobą stykając . Czułam się z nim jak księżniczka , na początku , traktował mnie jakbym była z porcelany . Kochał , szanował ,  był wierny . Co się później zmieniło . 

- Ja ciebie też - wyszeptałam z uśmiechem .

- Ty mnie też co ? - zapytał roześmiany , podnosząc jedną brew do góry . 

- Ja ciebie też kocham - zaśmiałam się i pocałowałam go . 


" Najciężej jest ruszyć . Nie dojść , ale ruszyć . Ten pierwszy krok nie jest krokiem nóg , lecz serca . To serce najpierw rusza , a dopiero nogi za nim zaczynają iść " 

 

Bolało ją to , że ją zranił . Podniósł na nią rękę . Zawiódł jej zaufanie . Pragnęła zapomnieć , jednak czy da się zapomnieć , kogoś kto dał jej tyle szczęścia i miłości i kogoś kto zranił ją w najmniej odpowiednim czasie . Pragnęła zapomnieć i żyć dalej , ale ktoś kto zawiódł jej zaufanie nigdy go nie odzyska , przynajmniej nie po tym wszystkim . 

" I chyba lepiej mi było , żyć w momencie , gdy nie miałam o kim myśleć . Byłam tylko ja i cholera było mi z tym dobrze . "  

Myśli powracają w miejsca , które były ważne przedtem . Chciała żyć przyszłością , ale nie uporządkowała przeszłości , ani nie przeżyła teraźniejszości .Przeszłość powracała z zawrotną prędkością . Jakby coś pchało ją do tyłu , zamiast do przodu . Gdy zamknęła oczy wszystkie ich spędzone chwilę razem , przewijały się niczym pokaz slajdów w jej głowie . Nie mogła zmrużyć oka nie myśląc o przeszłości . 

" Wszystko w życiu ma swój sens .. rzeczy , które się zdarzają , zdarzają się w jakimś celu . "

Spóźniona szybkim krokiem szła do pracy , trzymając w rękach plik kartek , próbowała wyjąć z torby telefon , który natarczywie dzwonił i  nie patrząc na połączenie odebrała . 
D. Violu - odezwał się głos w telefonie , a ona zamarła. - wiem , że mnie słyszysz , chcę ci powiedzieć , że przepraszam , za wszystko co zrobiłem , nie byłem sobą , kochałem cię i nadal cię kocham . Nie chcę się usprawiedliwiać , bo wiem , że cię zraniłem . Żałuję , jak cholera i proszę ci o to byś mi wybaczyła , proszę cię , zrób to ze względu na to co nas łączyło , proszę . Violu ?
V. Diego ... nie mogę ci tego wybaczyć . - tyle tylko wydusiłam z siebie .
D. Błagam , wybacz mi . - jęknął , jakby miał się rozpłakać , zresztą nie tylko on . - Pamiętasz jak sie poznaliśmy , byłaś uśmiechnięta , twoje oczy świeciły w blasku słońca , ja byłem zdenerwowany , bo dowiedziałem się , że moja narzeczona mnie zdradziła , po nieprzespanej nocy  śpieszyłem się do pracy , wpadłem na ciebie , a kawa , którą trzymałaś w ręce wylądowała na mojej koszulce , już miałem zacząć się drzeć , gdy zobaczyłem ciebie , twoje czekoladowe oczy , w których utonąłem . Przeprosiłaś mnie za koszulę i zaproponowałaś , że ją odkupisz . Wyciągnąłem rękę i się przedstawiłem , już wiedziałem , że cię kocham . To była miłość od pierwszego wejrzenia . Nie możemy tego popsuć . Kocham cię i nigdy nie przestanę .  - zakończył płacząc , ja tylko przetarłam oczy ręką . 
V.  My , Diego ? Przypominam ,że to ty to popsułeś . Swoimi słowami i czynami , nie mamy o niczym rozmawiać . Żegnaj Diego . - odparłam i się rozłączyłam rzucając telefonem o chodnik  . 
- Co ci zrobił ten telefon ? -zapytał chłopak i podniósł telefon z chodnika podając mi go .
- Nie ważne ,  dziękuję . - odparłam i dopiero teraz spojrzałam  w jego czekoladowe oczy .

" Życie ma 3 słowa : wybór , szansa , zmiana . 
Musisz dokonać wyboru . skorzystać z szansy jeśli chcesz coś zmienić . "

- Jestem Leon - odparł podając dłoń  . 
- Violetta - odparłam ściskając jego dłoń. 

" Możliwe, że zaczęła się nowa historia jej życia , szansa , którą dostała może uratować ją i jej serce " .

************** 
Hej kochani powracam , bo dawno 
niczego tu nie było , będę się starała 
przeżyć ten rok szkolny , dodawając 
1 notatkę na 2 tygodnie , wiem , że to mało , 
ale jest mi trudno utrzymać , 3 blogi , usunęłam
już tego ze stylizacjami i Alex&Co zastał zawieszony <33 
Więc został mi ten blog z one shotami , opowiadaniem i 
założyłam nowego , na którym pojawił się już prolog , ale 
sprawy takie jak założenie kart i te wszystkie .. nie są jeszcze 
skończone <333 Więc zapraszam na tego bloga : 
I'm Katherine Pierce . I'm survived .
I zapraszam też do współpracy ze mną , ponieważ nabór 

jest otwarty <33

poniedziałek, 29 sierpnia 2016

One shot - Listy

Drogi Jacobie !          10.10.2011
Tęsknie , wiem , że ta sytuacja Cię przerasta , rozumiem .
Wiem , że Cię wykorzystałam i boli Cię to co zobiłam .
Nie powinnam mieszać Ci w głowie , wiedząc ,że mnie kochasz .
Powinnam postawić granicę .
Nie zrobiłam tego , bo nie chciałam Cię stracić , coś nie wyszło .
Było to egoistyczne z mojej strony .
Proszę odezwij się , napisz co o mnie myślisz , zasłużyłam .
Wiedź , że jesteś bardzo ważną osobą  w moim życiu .
Jesteś kimś więcej niż przyjacielem .
Daj jakiś znak , że wszystko z Tobą w porządku .
Tęsknie , Bella .

Droga Bello !         30.10.2011
Nie wiem , czy powinienem pisać do Ciebie .
No cóż , długo się wahałem .
Nie chcę dawać  Sobie żadnej nadzieji ,
proszę ty też tego nie rób .
Pozwól Mi zniknąć z Twojego życia i nie komplikuj
tego co teraz sie dzieję , tłumaczeniami , że tęsknisz .
Naprawdę skończ to robić .
Nawet jeśli , nadal Cię kocham i za Tobą tęsknie , to nic
nie zmienia .
Żegnaj Bello .
Jacob.

Drogi Jacobie !      01.11.2011
Chcę się  z Tobą spotkać .
Jak przyjaciele , pamiętasz jak się świetnie bawiliśmy ?
Proszę !
Nie chcę Cię ranić , to nie jest w moich intencjach .
Wiem , że powinnam dać Ci odejść .
Mam Edwarda i kocham go , ale wiesz ,
że zajmujesz bardzo ważne miejsce w moim sercu .
Jesteś moim przyjacielem .
Wspierałeś mnie , gdy Edward wyjechał , wiem , że Cię bolało
to jak o nim mówiłam i jak do niego po tym wszystkim wróciłam .
Ty nigdy mnie nie zostawiłęś .
Chciałes  być blisko , a ja się odsuwałam , przepraszam .
Proszę Cię o jedno spotkanie , chcę to wszystko wyjaśnić .
Zachowywałam się jak idiotka i o tym wiem . Ale każdy zasługuje
na drugą szanse .
Kocham i tęsknie , Bella .

Droga Bello !       23.12.1011
Nie rozumiesz , że to nie ma sensu . Moja miłość do ciebie ,
twoja do niego . Wszystko było skomplikowane , jednak teraz
trzeba postawić wszystko na jedną kartę . Nie ma sensu ciągnąć
tej znajomości , bo po co . Jeśli ona ma dalej tak wyglądać to się
wypisuję . Jednak chcę zakończyc tę znajomość podsumowując wszystko .
Gdy zobaczyłem list miałem na niego nie odpisywać . Jednak o czym mamy
rozmawiać ,tłumaczyłaś mi niejdnokrotnie , że nic do mnie nie czujesz .
Nie zważałaś na to jak się czuję i ja też tak zrobię . Jesteś okropną
egoistką ! Nigy nie spodziewałem się tego po tobie . Nie dostaniesz odemnie
drugiej szansy , ponieważ ją wykorzystałaś . Nie muszę przypominać Ci o tym
co mi zrobiłaś . Chyba wszystko jasne .  Nie wytrzymuję tej całej sytuacji .
Zostaw mnie w spokoju  . Proszę .
Jacob .

Drogi Jacobie !
Przepraszam za to jak cię zwodziłam , ale temu już koniec kocham Cię .
Nie potrafię temu zaprzestać ,wierzę w to , że mi wybaczysz i będziemy
szczęśliwi razem . Tylko to dla nas przewiduję .
Kocham Cię ,
Bella.

Droga Bello !
Przykro mi , ale Jacob wyjechał z Leah .
Seth .

Te słowa przekreśliły moje istnienie .


************
Hej Kochani !
Powracam z wakacji , wiem , że
w te wakacje wogóle się nie postarałam , ale
możecie winić też siebie za to , że nie mam odpowiedniej
motywacji , czekam na to , aż znajdą się zamówienia ,
w przeznaczonych do tego zakładkach .
Czekam na was , bo ja powiedzmy , że wróciłam wypoczęta i
gotowa do pracy . 
No , więc tyle mam wam do przekazania.
buziaak , Wikaa ;*

czwartek, 11 sierpnia 2016

" Odliczam dni " - zamówienie dla Dolor

1. Niech to będzie... Leon i Camila ^^ Łuhu! I jeszcze Abraham <3 <3 <3
2. Dramat, romans, psychologiczny ^^
3. Dla mnie! *-*
4. Sad End Forever <3 :3



Pierwszego dnia , zobaczyła go , kolejnego ucznia z wymiany , często się przewijali przez mury szkoły , przedstawił się całej klasie , nie usłyszała jego imienia , ale jakoś nie chciała się go poznać , szkoda ,że wtedy nie wiedziała , że to imię dużo wniesie do jej życia .

Drugiego dnia , kompletnie nic się nie zdarzyło , siedziała w domu , bo zachorowała.

Trzeciego dnia weszła do szkoły , kompletnie zaspana , wpadła na niego , pomógł jej pozbierać książki , które wypadły jej z rąk , podziękowała mu i przeprosiła , on jedynie uśmiechnął się do niej , ona odwzajemniła uśmiech  i poszła do klasy .

Czwartego dnia , był piątek , po skończeniu lekcji miała iść do domu , ale zapomniała z szafki telefonu , Usłyszała zza szafek kłótnie , wychyliła głowę by sprawdzić co się dzieję , był tam on i szkolna piękność , razem , Violetta odrzuciła swoje włosy do tyłu i zostawiła go samego . Wtedy ją zobaczył , nie wiedziała co zrobić , jedynie uśmiechnęła się pocieszająco i szybkim krokiem dotarła do swojej szafki , wzięła telefon , zamknęła szafkę i poszła do domu .

Piątego dnia poszła na ognisko , na którym było on , ich wspólny kolega ich  sobie przedstawił . Wiedziała już jak ma na imię ... Leon .. czyż to nie piękne imię .

" Miłość to ściema . 
Miłości nie ma ." 

Szóstego dnia nic się nie zdarzyło .

Siódmego dnia przywitał się z nią w szkole .

Ósmego dnia zaprosił ją na kawę . Zgodziła się i po szkole , siedzieli w ich od tego dnia ulubionej kawiarni .

Dziewiątego i dziesiątego dnia widzieli się przelotnie mówiąc sobie zwykłe cześć .

Jedenastego dnia spotkali się na imprezie zatańczyli razem dwie piosenki nic więcej i nic mniej .

Dwunastego dnia spotkali się na wspólnych zajęciach , ale już  nie byli sobie tak kompletnie obcy jak za pierwszym razem .

Trzynastego dnia  napisał do niej . Nie ważne , że to było zwykłe " Cześć ", uśmiechała się do telefonu przez większą połowę dnia .

Szesnastego dnia zaprosił ją do kina , wyznał też , że od pewnego czasu mu się podoba , pocałował ją w policzek na pożegnanie .

" Pierwsza zasada życia . 
Rób rzeczy , których się boisz . "  

Dwudziestego siódmego dnia pierwszy raz ją pocałował .

Trzydziestego dnia wyznał jej miłość .

" Z nikim nie czuła się tak dobrze jak  nim . "
Trzydziestego trzeciego dnia zostali oficjalnie parą .

Pięćdziesiątego dnia  nastąpił koniec roku , koniec liceum , do ich odpowiedzialności należał wybór studiów  .

Pięćdziesiątego czwartego dnia przedstawiła go swoim rodzicom . 

Sześćdziesiątego dnia przeżyła z nim swój pierwszy raz . 

 Sześćdziesiątego ósmego dnia poczuł , że chce czegoś więcej . Chcę w życiu być kimś .

Osiemdziesiątego trzeciego dnia oznajmił jej , że nie jest gotowy na związek . A następnie wyjechał bez pożegnania .

" To właśnie czas pokazuję nam 
kim dla kogoś jesteśmy i ile znaczymy .. " 
Dziewięćdziesiątego dziewiątego dnia nie mogła wytrzymać tego , że nie ma go przy niej napisała , że tęskni .

Sto trzydziestego dnia pierwszy raz od wyjazdu pomyślał o niej , o smaku jej malinowych ust , o jej cudownym wpływie na niego . Pierwszy raz chciał wrócić .

Sto czterdziestego drugiego dnia w jej życiu pojawił się nowy chłopak , który mógł zapełnić pustkę po Leonie . Abraham był jej wybawieniem , oświetlał jej drogę gdy ciemność ją dopadła .

Sto pięćdziesiątego dnia podjął decyzje i wrócił do niej . Stanął przed jej drzwiami i się oświadczył . Powiedział jej , że ciągle o niej myślał i jest dla niego najważniejsza , nadal go kochała , więc bez niczego przyjęła oświadczyny .

" Nie dawaj nadzieji , 
jeśli masz zranić . 
Nie obiecuj gdy wiesz ,
że i tak nie dotrzymasz słowa . "  

Dwieście osiemdziesiątego dnia postanowili razem zamieszkać .

Trzysta sześćdziesiątego piątego dnia obchodzili razem rocznice swojego poznania . Byli szczęśliwi , poszli na romantyczną kolację przy świecach , uśmiech nie schodził  z jej twarzy .

Czterysta trzydziestego pierwszego dnia spotkał kolegę , który był o dwa lata straszy i chodził do tej samej szkoły w Meksyku co on . Chwilę pogadali , jego kolega , pogratulował mu zaręczyn i powiedział , ze smutno było bez niego , odparł też , że kolega , z jego studiów jest teraz dyrektorem jednej z największych firm prawniczych w Meksyku . W tej chwili przypomniał sobie , że on też pragnął tego , poczuł , że będąc tu nic nie osiągnie .

Pięćset pierwszego dnia postanowił , że opuszcza Argentynę i Camille , tylko po to by dalej studiować w Meksyku . Chciał, żeby żyli w związku na odległość . Zgodziła się nie chciała go tracił.

" Zależy mi na tym by został . Ale już nie walczę . 
Dlaczego ? 
Bo już przegrałam .. "
Pięćset czterdziestego trzeciego dnia chodziła zdenerwowana , ponieważ nie odbierał myślała , że coś się stało jej wyobraźnia pisała w jej głowie mnóstwo scenariuszy , że ktoś go porwał , coś mu się stało . Po jakimś czasie odebrała jakaś dziewczyna , mówiąc , że Leon się kąpie . Rozłączyła się . Wiedziała co właśnie się stało . Zdradził ją . Nie mogła tego trzymać w sobie , powiedziała koleżance , która kazała jej to skończyć , wmawiała , że to nie ma sensu , jednak go kochała , więc robiła wszystko by byli razem , by zatrzymać go przy swoim boku miało sensu . Musiała zadzwonić do swojego przyjaciela , nie chciała go obrzucać swoimi problemami w związku , który nie wiedziała czy jeszcze istnieje . Mimo wszystko wysłuchał jej i kazał z nim porozmawiać , powiedzieć jak się czuję . Posłuchała go , a Leon wyjaśnił jej , że to dziewczyna jego współlokatora i po prostu poprosił , żeby odebrała , bo on nie mógł . Wszystko było w porządku , uwierzyła mu . Cieszyła się , że ma Abrahama , który nie zmuszał jej do zakończenia związku z Leonem , tylko kazał jej z nim porozmawiać .

Pięćset siedemdziesiątego dnia nie dzwonił do niej od czasu ostatniej kłótni , jednak wieczorem zadzwonił do niej i powiedział ,że to nie ma sensu , że związek na odległość się nie sprawdza . Zerwał zaręczyny . Dla niego to było trudne , to co ona musiała czuć , skoro ciągle obawiała się , że go straci i tak się stało .  

" To smutne zdając sobie 
sprawę , jak wielką część 
mojego życia stanowiłeś , 
a teraz po prostu cię nie ma ."


Pięćset dziewięćdziesiątego dnia przypadkiem dowiedziała się , że on ją zdradzał . Świadomość tego ją niszczyła . 

" Gdyby wrócił byłaby w stanie wybaczyć 
zdradę . Bo jej zależało . Bo nie chciała go 
tracić . Ale świadomości i cichych szeptów 
swojej podświadomości w kółko powtarzającej 
 Ci , że .. dotykał jej dokładnie tak samo jak ciebie 
nie uciszysz . " 

Sześćsetnego dnia postanowiła iść dalej , Abraham zaprosił ją na randkę , zgodziła się . 

Sześćset piętnastego dnia myślał o swojej przyszłości , wrócił na studia , ale czy czuł się usatysfakcjonowany z tego co teraz robi ? Wszystko jest świetne , ale czy cena ich miłości jest tego warta . 

Sześćset dwudziestego siódmego dnia Abraham ją pocałował . 

Sześćset trzydziestego dnia Abraham wyznał jej miłość . 

Sześćset trzydziestego trzeciego dnia stali się oficjalnie parą . Prawie nie myślała o osobie , która miała czelność nazywać się miłością jej życia . 

Sześćset pięćdziesiątego czwartego dnia przedstawiła Abrahama swoim rodzicom . 

Sześćset siedemdziesiątego dnia poznał dziewczynę , zniewalająco podobną do niej . Ale czy istniała na świecie tak kochająca , cudowna , odważna dziewczyna jak jego Camilla . 

Sześćset osiemdziesiątego dnia postanowili razem zamieszkać . 

Siedemset dwudziestego piątego dnia pomyślał jak cudownie byłoby zobaczyć ją i przytulić . 

Siedemset pięćdziesiątego dnia spędzali razem wspólnie dzień , kiedy on pojawił się pod ich drzwiami , jednak ku zaskoczeniu Leona to Abraham otworzył drzwi . Camilla spojrzała jedynie smutno na niego . Chciał z nią porozmawiać , był nieugięty . Abraham zostawił ich na jej prośbę samych , chciał ją przeprosić , prosił , żeby do niego wróciła , ale ona nie mogła mu już zaufać , może bała się jego kolejnej nieprzemyślanej decyzji , nie ważne . Ważne ,że zakończyła już ten rozdział . Kochała go i dlatego pozwoliła mu wtedy odejść . Nie chcę , by to wracało jak bumerang . 

" Ona rozpoczęła nowy rozdział , 
on starego nie mógł  zamknąć . " 

Siedemset siedemdziesiątego dnia próbował pozwolić jej odejść , bo ją kochał , ale to bolało , widział ten blask w oku , który kiedyś miała tylko przy nim . Stracił swoją szansę . 

" Nienawidzę tego poczucia bezsilności , 
gdy nie zostaje nic innego jak zamilknąć , 
odejść i rozpłakać się w samotności , 
bo wiesz , że nie możesz nic zrobić . " 

Osiemsetnego dnia pojawił się ponownie pod jej drzwiami w ręce trzymając różę  , tym razem otworzyła Camilla we własnej osobie , poprosił ją by wyszła z nim . Zaprowadził ją do ich kawiarni , gdzie zaczął swój monolog :
" 26 dnia pierwszy raz cię pocałowałem , 30 dnia pierwszy raz wyznałem ci miłość , 33 dnia zostaliśmy parą , 83 dnia zraniłem cię , nawet nie wiesz , jak pragnę to naprawić , 150 dnia wróciłem , wybaczyłaś mi , byłem najszczęśliwszą osobą na świecie , 501 dnia znów wyjechałem , nawet nie wiesz , jaki błąd popełniłem , 570 dnia postawiłem wielką kreskę na naszym związku , a teraz wróciłem i nie zamierzam cię już nigdy zranić , tylko wybacz mi . "
Spojrzała na niego niepewnie , a po chwili powiedziała , że :
" Za pierwszym razem wybaczyłam ci to , że mnie opuściłeś , za drugim razem wybaczyłam ci to , że zerwałeś zaręczyny , za trzecim wybaczyłam ci to , że po raz drugi mnie opuściłeś , wiesz czego nie jestem ci w stanie wybaczyć , dnia 590 , to wtedy dowiedziałam sie, że mnie zdradziłeś , więc odpuść , idź dalej ."
 Kazała mu odpuścić i dać sobie z tym spokój , zostawiła go , jednak ta podróż emocjonalna jej też dała siwe znaki . Mimo wszystko , dał sobie spokój i wrócił do Meksyku . Udawała , że to nie boli , to , że kolejny raz ją opuścił , chociaż to było za jej prośbą , bolało . 

" I wmawiała sobie , że nic nie czuje , 
że go nie kocha , że nie chcę go znać , 
że dobrze jej bez niego . Ale oczy mówiły
zupełnie co innego . " 

Osiemset dziesiątego dnia postanowiła opuścić Argentynę i Abrahama , zacząć od nowa , poskładać swoje serce do kupy . Nie miała z nim kontaktu i to chyba bolało ją najbardziej , świadomość , że to było ich ostatnie spotkanie , to bolało . Tak naprawdę  .
" Powiem , że zaczynam nowy 
rozdział w moim życiu . 
Brzmi lepiej , niż przyznanie się , 
że po prostu uciekam przed starym . " 

***************
Hej kochani ! <3 
U góry widzicie moje wypociny , które 
nie powiem tym razem mi się spodobały . 
Od dawna już miałam w głowie coś takiego , 
tylko potrzebowałam mocnego kopa i masy 
wolnego czasu , więc siadłam przez laptopa ,
założyłam na uszy słuchawki i włączyłam moją 
najsmutniejszą playlistę i tak powstał , one shot , a 
zarazem zmówienie dla Dolor . 

--- Przepraszam , że to nie przypomina , za bardzo 
dramatu ,  romansu psychologicznego , mimo wszystko mam 
nadzieję , że się podoba --- 

Buziaki , 
Wiki ;*




niedziela, 10 lipca 2016

Miłość zamknięta w chorobie - Zamówienie dla Dolor .

1. Hmm... Fedeletta! Łuhu ^^ (A postać drugoplanowa to Abraham Mateo <3)
2. Romans, dramat ^^
3. Dla mnie! :3
4. Chciałabym, żeby zamówienie napisała Dodo Comello! Niech skończy się Sad End'em ^^

********

Zamknięta w tym okropnym miejscu wokół ludzi chorych , nie dopuszczając do siebie myśli , że praktycznie niczym nie różni się od nich . Wieczorami , jej ulubioną porą , przechadzała się korytarzem psychiatryka , zaglądając do sal , widząc furię osób , trzęsących się z gniewu .
Ja też taka jestem ?
Pełna gniewu , żalu do innych . Ze strachem wymalowanym na twarzy zsunęłam się po ścianie dając upust łzom , ta samotność mnie dobijała . Przez mokre powieki mignęło mi coś przed oczami , podniosłam się gwałtownie z ziemi , przetarłam oczy i spojrzałam tak jeszcze raz , biała postać błąkała się w ciemności wołając czyjeś imię . Wystraszona pobiegłam w stronę sali trzaskając drzwiami , przeciągnęłam szafkę nocną koło drzwi zauważyłam , że ta postać przybiegła za mną chcę mnie dopaść . Zgarnęłam szklany talerzyk z szafeczki i weszłam pod szpitalne łóżko , zjawa weszła do soli szukając mnie , wystraszona próbowałam nie dawać oznak życia , ale gdy zorientowałam się , że wie gdzie jestem rzuciłam  w niego talerzem , który rozbił się o jej głowę na miliony kawałeczków , zjawa wyjęła coś ze swojej szaty i spokojnie do mnie podchodziła , próbowałam uciec , ale złapała mnie w swoje szpony , płakałam , próbowałam się wyrywać , ale nic to nie skutkowało ... Po chwili przybiegły jeszcze inne zjawi i wszczyknęły mi białą substancję , czułam jak się rozchodzi po moich żyłach , moje powieki stawały się ciężkie ,  a po chwili odpłynęłam ...
**********
Obudziłam się w " moim " łóżku , z okropnym bólem głowy , przetarłam ręką moje skronie , skierowałam swój wzrok w stronę drzwi , w których stał Abraham i lekarz . Szybko podniosłam się do pozycji siedzącej i wstałam z łóżka , jednak od razu na nie wróciłam z powodu braku czucia w nogach . Podjęłam kolejną próbę i na chwiejnych nogach stanęłam koło drzwi , by podsłuchać o czym rozmawiają .
- Panie Abrahamie , rozumiem , że to dla pana trudne , ta decyzja , ale pani Violetta zaatakowała wczoraj lekarza , była groźna , dla innych i dla siebie , izolatka to przejściowy proces , musimy zwiększyć dawkę leków , a nie wiadomo jak będzie na to reagowała - odparł lekarz do mojego brata , mój brat po krótkim zastanowieniu , chciał coś powiedzieć , ale im przerwałam wychodząc zza drzwi .
- Abraham nie pozwolisz im na to ? Przecież nie jestem wariatką ! Nie możecie mnie odizolować !! Abraham nie możesz na to pozwolić ! - darłam się na cały szpital ..
- Spokojnie Violu nie podjąłem jeszcze decyzji - powiedział uspakajając mnie
- Dlaczego nawet się nad tym zastanawiasz ! Jestem dla ciebie problemem ? Dlatego mnie tu wysłałeś ! Chciałeś się mnie pozbyć ! No to proszę ułatwię ci ! - wydarłam sie i pobiegłam po schodach na górę w stronę dachu , za mną w bieg popędzili lekarz i Abraham , wyszłam na dach i z gołymi stopami ruszyłam bliżej krawędzi . Abi wbiegł zaraz z mną , w ostatniej chwili chwytając mnie za rękę i ciągnąc do siebie w ramiona .
- Violu , kocham cie , nie mógłbym i nie chciałbym się ciebie pozbyć , proszę obiecaj , że to co teraz się stało , to był ostatni raz ? - powiedział stanowczo . Przytaknęłam jedyni wtulając się w niego jeszcze mocniej . Wziął mnie na ręcę i odprowadził w stronę sali .
- Zdecydował pan ? - zapytał lekarz
- Tak - oznajmił  z łzami w oczach Abi - zgadzam się na izolatkę - odparł smutny i odszedł w stronę drzwi . Zawiodłam go . On stracił nadzieję , na moje uzdrowienie .
* W tym samym czasie *
- Jest pan tego pewien panie Pasquelli , pani Castillo  jest bardzo trudną pacjentką , szansa , że jej się poprawi jest naprawdę mała . Jest pan pewien , że podejmie się się tego wyzwania , wolontariat na tym oddziale , jest naprawdę zawyżonego ryzyka . - doktor próbował odwieść mnie od pracy na akurat ty oddziale .
- Niech pana , mój młody wiek ,  nie zmyli . - odparłem z wyczuwalną odwagą .
- Dobrze niech pan się zastanowi jeszcze i od jutra od 8.00 witamy na oddziale . - powiedział z uśmiechem lekarz i odszedł od mnie . Wróciłem do domu i zacząłem się przygotowywać na najgorsze .
**************
Obudziłam się w jakiejś sali , już nie w tej co ostatnio , podniosłam się do pozycji siedzącej , pomieszczenie , w którym się znajdowałam było w kolorze bladego  beżu . Na przeciwko łóżka szpitalnego , na którym właśnie siedziałam znajdowała się ciemna szafa , która ładnie kontrastowała z kolorami ścian . Gdy oglądałam tak ten pokój , wszedł do niego jakiś chłopak . Był wysoki z podniesioną do góry grzywką , co dodawało mu uroku i centymetrów .
- Cześć , jestem Federico . Będę się tobą opiekować , więc jeśli chcesz jestem do twojej dyspozycji - odparł z uśmiechem .
- Jestem Violetta - odparłam cicho i  wstałam z łóżka z ledwością .
- Pomóc ci ? - zapytał nie wiedząc jak się zachować
- Zaprowadziłbyś mnie do łazienki  ? - zapytałam
- Jasne - powiedział i wziął mnie pod ramię i zaprowadził do łazienki - jak coś to wołaj - dodał i opuścił łazienkę ..  Przebrałam się , wróciłam do łóżka i przez połowę dnia oglądałam jakieś durne czasopisma , które Abi podawał mi przez lekarza , albo Federico .
*************
Już siedzę w tym miejscu przez miesiąc , jestem wykończoną tą beznadziejną nicością . Budzę się i wyglądam na świat zza okna i krat . Czuję się samotnie , nikt nie rozumie moich potrzeb twierdząc , że robią to dla mojego dobra .. Przetrzymywanie mnie tu jak przestępce , nic im nie da .
A może jestem przestępcą ?
W sumie jak ostatnio Federico przyniósł gazetę była na okładce podobna dziewczyna do mnie ... Muszę się  zapytać Federico czy to ja to zrobiłam ... Jestem przestępcą , nie przecież , nieeeeeee ..
Ja nie chcę . Czemu ja ?? Przebiegłam wzdłuż  pokoju , próbując przeciągnąć szafkę do drzwi . Muszę się zabarykadować , nikt nie może się tu dostać . Muszę jakoś stąd uciec , tylko jak ?
**************
Dzisiaj nadarzyła się okazja do świętowania , doktor pozwolił iść mi z Violą na miasto . W ostatnim czasie nie było sytuacji , które prowokowałaby zagrożenie własne jej życiu .. Pchnąłem drzwi , poprzednio otwierając Je kluczem , ale nie mogłem ich otworzyć . Pchnąłem je mocniej lekko się poruszały , wiedziałem,  że to Violetta .
- Hej Violetta , mogę wejść , mam dobre wieści.  - Nie usłyszałem niczego za drzwiami - możemy iść razem na miasto , wiesz do kina , Abraham też idzie - dodałem zachęcając . Usłyszałem szloch . - Otwórz drzwi Violu , jak tego nie zrobisz będę musiał iść po lekarza dyżurujacego , ale wtedy nie wyjdziesz już na świeże powietrze - odparłem zgodnie z prawdą.  Chciałem dać jej szansę i dobrze zrobiłem ponieważ lekko uchyliła drzwi . Usiadła na łóżku zapłakana . Przytuliłem ją do siebie .
- Co się stało ?  - zapytałem delikatnie
- Czy to jest więzienie,  czy ja coś zrobiłam ? - zapytała , pytanie trochę zabiło mnie z tropu .
- Nie to nie jest więzienie,  to jest ośrodek w którym pomagają z problemami - odparłem nie chcąc jej robić przykrości , no bo co mam powiedzieć " siedzisz w szpitalu psychiatrycznym ,Bo wpakował Cię tu twój własny brat " , żal mi tej małej osóbki , to dla niej za dużo .
- A ja dlaczego tu jestem ? - wiedziałem , ze to pytanie padnie z jej ust .
- Jesteś tu głównie po to , żebyś była zdrowa , nie ważne z jakim problemem , a teraz przebieraj się idziemy spędzić dzień marzeń - odparłem i rzuciłem w nią pierwszymi lepszymi ciuchami , a ona z uśmiechem , poszła do łazienki się przebrać . Po chwili wyszła wyglądała cudownie . Nie wiedziałem , ze jestem tak dobrym stylistą .
- Ślicznie wyglądasz - odparłem z uśmiechem .
- Tak myślisz ? - zapytała , ja podszedłem do niej i zapytałem
- Czy mogę panią prosić ?
- Oczywiście , Panie przystojny - zaśmiała się , chwytając mnie pod rękę . Wyszliśmy z pokoju , poszliśmy powiedzieć lekarzowi Vilu , ze wychodzimy i opóścilismy szpital . Zabrałem ja w odludnione miejsce w parku gdzie przygotowany był wcześniej przeze mnie piknik , siedlismy na kocu i zaczęliśmy kosztować wszystkie pyszności , które zrobiła moja siostra z pomocą mamy .
- Kto tak cudownie piecze , ten sernik to niebo w gębie ? - zapytała Violetta ,  A ja się zaśmiałem .
- To na pewno nie ja - odparłem
- zauważyłam - zaczęła się śmiać , a ja ją zacząłem łaskotać .
- Nie wierzysz , ze ugotowałbym to lepiej - zaśmiałem się , łaskocząc ją dalej .
- Po pierwsze placka się nie gotuję tylko piecze , a po drugie nie , nie wierzę - zaśmiała się jeszcze bardziej .
- O właśnie , chce ci kogoś przedstawić . - odparłem wstajac i podając mojej towarzyszce rękę .
- I przypomniałeś to sobie łaskocząc mnie i wychwalajac siebie ? - zapytałam że śmiechem
- A cicho tam - odparłem z uśmiechem ciągnąć ja za rękę .
- Gdzie idziemy ? - zapytała
- Do mnie - odparł
- Mieszkasz z rodzicami ? - zapytała - Nie mieszkam sam , ale dzisiaj spotykam się z siostrą - odparłem .
- A to nie lepiej zostawić mnie u Abiego i rodziców  ? - zapytałam
- Abraham i twoi rodzice są  w pracy , spotkasz się z nim później - odparłem zniechęcony .
- Ale coś się stało , dziwnie wyglądasz ? - zapytałam wymachując naszymi  rękami w górę i  dół  .
- Nic , się nie stało - odparłem uśmiechając się w jej stronę . W tej chwili Viola upadła na ziemię ciągnąć mnie za sobą , upadłem na nią , jednak szybko podparłem się na rekach nie chcąc jej zgnieść . Spojrzałem jej w oczy , a ona w moje i nie wiem jak to się stało nasze usta złączyły się w pocałunku . Po chwili oprzytomniałem podniosłem się i  pomogłem wstać Violi . Nic nie mówiąc doszedłem do naszego domu , otwarłem drzwi .
- Hej mamo - odparłem witając się z nią na ganku - Naty hej - odparłem przytulając moja siostrę . Spojrzałem w stronę zawstydzonej Violi .
- Mamo , Naty to jest Violetta - odparłem przedstawiając jej sobie .
- Violetto  to moja mama - Lydia i moja siostra - Naty . - powiedziałem
Moja siostra przytuliła Viole mówiąc ' miło mi Cię poznać ' , a moja mama powiedziała coś w stylu ' Federico ciągle o tobie mówi .
- Mamo - odparłem
- No co taka prawda - zaśmiała się .
- Chodź na górę Violu - odparła Naty ciągnąć ja za rękę do swojego pokoju , chciałem wejść z nimi , jednak siostra mi Zagrodziła drogę
- A ty gdzie ? - I zatrzasnała mi drzwi przed nosem .
**************
- Tak , więc Violu ty jesteś przyjaciółką Federico ? - zapytała jego siostra
- Tak - odparłam z zawahaniem , nie wiem czy pocałunek jest przyjacielski . - Mam prośbę , Federico ci mówił coś o mnie powiedz mi wszystko co wiesz - dodałam .
- Nie wiem czy Fede mówił mi coś istotnego - odparła kłamiąc .
- Mów prawdę Naty , proszę - odparłam przekonywująco .
- No więc jesteś Violetta Castillo masz 19 lat , twoi rodzice zginęli w wypadku rok temu , a twój brat zostawił Cię z ośrodku psychiatrycznym i wyjechał z Buenos Aires - odparła smutno przytulając mnie
- Jak to moi rodzice nie żyją , Abraham mnie zostawił czemu ? - zapytałam
- I tak za dużo ci powiedziałam będę miała kłopoty - odparłam
- Proszę , dotychczas nic o sobie nie wiedziałam , chce znać prawdę . - odparłam .
- Jesteś w zaawansowanym stadium choroby , lekarze nie mogą zrobić , nic innego tylko czekać na ustąpienie choroby - odparła smutno - nawet nie wiesz jak mi przykro - dodała
- Mi też - odparłam - nie mów Federico o naszej rozmowie - odparłam przytuliłam ja i wyszłam .
- Fede pójdziemy do Ciebie do mieszkania ? - zapytałam
- Tak , coś się stało ? - przytaknął i zapytał
- Nie nic , chodźmy - pożegnaliśmy się z jego mama i wyszliśmy idąc do jego domu . Chciałam to zrobić pierwszy i ostatni raz z nim , a później zniknąć , chciałam , żeby o mnie Nie zapomniał , gdy odejdę .
Weszliśmy do jego domu , a ja rzuciłam się na niego i zaczęłam co całować , na początku był zdziwiony jednak odbierał wszystkie moje pocałunki , byliśmy jednością . Jednak oderwał się ode mnie i powiedział , ze nie powinniśmy , ja odparłam , ze chce spędzić mój pierwszy raz z nim , pocałowałam go ponownie przenieśliśmy się do sypialni i spędziliśmy najlepszą noc mojego życia .
******
Przebudziłem się rano , chcąc pocałować Vilu , na dzień dobry , jednak jedyne z czym się styknąłem to była bielutka poduszka . Myślałem , ze Violetta wstała i poszła coś zjeść , jednak w kuchni też jej nie było . Zestresowany przebiegiem cały dom , aby jej poszukać w korytarzu natchnąłem się na listy ,  dwa jeden zaadresowany do mnie , a drugi do Abrahama .. Wystraszony przecierając oczy , otwarłem list należący do mnie .
" Kochany Federico ,
Dziękuję za wszystko co dla mnie zrobiłeś ,  Dziękuję , ze przy mnie byłeś , wspierałeś mnie .. Gdy to czytasz pewnie już nie ma mnie na tym świecie , przepraszam , ze to zrobiłam .. Dowiedziałam się , ze całe moje życie to kłamstwo . Moi rodzice nie żyją , brat mnie nienawidzi , dodatkowo jestem nieuleczalnie chora .. Wiem , ze ty mógłbyś być dla mnie moim opiekunem , przyjacielem i miłością , jednak nie chce psuć ci życia , jestem nieobliczalna . Wybryk natury , jestem świadoma , ze natura zadrwiła ze mnie w ten sposób . Wiedz , ze nie żałuję tego , ze tam trafiłam , przecież poznałam Ciebie , lepiej nie mogłam  trafić . Dziękuję , ze przy mnie byłeś wspierałeś mnie i pomagałeś mi wstać gdy upadałam ( dosłownie ) . Spędziłam z tobą najlepsze dni mojego życia , pokochałam Cię , dlatego daje ci odejść , żyj jakby mnie nie było , miałam misję, pojawiłam się w twoim życiu pokazałam , ze liczy się to co w środku , moja misja dobiegła końca . Szybko się uczysz trochę za szybko . Cieszę się , ze mimo wszystko razem sobie pomogliśmy , wskazaliśmy drogę .. Mam nadzieję , ze nie masz mi za złe tego , ze Cię oposcilam ..
Chcę , żebyś mnie zobaczył ten ostatni raz , tam gdzie powinno Na samym pocztą skończyć się moje życie .. Będę w ośrodku na dachu  , a może już na dole , by ułatwić ci sprawę . Będę czekała na Ciebie , zrób coś dla mnie znajdź sobie żonę i miej z nia dzieci , bądź szczęśliwy , a gdy dozyjesz starości , będę już stała przy twoim boku i czekała , aż w końcu się spotkamy .
Kocham Cię , Twoja Vilu . "
Przymknąłem list i przyłożylem ręce do twarzy ocierając ja . Pierwsze Co mi przyszło do głowy , to pobiegnie tam zanim będzie za późno .
*****
Stałam Na krawędzi życia i śmierci . Dzień był wręcz cudowny na śmierć, niebo było w pięknym odcieniu błękitu , a słońce lśniło jak nigdy . Piękny zapach swieżo skoszonej trawy unosił się w powietrzu . Chciałam już ruszyć , ale nie mogłam coś mnie blokowało . Czy ja bałam się stracić to co dostałam od życia ?
Mimo , ze moje życie było do bani , to poznałam człowieka , który mnie tu trzyma . Jednak mój strach napełnił się gdy zobaczyłam Federico zmierzającego do budynku . Teraz byłam w sytuacji bez wyjścia , lekarze zorientowali się , ze stoję na dachu i wezwali służby , nie wiedziałam czy chce skończyć tak wcześnie .. Strach przed stratą był silny .. Ale wiedziałam , ze zaraz i tak ze sobą skończę - nieumyślnie. 
Federico zaczął powoli do mnie zmierzać , a ja kazałam mu podejść . Pobiegł do mnie i przytulił , ja co pocałowałam .
- Kocham Cię - odparł
- Ja Ciebie też kocham - powiedziałam - Ale Federico ja tak nie potrafię , nie wiem co będzie jutro , nie wiem co będzie ze mną później , komu głupiemu idę chce żyć z osoba chorą . - powiedziałam z żalem .
- Mi , ja chce żyć z tobą , dożyć starości , mieć z tobą dzieci - odparł łapiąc moje ręce w żelaznym uścisku .
- Ja też bym tego chciała , ale życie nie jest tak kolorowe , a ja nie chce towarzyszyć ci w tej grze , zasługujesz na kogoś lepszego .- odparłam pocałowałam go i pobiegłam do krawędzi skacząc w dół . Był to przyjazny wiatr , po chwili poczułam na swoich plecach czyjeś objęcie . To był Federico .
- Czemu ? - zapytałam szybko , a on mnie pocałował , gdy nadszedł koniec powinnam poczuć ból , ale poczułam jedynie ulgę . 
Nasze wspólne życie zaczęło się w momencie śmierci .
*********
Hej kochani !
Jak wakacje ?
U mnie zapowiadają się ciekawie. 
Mamy zamówienie dla
Dolor , przepraszam , ze
Tak długo czekalas i
Jest tyle błędów .
Nie miałam ostatnimi czasu
Internetu i nie miałam
jak napisać czegokolwiek .
 Szczerze nie wyszedł tak jak planowałam i przepraszam z tego powodu , jednak czas mnie gonił ..

Mam nadzieję , ze w tym tygodniu
Będzie rozdział na drugim blogu .
Nic nie obiecuje ;/
Kocham
Wiktoria ;*

środa, 6 lipca 2016

One Shot - Rodzeństwo [cz.2

Minęło kilka dni...Nadal okłamuje mojego własnego brata, boli. To nie kłamstwa bolą, chcę podejść do niego, przytulić i powiedzieć; Tęskniłam braciszku. Kocham Diego, ale dlaczego muszę go okłamywać...Do tego ten cały Verdas,  jest wszędzie. Przez niego Diego dowiedział się, że jest moim bratem.
 Kilka dni wstecz 
Właśnie wracałam z sali tanecznej gdzie przygotowywałam nową choreografie. Musiałam zajść po moje papiery, aby Diego ich nie znalazł, tam jest moje prawdziwe imię i nazwisko. 
Lekko otworzyłam drzwi pokoju nauczycielskiego, tam zobaczyłam jego...grzebał perfidnie w moim papierach. 
- Może Ci jeszcze mód dowód pokarzę - podeszłam do Leona i wyrwałam mu z rąk papiery. 
- To pokaż, chętnie zobaczę Kirsten Morgan Hernandes - popatrzył na mnie podkreślając moje nazwisko. 
- Nie masz co robić? Czego tu przeszedłeś? - podniosłam głos.
- Nie ładnie okłamywać szefa i braciszka - popatrzył na mnie tym szyderczym uśmiechem. Ja stałam i mierzyłam go wzrokiem, chodzi wokół mnie. 
- Co się tak czaisz? Zgwałcić mnie chcesz? - wybuchnęłam. Coś we mnie pękło, uderzyłam Verdasa otwartą dłonią. - A tak w ogóle mój tata o tym wie, tylko.... - zamilkłam. 
- Tylko co? - chciał zmusić mnie do gadania. 
- Leon to nie twoja sprawa.  To po między mną, moim tatą i Diego - miałam zamiar wyjść ale Leon złapał mnie za ramię. 
- To powiesz mi, to inaczej nie wygadam się twojemu braciszkowi - szantaż. 
- A jak mnie nie puścisz to powiem Violettcie, że ukochany spotykał się ze mną  - teraz to ja byłam górą. On odwrócił się do mnie plecami. Z podniesioną głową wyszłam i poszłam do domu. 

Trochę trudno to wspominać...Teraz siedzę przy fontannie i rozmyślam. Myślę o Diego, Verdasie....mojej mamie.  Boje się. Tak, ja Kira Hernandes boi się. 
- Hej, co jest Kira - usłyszałam wesoły głos Diego. 
- Wiesz co muszę ci coś powiedzieć - złapałam go za dłoń - Jest rzecz, która nie może dać mi spokoju, przez 10 lat czekałam aby to tobie powiedzieć - wzięłam głęboki wdech. - Nie jestem Kira Rey, ale Kirstem Morgan Hernandes - wydusiłam. Wyraz twarzy mojego brata natychmiast się zmienił. 
- Ale jak to? Nie ty jesteś jakaś psychiczna. - krzyczał. Z futerału gitary wyjęłam swój dowód (kto normalny trzyma dokumenty w futerale gitary, hym, na przykład ja!) 
- To moje prawdziwe nazwisko. Jesteś moim bratem - przytuliłam go. 
- Ale dlaczego wcześniej Cię nie poznałem? - zapytał oszołomiony. 
- Wyprzedzałam w trasy razem z tatą, ale coś się stało i zabronił mi kontaktu z tobą i mamą. W końcu miałam tego dosyć i zamieszkałam u ciotki Matyldy w Polsce - wytłumaczyłam. 
- Byłaś przygnębiona, co się stało? - zapytał. 
- Nie wiem? 
- Nie . 
- Mama maiła zawał, w każdej chwili może umrzeć, a ty pytasz co się stało? - on śmiał się ze mnie. 
- Ale mama ma się dobrze, przed chwilą z nią rozmawiałem. - śmiał się - Czekaj. Twoja mam to Julita? -  zapytał. 
- Nie. Moja mama na na imię Karina. - teraz to do mnie dotarło. Mamy jednego ojca ale inne matki. Diego był w szoku, przyznał, że jestem podobna do Gregorio, ale nie spodziewałam się takiego obrotu akcji. 

 Zabijcie. Zamordujcie. Ukatrupcie. 
Tak dawno, dawno nie było niczego z mojej strony. 
Zapomniałam trochę o blogu, miałam multum innych zajęć. 
Choć miałam zabrać się za to wcześniej ale to moje urodziny, 
przyjaciółka przyjechała itp. 
Czy ktoś z was wybiera się na TNŻV do kina Jantar w Ostrołęce 
16.07 jeśli chcecie mnie spotkać. 
Do następnego. 
Natalia  

wtorek, 5 lipca 2016

Przyjaźń jest wieczna !

* Przedszkole *
- Diego oddawaj te lalkę ! - powiedziała malutka dziewczynka , próbując
wychwycić swoją lalkę z rąk o wiele wyższego drugoklasisty .
- Nie oddam ci jej , jesteś za niska nie dosięgniesz jej - zaśmiał się
chłopiec .
- Oddaj jej to - odparła dziewczynka , która była jedynie 2 cm wyższa
od Ludmiły . Francesca podeszła do chłopca stając z nim twarz w twarz .
- Nie - zaśmiał się chłopiec , a dziewczynka nabrała powietrza i kopnęła
chłopca z całej siły w piszczel , chłopiec prawie natychmiast się
skrzywił i pobiegł naskarżyć do pani , która śmiała się z jego oskarżeń
w stronę 5 - letniej dziewczynki . Francesca podniosła lalkę z podłogi i
podała ją Ludmile .
- Proszę , jest twoja - odparła z uśmiechem
- Dziękuję , możesz się nią ze mną pobawić - odparła - Jestem Ludmiła - dodała
wyciągając dłoń .
- Francesca - odparła dziewczynka o kruczoczarnych włosach .
- Od teraz zawsze będziemy sobie pomagać ? Jak przyjaciółki ? - zapytała Ludmiła .
- Tak - oparła wyższa dziewczynka chwytając blondynkę za malutki paluszek i poszły
się bawić .

* Zerówka *
- Nie umiem napisać tej literki - odparła smutna czarnowłosa dziewczynka .
- To proste musisz narysować prostą linię i dorysować jej brzuszki , widzisz ? - zademonstrowała
blondwłosa .
- Tak rozumiem - odparła prawie krzycząc Francesca .
- Dziewczynki ciszej , proszę - odparła nauczycielka .
- Przepraszamy - odparły równo , a nauczycielka się do nich uśmiechnęła .
- Jesteś moją najlepszą przyjaciółką dziękuję . - odparła Francesca przytulając
Ludmile .
- Od tego mnie masz  odparła blondwłosa .

* Podstawówka *
- Diego mnie dzisiaj pociągnął za włosy - odparła oburzona czarnowłosa .
- I co zrobiłaś ? - zapytała blondynka z przejęciem .
- Kopnęłam go w kostkę - odparła zadowolona z siebie Francesca .
- Dobrze zrobiłaś - zaśmiała się blondynka - a dzisiaj ten burak
Federico , wiesz ten kolega Diego ,zajął twoje miejsce na stołówce i
zaczął mi dmuchać  w twarz . - odparła oburzona .
- I co zrobiłaś ? - zapytała ciekawa Francesca .
- Jak to co ? Rzuciłam go ziemniakami w twarz - odparła z zadowoleniem .
- Chłopaki są fuujjj - odparła zażenowana Ludmiła .
- My nigdy nie będziemy mieć chłopaków - odparła czarnowłosa .
- Właśnie - dodała blondynka przybijając piątkę z przyjaciółką .

* Gimnazjum *
- Patrz podkradłam mamie tusz , podobno ładnie maluję - odparła Ludmiła
wyjmując swoją zdobycz z plecaka .
- A patrz co ja mam z pokoju Natalii dzisiaj jej nie ma więc możemy z tego
korzystać - odparła pokazując kosmetyczkę .
- Musimy ładnie wyglądać za godzinę jest to ognisko i będą chłopaki ze
starszych klas - odparła podekscytowana blondynka .
- Powiedziałam mamie , ze idę do ciebie - odparła Fran nakładając na twarz
podkład .
- A ja , że do ciebie - odparła Lu , robiąc to samo co przyjaciółka .
- Podobno ma być alkohol - odparła Francesca , kładąc na twarz puder .
- Ale my raczej nie będziemy pić , może tylko zamoczymy usta , żeby spróbować - odparła
Ludmiła , nakładając róż na policzki .
- No , właśnie - odparła Francesca .
- Nie uwierzysz - mówiła z przejęciem Ludmiła , robiąc przerwę w nakładaniu na usta
czerwonej pomadki .
- Mów - odparła Francesca nie przerywając swoich czynności .
- Rozmawiałam z Federico i on powiedział , że mu się podobam i powiedział , że chcę
ze mną gdzieś wyskoczyć - pisnęła podekscytowana blondynka .
- I co ? I co ? - zapytała czarnowłosa wstając z miejsca podbiegając do przyjaciółki ,
która już stała prosto .
- Idę na randkę z Federico - krzyknęła i razem zaczęły skakać ze szczęścia .
- A ty co z Diego ? - zapytała
- Nic , ale od miesiąca piszę przecież z Leonem i on .. chcę się ze mną umówić - odparła
Francesca .
- A co z Diego ? - odparła blondynka .
- Ma dziewczynę , a zresztą już nie przyjaźni się z Federico .. A Leon owszem -- odparła Fran .
- Podwójne randki - pisnęły wspólnie i się do siebie przytuliły .

* Liceum *
- Diego chcę ze mną być - odparła zdziwiona Fran .
- Jak to , przecież jesteś z Leonem ? - odparła Ludmi .
- No właśnie , nie chcę mi dać spokoju , nie chcę , by Leon wszczynał z nim bójki , on już tego
nie znosi i ja też - odparła Francesca .
- Czujesz coś do Diego ? - zapytała Lu .
- Kocham Leona i jestem tego pewna , chcę z nim być , chcę mieć z nim dzieci - odparła
rozmarzona Francesca .
- A skąd wiesz , czy nie czujesz czegoś do Diego ? - zapytała Ludmiła - Skąd wiesz , że Leon
jest twoją miłością ? - pytała
- A skąd wiesz , że cię dotykam ? - zapytała głupio Francesca .
- Czuję  to - odparła Lu .
- No właśnie - odparł kruczoczarna .
- A co z Federico ? - odparła Fran
- Violetta się do niego przywala , mam już tego dość - odparła Lu bliska płaczu .
- Kochanie , jesteś cudowną dziewczyną  , wiesz , ze on cię kocha , wystarczy z
nim o tym porozmawiać - odparła Fran , przytulając przyjaciółkę .
- Co ja bym bez ciebie zrobiła ?- zapytała retorycznie Ludmiła .
- Nie odzyskałabyś lalki - odparła Francesca i obie wybuchnęły śmiechem .

* Przeprowadzka *
- Więc Federico i Leonie , chcecie , żebyśmy zamieszkały z wami , mamy tutaj parę
warunków - odparła Ludmiła podając chłopakom zapełnioną kartkę . Spojrzeli na siebie
zdziwieni .
- W sumie to mamy tylko jeden - odparła Francesca , zabierając kartkę .
- Chcemy mieszkać blisko siebie - odparły przytulając się do siebie , a chłopaki
zaczęli się śmiać z wariatek , które były ich narzeczonymi . 

* Małżeństwo *
- Zebraliśmy się tutaj by połączyć te o to dwie pary , węzłem małżeńskim .
Czy ty Ludmiło Ferro ślubujesz o to tego Federico Pasquielli jako męża
 i będziesz go kochać , miłować i wielbić ?
- Ślubuję .
- Czy ty Federico Pasquelli ślubujesz sobie Ludmiłe Ferro jako żonę i będziesz
ją miłował kochał i wielbił ?
- Ślubuję .

**

- Czy ty Francesco Cauviglio ślubujesz sobie tego o to Leona Verdasa jako męża i będziesz
go kochać miłować i wielbić ? 
- Ślubuję .
- Czy ty Leonie Verasie ślubujesz sobie Francesce Cauvigilie jako żonę i będziesz ją kochał ,
miłował i wielbił ?
- Ślubuję .

Możecie pocałować panny młode .

* Macieżyństwo *
- Camilla ciągle płacze mi w nocy , bo ząbkuje - odparła Francesca , popijając kawę.
- Podobnie z Leną , a w ogóle z kim zostawiłaś małą ? - zapytała Ludmiła .
- Z Leonem , a ty pewnie z Fede ? - odparła kruczoczarna .
- No tak - zaśmiała się blondwłosa .
- Idziemy na imprezę ? - zapytała z uśmiechem Fran .
- A co z dziewczynkami ? - zapytała Lu .
- Chłopaki się nimi zaopiekuję . Pamiętasz jak zrobiliśmy ten przekręt z
nocowaniem w gimnazjum ? - zapytała Fran .
- No , a to jeden ? - zaśmiała się Ludmi , a Francesca z nią .
- Kupiłam dziewczynką świetne bluzeczki - odparła z piskiem Ludmiła .
- A ja kupiłam śliczne sandałki . - zaśmiała się Francesca .
- Cieszę się , że jesteśmy razem nawet teraz , po tylu latach - odparła Lu .
- Ja też - odparła Fran przytulając Ludmi .

* Drugie pokolenie *
- Cami , chodź do domu - odparła Francesca wołając swoją 8-letnią córeczkę .
- Czekaj chwilę , proszeeeeeee - prosiła mała .
- No właśnie ciociu niech , Cami zostanie - prosiła Lena .
- Camilla musi się przebrać  zresztą ty też niedługo zaczynają się urodziny
Martiny - odparła Ludmiła .
- Mamo , ale ja nie chcę tam iść - odparła zniesmaczona Lena .
- Ja też , tam będzie Maxi - odparła Camilla .
- I Nicolas - odparła Lena .
- Chłopcy są fujjjj - odparły równo zniesmaczone , a dziewczyny się zaśmiały .
- No dobrze , więc .. - zaczęła Francesca
- Niech Cami u mnie zostanie , proszę ciociu ! Mamo ? - pytała Lena
- Ja się zgadzam - odparł blondwłosa .
- Ciociu ! Mamo ! - błagały obie
- No dobrze już chodź pójdziemy po ubrania i cie przyprowadzę - odparła
Francesca , a dziewczynki się do siebie przytuliły .


  




******
Tak się prezentuję one-shot o przyaźni .
Trudno napisać coś co się ma , wiecie
dla mnie trudno napisać o przyjaźni
miałam opisać historie jaką przeżyłam
z moją przyjaciółką , jednak nie mogłam
tego nawet zacząć , właczyła mi się blokada .
Więc napisałam coś takiego , mam nadzieję , że
się podoba :**


Ps. Przepraszam , za nieobecność , ale nie miałam internetu , przez cały miesiąc , jeszcze raz przepraszam ;***